Klimkówka wysycha, Ropa umiera. Wody Polskie opieszale reagują na zagrożenie czekając na cud

2025-09-22 8:21

Długotrwała, wieloletnia susza dotykająca rzekę Ropę i zbiornik Klimkówka to ogromne zagrożenie degradacji środowiska naturalnego w rejonie Gorlic. Sytuacja dotyka zarówno lokalną społeczność, jak i środowisko naturalne, wywołując liczne konsekwencje gospodarcze, społeczne i ekologiczne. Zadziwia jednak brak działania PGW Wody Polskie.

Przez sześć lat nie dostrzeżono narastającego problemu, a reakcje na sygnały płynące od lokalnych samorządów i społecznych organizacji, w tym Polskiego Związku Wędkarskiego, były powierzchowne. Odpowiedzi na pisma i postulaty ograniczały się do lakonicznych komunikatów, niepodejmujących realnych działań. Brak współpracy z samorządami i ignorowanie alarmujących danych dotyczących stanu wód może doprowadzić do katastrofy społecznej i ekologicznej.

Susza sześcioletnia – końca nie widać

Jeszcze dziesięć lat Klimkówka wyglądała jak prawdziwe śródgórskie jezioro. Okresowo jesienią występowała tzw. „niżówka”, czyli obniżenie poziomu wody z powodu mniejszych opadów latem, ale nigdy nie spadał on do tak niskich poziomów jak obecnie. – Problemy niedoboru wód zaczęły się sześć lat temu. W zasadzie od tamtej pory można mówić o wysychaniu zbiornika i niedoborze wody w rzece Ropie – powiedział Łukasz Kosiba, prezes Koła PZW Miasto Gorlice. – Brakuje opadów przez cały rok, a problemem są niemal bezśnieżne zimy. W tym roku wszystkie cztery niże genueńskie rozdwajały się nad regionem gorlickim, kierując opady na północ i południe, w wyniku czego w dorzeczu Ropy zabrakło opadów. Dlaczego się tak dzieje, nie wiem. Stany wód na rzece Ropie są znacznie niższe niż na innych rzekach w okręgu nowosądeckim, gdzie odnotowano nawet stany wyżowe.

Sytuacja ta od kilku lat dotyka zarówno lokalną społeczność, jak i środowisko naturalne, wywołując liczne konsekwencje gospodarcze, społeczne i ekologiczne. - Ja już pomijam kwestię całej otoczki zbiornika biznesowej i turystycznej, która w obecnej sytuacji po prostu leży kolokwialnie mówiąc, ale tutaj chodzi przede wszystkim o wodę do picia – mówi Łukasz Kosiba. – Może się okazać, że jeśli na co na razie wygląda, wody będzie ubywać to wkrótce wszyscy spotkamy się przy beczkowozach.

Przez sześć lat nie dostrzeżono narastającego problemu suszy, a reakcje na sygnały płynące od lokalnych samorządów i społecznych organizacji, w tym Polskiego Związku Wędkarskiego, były opieszałe i powierzchowne. Przedstawiciele "Wód Polskich" zdają się nie doceniać skali problemu, błędnie interpretując obecną suszę jako zjawisko jednoroczne, podczas gdy jest to już szósty rok z rzędu. Pierwsze komunikaty o niskich stanach wody od regionalnego PZW opublikowane zostały w 2019 r.

Wody Polskie działają zbyt opieszale

Latem odbyło się spotkanie zorganizowane przez burmistrza Gorlic z inicjatywy Okręgu PZW w Nowym Sączu. Uczestniczyli w nim samorządowcy Związku Samorządów Powiatu Gorlickiego, przedstawiciel Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej z Rzeszowa, dyrektor zapory zbiornika Klimkówka oraz dyrektor MPGK z Gorlic, miejskiej spółki odpowiedzialnej też za wodociągi. Okazało się jednak, że nie wynikła w jego wyniku wspólna inicjatywa, która wymogłaby na zarządcy zbiornika, czyli Wody Polskie zmian w gospodarowaniu wodami zbiornika. 

Instrukcja gospodarowania wodą ze zbiornika została sporządzona w 2011 r i obowiązuje do 2033 r. zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym wydanym przez Marszałka Województwa Małopolskiego. Nie przewidziała sytuacji takiej jak teraz, gdyż w momencie jej sporządzania nie istniał problem suszy na skalę obserwowaną obecnie.

Okręg PZW w Nowym Sączu po spotkaniu wysłał pismo do RZGW w Rzeszowie, w którym przedstawił dane i dokładne wyliczenia jak powinno wyglądać gospodarowanie wodą w Klimkówce w przypadkach długotrwałej suszy i obniżania się lustra wody. Niestety pismo zwrotne nie pozostawia nadziei na poprawę w najbliższym czasie.

W piśmie zwrotnym można przeczytać „W ostatnim czasie do RZGW w Rzeszowie docierają sygnały o potrzebie jej aktualizacji, które niebawem analizujemy. Rozumiemy zaniepokojenie aktualną sytuacją na zbiorniku oraz w jego otoczeniu i informujemy że RZGW w Rzeszowie już w tej chwili podejmuje działania w zakresie projektu mającego na celu optymalizację pracy zapory wodnej Klimkówka z możliwością ograniczenia przepływu wody do 1m3/s”. Okazuje się, że nie ma procedur awaryjnych i jakakolwiek zmiana wymaga przygotowania nowej instrukcji, co jednak wymaga czasu można przeczytać w dalszej części pisma.

Co z tego wynika? Do urzędników dotarły ostatnio informacji, że źle się dzieje i słowo „ostatnio” ma tutaj duże znaczenie. Czyżby rzeszowski zarząd, który jest gospodarzem akwenu dowiedział się o tragicznej sytuacji dopiero „ostatnio”, skoro problem narastał od przynajmniej 2 – 3 lat? Być może nikt w Rzeszowie nie zorientowałby się nawet, że Klimkówka wyschła, do czego niestety zmierza gospodarka wodą na zbiorniku.

- Obecne procedury biurokratyczne są zbyt powolne. Szacuje się, że nowa instrukcja gospodarowania wodą w Klimkówce wejdzie w życie dopiero w marcu/kwietniu przyszłego roku. Istnieje obawa, że nawet jeśli zima przyniesie obfite opady śniegu, w co osobiście wątpię, obowiązująca instrukcja pozwoli na spuszczenie wody przed wprowadzeniem zmian – mówi Łukasz Kosiba. Sytuacja wymaga podjęcia natychmiastowych, specjalnych działań administracyjnych, wykraczających poza standardowe procedury, aby zapobiec katastrofie.

Czy w Gorlicach może zabraknąć wody?

W dniu 19 września 2025 napełnienie zbiornika Klimkówka wyniosło 5,42 mln. m3 wody (http://centrum.krakow.rzgw.gov.pl/). Rekordowo niskie zanotowano w grudniu 2024 r., kiedy było tylko 4,33 mln m3. Widać więc w perspektywie czasu, że poziomy od dłuższego czasu szorują po dnie. Pojemność zbiornika wynosi 42,6 mln. m3 wody i kiedyś napełnienie na poziomie 14 - 15 mln. m3 uznawane było za niskie, a obecnie wody jest trzy razy mniej. Niski poziom wody w Klimkówce stanowi poważne zagrożenie dla zaopatrzenia mieszkańców Gorlic i okolic w wodę pitną. Zapotrzebowanie samego miasta Gorlice wynosi około 800 litrów na sekundę, a w obecnych warunkach nie ma skąd tej wody pobierać. Problemy dotykają także innych miejscowości, które czerpią wodę z tego samego źródła, a przepisy dotyczące tzw. przepływu nienaruszalnego dodatkowo ograniczają możliwości poboru. Serwis Gorlice Nasze Miasto informował pod koniec czerwca, że mieszkańcy miasta mieli otrzymać ulotki zachęcające do oszczędnego korzystania z wody. Prezes MPGK Janusz Ząbek na łamach serwisu zapewniał, że jest to tylko zachęta do oszczędzania i na razie nie jest przewidziana reglamentacja. To może napawać pewnym optymizmem, bo ilość wody tylko nieznacznie zmalała w porównaniu ze stanem z tamtego okresu. Na spotkaniu w lipcu padło pytanie burmistrza czy wodociągi miejskie mają jakieś problemy. Dyrektor przedsiębiorstwa odpowiedział, że brakuje wody i coraz trudniej jest ją oczyścić. - Nie ma skąd wziąć wody, bo po drodze są jeszcze wodociągi miejscowości Ropa. Niewielkie, bo niewielkie, ale też odbierają wodę - mówi Łukasz Kosiba. - Jest jeszcze coś takiego jak przepływ nienaruszalny, poniżej którego nie wolno podbierać wody. Jeżeli nie nastąpią jakieś zmiany, np. 10 dni ciągłego opadu to niestety wody w sieci miejskiej może zabraknąć.

Ropa umiera poniżej Klimkówki

Na odcinku kilku, kilkunastu kilometrów od zapory praktycznie nie da się wejść do wody. Smród, błoto w korycie na ok. 30 - 40 cm. Kilka lat wstecz w weekend trudno było znaleźć nad brzegami Ropy wolne miejsce do wędkowania. Ludzie przyjeżdżali z daleka na pstrągi i lipienie. - W tej chwili nie ma tu nikogo. bo woda ma kolor budyniu kakaowego, a ilość glutów, takiej zawiesiny jest na brzegach brzegach taka, że nawet ciężko jest w tym chodzić, bo to grozi ugrzęźnięciem lub poślizgnięciem. Takiej sytuacji nie ma na żadnej innej zaporze w Polsce – informuje Łukasz Kosiba. - To zjawisko, które wymaga zbadania i wyjaśnienia, bo błotnista zawiesina w wodzie pojawia się również i przy wyższych stanach napełnienia zbiornika. Niemniej jest jej więcej kiedy woda w Klimkówce opada. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że Klimkówka będzie miała dwa miliony pojemności, do czego mam nadzieję nie dojdzie, a dopływ będzie na poziomie, ok. 150 litrów wody i tyle samo będzie spuszczane z zapory, ale już w postaci wody z błotem to Ropa stanie się martwą rzeką być może aż do Jasła, do Gorlic na pewno – kończy Łukasz Kosiba.

Debata Muratora: Dyrektywa EPDB
Materiał sponsorowany
Materiał sponsorowany
Murator Google News
Murowane starcie
Basen – tak czy nie? MUROWANE STARCIE

Zobacz także: Dom nad Jeziorem