Spis treści
Polska gospodarka została w okresie PRL oparta o węgiel. W tamtych czasach była to norma nie tylko polska. To węgiel, brunatny i kamienny, napędzał wszystkie sektory polskiego życia gospodarczego i dawał setki tysięcy miejsc pracy. Kiedy kraje europejskie przechodziły stopniowo na gospodarkę opartą o paliwo gazowe oraz energię jądrową, Polska została w tyle, wciąż wykorzystując ogólnodostępne paliwo węglowe. Podjęte próby zmian w okresie schyłkowego PRL, których efektem miała być pierwsza elektrownia atomowa, nie przyniosły efektu. Potem przez kolejne 20 lat w tej dziedzinie niewiele się zmieniło poza modernizacją istniejących instalacji opartych na węglu kamiennym, przy jednoczesnym ograniczeniu wydobycia polskich kopalni i zwiększeniu importu tańszego węgla energetycznego spoza Polski.
Oglądaj debatę "Muratora"
Transformacja energetyczna jest faktem
UE chce uniezależnienia energetycznego Starego Kontynentu od paliw kopalnych. Zasoby, których wydobycie jest jeszcze opłacalne ekonomicznie, są w Europie na wyczerpaniu, co zresztą odczuwamy w Polsce, zmuszeni do importu taniego węgla energetycznego z Azji, Australii i Ameryki Południowej. Szczególnie to uzależnienie od obcych rynków paliw kopalnych dało się odczuć po wybuchu wojny w Ukrainie w 2022 r., co spowodowało drastyczny wzrost cen energii. To właśnie dlatego Unia stawia na rozwój odnawialnych źródeł energii.
Dodatkowo nastąpił także na szczęście odwrót od negatywnego nastawienia do energetyki jądrowej, która może w dłuższej perspektywie zapewnić znaczne moce w okresie przejściowym. Te wszystkie zmiany i transformacja energetyczna są zaplanowane na długie dziesięciolecia. I tu od razu trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie ma od tego odwrotu. Nie należy jednak spodziewać się, że z dnia na dzień polscy górnicy zaprzestaną wydobycia, a elektrociepłownie węglowe zostaną wyłączone. Proces, jak wspomniano, potrwa wiele lat. Szkopuł w tym, że taka transformacja musi być bardzo dokładnie zaplanowana przez rządzących, a jej założenia inteligentnie wprowadzane w życie. To wymaga współpracy i konsultacji ze specjalistami z branży, a nie tylko politycznych deklaracji.
W Polsce zaczęło się od kopciuchów
Węglowa energetyka w skali makro, czyli elektrowni i elektrociepłowni miała przełożenie również w tej indywidualnej, która również była oparta na węglu. Stare piece i kotły zasilane „czarnym złotem” jeszcze do niedawna należały w wielu miejscach Polski do głównych źródeł ciepła. Zanieczyszczenie środowiska i wszędobylski smród w okresie zimowej „czapy” spowodował jednak powstanie oddolnych ruchów społecznych, które doprowadziły do tworzenia i uchwalania ustaw „antysmogowych”, wprowadzających zakazy używania urządzeń grzewczych starych typów, potocznie zwanych kopciuchami.
Jednocześnie uruchomione zostały lokalne programy pomocy finansowej dla osób, które chciały zmodernizować ogrzewanie. Zmianom zaczęły sprzyjać także przepisy podatkowe, m.in. ulga termomodernizacyjna obowiązująca od 2019 r. a także rządowe programy wsparcia, wśród których największą popularność zdobyło „Czyste powietrze” wprowadzone w 2018 r.
Rewolucja fotowoltaiczna
Około 10 lat temu nastąpiła demonopolizacja produkcji energii elektrycznej. Zmiany w 2015 r. spowodowały lawinowy przyrost liczby domowych mikroelektrowni. Chodzi o wprowadzenie rozwiązań prawnych dla prosumentów energii odnawialnej (czyli właścicieli mikroinstalacji produkujących prąd) ułatwiających system rozliczeń oparty na net-meteringu, zwany systemem upustów Proces przyspieszył w latach 2019–2021 wraz z uruchomieniem programu dotacji rządowych „Mój Prąd”.
Potem niestety, wraz z niekorzystną zmianą systemu rozliczeń na net-billing, który zastąpił upusty, rozwój prywatnej energetyki zwolnił, ale popularność instalacji fotowoltaicznych montowanych na dachach czy obok domów zwiększył udział OZE do 20% ogółu produkowanej w Polsce energii elektrycznej. Latem mamy dzięki temu problem z nadprodukcją prądu i znacznym przeciążeniem sieci elektroenergetycznej, co bywa powodem systemowego odłączania małych instalacji od sieci przez dystrybutorów.
Wybór, a nie przymus
Polacy już dokonali wyboru, wymieniając źródła ciepła i montując panele fotowoltaiczne, bo to im się po prostu opłacało. To jest właśnie kierunek, który wskazuje rządzącym społeczeństwo. Z jednej strony opłacalność zmian, a z drugiej programy pomocy państwowej, które je ułatwiają – tak to właśnie ma działać w okresie wieloletniej transformacji.
Na takiej zasadzie jest skonstruowana również dyrektywa budynkowa EPBD. Nie narzuca ona żadnych obowiązków obywatelom krajów członkowskich. Nie będą obciążani żadnymi karami za niewywiązywanie się z założeń dyrektywy, np. poprzez brak wymiany źródła ciepła z nowoczesnego zasilanego gazem lub węglem na bardziej ekologiczne, np. pompę ciepła. Jeżeli jednak coś narzuca, to narzuca państwom członkowskim, czyli naszemu rządowi. To nasz rząd ma przygotować odpowiednie plany, odpowiednią mapę drogową modernizacji sektora budynkowego, przygotować odpowiednie fundusze wsparcia, żeby uruchomić cały proces modernizacji budynków, ale my jako mieszkańcy przez samą dyrektywę budynkową do niczego nie będziemy zmuszeni.
To będzie wybór, czy żyć nadal w budynku, który jest nienasyconym „wampirem energetycznym”, czy skorzystać z bezzwrotnej pomocy i zmodernizować go, tak żeby poprawić swoje warunki życia i zmniejszyć rachunki.
Termomodernizacja ma w Polsce przyszłość
70% budynków w Polsce ma niski albo bardzo niski standard energetyczny. Co czwarty Polak boryka się z problemem niekorzystnego klimatu wewnątrz pomieszczeń, co wpływa bardzo istotnie na jego zdrowie. Analizy wskazują, że benefity finansowe z mniejszych kosztów ogrzewania mogą być o 40% wyższe niż koszty inwestycji. Więc tak naprawdę potrzebujemy bardzo szerokiego zrozumienia, jak wielkie korzyści możemy zyskać dzięki wdrożeniu dyrektywy. Korzyści osiągną również polscy producenci materiałów budowlanych i instalacji, dla których oznacza to zwiększenie przychodów. Potrzeba jednak rzetelnej informacji na ten temat, a niestety brakuje ogólnopolskiej kampanii w mediach. To daje podatny grunt teoriom spiskowym i mitom.
Niewiedza karmi się mitami i półprawdami
Rząd oraz Ministerstwo Infrastruktury dementowali wielokrotnie informacje o przymusowych modernizacjach czy karach dla właścicieli domów wynikających z dyrektywy EPBD. Niestety te informacje nie są przekazywane przez wszystkie media. Brakuje wciąż rzetelnego obiegu informacji. Problemem jest polaryzacja polityczna społeczeństwa, jaka nastąpiła w ciągu ostatnich lat. Efektem jest m.in. brak opiniotwórczych i niezależnych mediów, którym mogłaby zaufać większość Polaków.
Takiej rzetelnej informacji właśnie służą Debaty Muratora, który od dziesięcioleci edukuje Polaków w zakresie budownictwa. Ostatnia z dyskusji w studiu redakcji była poświęcona dyrektywie budynkowej EPBD i jej wpływowi na życie Polaków w przyszłości. Przybliżyła założenia przepisów, które mają pomóc w powolnym procesie dochodzenia do zeroemisyjności. Zdementowane zostały przy okazji szeroko rozpowszechniane nieprawdy dotyczące zasad wprowadzania jej w życie. Debata Muratora wypełnia lukę informacyjną i jest ważnym elementem w kampanii edukacyjnej na temat wszelkich aspektów związanych ze zmniejszeniem w Polsce zapotrzebowania na energię.

Zobacz także: Pokrycia dachowe fotowoltaiczne