Dom Magdy i Łukasza pod Łodzią. Zobacz 350 m² świetnie urządzonych przy niskim budżecie
Magda i Łukasz są razem osiem lat, a od czterech mieszkają w domu pod Łodzią. Jako para na dorobku kupili na kredyt wymarzony azyl (w stanie deweloperskim!) pod lasem, a potem zabrali się za jego wykończenie i urządzanie przy bardzo okrojonym budżecie. Wykorzystując pomysłowość i resztki materiałów z firmy budowlanej Łukasza oraz meble i dodatki z epoki PRL-u osiągnęli efekt wręcz zjawiskowy.
Dom Magdy i Łukasza urządzony z pomysłem i własnymi rękoma. Zdjęcia
- Jak można „oswoić” 60 m² w bloku z wielkiej płyty? Zobacz mieszkanie Agnieszki i Macieja w Tarnowie.
Autor: Wnętrza Michała
Znaczną część parteru zajmuje przestrzeń dzienna z czterema oknami i przeszklonymi drzwiami prowadzącymi na taras. To jedno pomieszczenie, które dzieli ściana kominowa na część salonową oraz jadalnię i kuchnię. Odmienne funkcje stref podkreśla sufit o zróżnicowanej wysokości.
Spis treści
- Dom Magdy i Łukasza urządzony z pomysłem i własnymi rękoma. Zdjęcia
- Życiowe decyzje Magdy i Łukasza
- Gwałtowne przyspieszenie tempa
- Kreatywne podejście do rzeczywistości
- Ekonomiczne rozwiązanie daje zjawiskowy efekt
- Drugie życie mebli – czyli ekonomia, ekologia i dizajn w jednym
- Jak ekonomicznie wykończyć dom czy mieszkanie – rady Magdy i Łukasza
Życiowe decyzje Magdy i Łukasza
Dzieliło ich ponad 200 kilometrów, ale los miał wobec nich konkretny plan, a pomógł Internet. Od pierwszego spotkania Magda i Łukasz wiedzieli, że odległość nie ma znaczenia... Po trzech miesiącach znajomości już byli pewni, że chcą razem zamieszkać. Wybór padł na Łódź, skąd pochodził Łukasz. – Wynajęliśmy mieszkanie, ale wiedzieliśmy, że to rozwiązanie tymczasowe – wspominają. – Chcieliśmy mieć dom, blisko lasu i natury, lecz stosunkowo małej odległości od miasta.
Łukasz chciał zrobić Magdzie niespodziankę i przez pół roku przeglądał ogłoszenia, aż w końcu znalazł dom w stanie deweloperskim na działce o powierzchni 1000 m² pod Łodzią. Kolejne pół roku zajęło załatwienie wszelkich formalności związanych z kredytem i zakupem. W końcu pewnego dnia zabrał ją na spontaniczną wycieczkę za miasto i tak oto Magda stanęła przed dużym pięknym domem w cichej, zielonej okolicy. – Powiedział, że to dom, w którym kiedyś zamieszkamy – opowiada. – Zaskoczenie mieszało się z ekscytacją. Łukasz trafił idealnie! Wszystko mi się podobało, no i wiedziałam, że dokonał najlepszego z możliwych wyboru, bo już od lat pracował w branży budowlanej.
Gwałtowne przyspieszenie tempa
Magda i Łukasz są realistami, więc od razu zdawali sobie sprawę, że nieprędko się tu wprowadzą. Z racji dużej powierzchni domu – 190 m² na parterze i 160 m² na piętrze – zaprojektowanie wnętrz, a potem ich kompleksowe wykończenie i urządzenie wiązało się przecież z ogromnym wydatkiem finansowym i mnóstwem „roboczogodzin”.
– Uznaliśmy, że zrobimy wszystko na spokojnie, w tempie, które będzie nam odpowiadało, i damy radę! – mówią. – Życie jednak ma swoje plany. Zalewnie kilka miesięcy od kupna domu, na początku grudnia, właściciel wynajmowanego przez nas mieszkania zadzwonił z życzeniami bożonarodzeniowymi i przy okazji poinformował, że mamy dwa tygodnie na wyprowadzkę, bo postanowił pilnie sprzedać lokal i ma już kupca! Udało się nam wynegocjować kilka dni i termin wyprowadzki został ustalony na 6 stycznia. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu szukać kolejnego mieszkania na wynajem, bo nie ma na to czasu, czynsz zaś będzie dodatkowym kosztem. Lepiej przeprowadzić się na „gołe betony” do naszego domu. I tak też zrobiliśmy.
- Dom Oli i Błażeja pod Zawierciem – 170 m² w stylu loftowym z perełkami polskiego dizajnu.
- Vintage z temperamentem – mieszkanie Nicole, która kocha rzeczy z PRL-u i umie je pokazać!
Kreatywne podejście do rzeczywistości
Pierwotny plan zakładał, że dom zostanie urządzony nowocześnie i standardowo, ewentualnie z kilkoma antykami lub ładnymi starymi meblami jako akcentami. Zweryfikował go natłok prac i wydatków. – Musieliśmy elastycznie podejść do sytuacji – mówi Magda. – Budżet mieliśmy mocno okrojony, a potrzeby ogromne. Musieliśmy więc poszukać ekonomicznych rozwiązań. Pomogło nam to, że oboje lubimy eklektyzm. Daje on wiele możliwości i jest efektowny. Wydawało się nam, że aby osiągnąć dobry efekt, konieczna jest współpraca z projektantem wnętrz, ale na to nasze zasoby nie pozwalały. Postanowiliśmy sami wziąć się do dzieła!
Ekonomiczne rozwiązanie daje zjawiskowy efekt
–Zaczęliśmy ostrożnie, od wyboru neutralnych płytek, które odnalazłyby się w niemal w każdej aranżacji – wyjaśnia Magda. – Gwarantowały większą możliwość dopasowania kolejnych elementów wyposażenia. W tym czasie to były płytki w stałej ofercie marketu Castorama, sprzedawano je w trzech kolorach, a my szarymi wyłożyliśmy salon, jadalnię i kuchnię, a brązowymi hol i łazienkę. Zależało nam na zachowaniu spójności pomieszczeń, a jednocześnie na podkreśleniu odrębności strefy dziennej. Płytki jednej marki i z jednej serii, czyli tych samych rozmiarów i faktury, lecz w różnych kolorach to było najlepsze wyjście z sytuacji.
Kolejnym pomysłem z serii „tniemy koszty” było zastąpienie karniszy wnękową zabudową nadproży okiennych. Wmontowano w nie najzwyklejsze plastikowe rurki używane przez elektryków przy zakładaniu instalacji. A że okien było wiele, to... pozwoliło Magdzie i Łukaszowi zaoszczędzić sporo pieniędzy.
– Firma budowlana, którą prowadzi Łukasz, jak każda inna, dysponuje resztkami materiałów wykończeniowych pozostałych po pracach na różnych obiektach – wyjaśnia Magda. – To są dosłownie końcówki tapet, pół puszki farby, jakieś deski, źle przycięte płyty gipsowo-kartonowe itp. Postanowiliśmy jakoś je wykorzystać. W ten sposób pokryliśmy ściany w niektórych miejscach resztkami tapet marki Omexco, a w innych marki Len-Tex.
Wyzwaniem było to, że tapety z różnych bajek musieliśmy połączyć w spójną aranżację, a zapewniam – to o wiele trudniejsze niż wybieranie wszystkiego według życzenia z katalogu. Trudniej też było je przyklejać, bo resztki to nie pełna, nowa rolka, a tu jeszcze raport (przyp. red.: powtarzalny fragment wzoru, który powielany na dowolnej płaszczyźnie tworzy wrażenie całości) musiał się zgadzać, by efekt był doskonały. Większość tapet położył tata Łukasza i zrobił to doskonale! Kupiliśmy niezbyt drogie drzwi wewnętrzne w markecie budowlanym, bo nie mogliśmy sobie pozwolić na wykonanie tylu skrzydeł na zamówienie. Aby wyglądały bardziej elegancko, futryny obwiedliśmy szerokimi opaskami. Podobnych sprytnych rozwiązań jest w naszym domu wiele więcej.
Drugie życie mebli – czyli ekonomia, ekologia i dizajn w jednym
Gdy niektóre wnętrza zastały już jako tako wykończone, trzeba było zająć się ich umeblowaniem. Magda i Łukasz zaczęli więc podpytywać rodzinę i znajomych, czy czasem nie mają niepotrzebnych mebli. Przeszukiwali też aukcje internetowe. Nawet z pozoru niewarte zachodu rzeczy, im się przydawały. Kuchenny taboret, jakaś półka, kredens po babci, stare lampy itp. okazały się „dekoratorskim ratunkiem”. Jeśli nie dało się zdobycznego sprzętu odświeżyć, był on przerabiany albo rozkładany na czynniki pierwsze, te zaś wykorzystywane „co do okruszyny”. Początkowo gospodarze myśleli, że to rozwiązanie na chwilę, że z czasem zmienią wszystko, urządzając wnętrza według pierwotnego planu, ale szybko okazało się, że wystrój, jaki wykreowali prezentuje się rewelacyjnie!
– Aby nasz stylowy miks był spójny, postawiliśmy na połączenie wyposażenia współczesnego i tego z epoki powojennego modernizmu, czyli lat 50.-70. XX wieku – mówi Magda. – Oczywiście, mamy również rzeczy z poza tych ram czasowych i stylowych, ale zostały one „podrasowione” w tym kierunku kolorem, nową tapicerką, dodaniem lub ujęciem dekoru itp. Albo – specjalnie pozostawiamy je jako akcent.
Dziś celowo szukamy mebli i dodatków z drugiej ręki, które będą u nas dobrze wyglądały. Pozostało nam jeszcze wiele do zrobienia, bo urządzenie sporej części domu przed nami, lecz już się nie spieszymy. Będziemy powoli dopieszczać resztę pomieszczeń. Odkryłam, że projektowanie i urządzanie wnętrz stało się naszą pasją. Wymyślanie rozwiązań, własna praca nad aranżacją wnętrz, wyszukiwanie perełek daje dużo satysfakcji.
Aby podzielić się swoimi doświadczeniami, założyłam profil na Instagramie @meblove_abstrakcje. Pozytywne komentarze dodają mi skrzydeł i sprawiają radość. Cieszę się, że nasze kreatywne podejście do wnętrz podoba się wielu osobom, a może też niektórych zainspirować.
Jak ekonomicznie wykończyć dom czy mieszkanie – rady Magdy i Łukasza
- Nie czekaj z przeprowadzką, aż na stole będzie brakowało tylko obrusa. Wiemy z doświadczenia, że zamieszkanie „na gołym betonie” przyspiesza proces wykańczania wnętrz ;-). Okoliczności wymuszają intensywność działań. Nie namawiamy jednak do braku namysłu.
- W pierwszej kolejności zrób podłogi i to dobrej jakości. Tu nie warto oszczędzać, bo dobra podłoga podnosi wartość nieruchomości. Jeśli ogranicza cię budżet, kup dany materiał na powierzchnię, na której powinien leżeć, np. wybrane płytki do łazienek, holu, kuchni itp., a parkiet do salonu, jadalni, sypialni itp. Materiał z każdej partii jest trochę inny, dlatego więc lepiej kupić go na całość z jednej serii. Kłaść go już możesz na raty, zaczynając od niezbędnych pomieszczeń do normalnego funkcjonowania.
- Marzysz o drzwiach z drewna i pięknie zrobionych? Kosztują majątek! Jeśli potrzebujesz pary czy trzech – może warto na nie przeznaczyć fundusze. Jeżeli w domu przewidziano ich kilkanaście... wybierz tańszą wersję z marketu budowlanego. Dodaj im stylu szerszą opaską, stosując wyższe nadproże albo naświetle, wykończ je ładną klamką.
- Oświetlenie, czyli lampy sufitowe i stołowe, kinkiety także generują wysokie koszty, zwłaszcza jeśli szukamy czegoś wyjątkowego, wysokiej klasy. My tygodniami szukaliśmy wymarzonych lamp – stylowych, dobrej jakości. To, co oferowały sklepy sieciowe (poza wyjątkami) nas nie przekonywało. Znaleźliśmy więc rozwiązanie: wyszukaliśmy lampy z drugiej ręki i je odnowiliśmy. Na oświetlenie funkcyjne zaś warto wybrać minimalistyczne oprawy, które odnajdą się nawet w nowej aranżacji wnętrz, jeśli przyjdzie nam po latach ochota na zmianę wystroju.
- Kupuj z drugiej ręki. Oczywiście, nie wszystko się da, ale warto próbować. Są outlety i komisy nie tylko meblowe, ale i budowlane oferujące materiały czy akcesoria wykończeniowe w dobrych cenach. Pochodzą one z rozbiórek, ale zachowały swoje walory techniczne i jakościowe, albo są niewykorzystanymi resztkami itp. Warto przeszukiwać także ogłoszenia na Olx.pl itp. oraz dawać własne na Facebooku.
- Wiele prac wykonuj samodzielnie. Nawet gdy masz przysłowiowe dwie lewe ręce, dasz radę pomalować ścianę czy drzwi, przykleić listwy przypodłogowe czy sufitowe, zabejcować stolik itp. Zanim się jednak za coś weźmiesz, poszukaj instrukcji w Internecie, obejrzyj filmiki na Youtube. Z każdą kolejną pracą będzie ci szło coraz lepiej. To daje dużo satysfakcji i przynosi jeszcze większe oszczędności.
Autor: Wnętrza Michała
Znaczną część parteru zajmuje przestrzeń dzienna z czterema oknami i przeszklonymi drzwiami prowadzącymi na taras. To jedno pomieszczenie, które dzieli ściana kominowa na część salonową oraz jadalnię i kuchnię. Odmienne funkcje stref podkreśla sufit o zróżnicowanej wysokości.