Spis treści
- Koronka Koniakowska - nie ma drugiej takiej na świecie
- Wymyśliły „stringi z Koniakowa”, ale nie o taki rozgłos im chodziło
- Koronczarki ustanawiają Rekord Guinnessa
- Koronka z Koniakowa trafia na angielski dwór Elżbiety II
- Koronczarki realizują zamówienia światowych gigantów mody
- Nadzieja pokładana w młodym pokoleniu
- Centrum Koronki Koniakowskiej. Zdjęcia
Koronka Koniakowska - nie ma drugiej takiej na świecie
Historia Koronki Koniakowskiej sięga ponad 140 lat i wywodzi się z Koniakowa na Śląsku Cieszyńskim (na południowy zachód od Żywca). Jej unikalność polega na niezwykłej technice tworzenia – ręcznym szydełkowaniu, gwarowo określanym jako heklowanie, z cienkich bawełnianych i jedwabnych nici. Jak mówi Lucyna Ligocka-Kohut, założycielka Fundacji Koronki Koniakowskiej i Centrum Koronki Koniakowskiej:
Koronka Koniakowska to coś więcej niż rękodzieło. To historia, pasja, serce każdej koronczarki, która tworzy swoje dzieło nie tylko z nici, ale i z miłości do tradycji. Koniaków to niezwykle urokliwa miejscowość, położona wśród pagórków i lasów świerkowych, która stanowi nie tylko tło, ale i źródło inspiracji. Różnorodność przyrody oraz bogactwo krajobrazu sprawiają, że wrażliwość naszych koronczarek i ich artyzm są tak niezwykle bogate, a wzory koronki koniakowskiej pełne naturalnych odniesień.
- wyjaśnia i dodaje:
- Pierwszymi formami tworzonymi z koronki były czepce – elementy stroju góralskiego, które kobiety zamężne nosiły od dnia ślubu. Często jednak, z powodu biedy, nie było ich stać na zakup gotowych czepców, więc zaczęły je wytwarzać samodzielnie. Jednym z przełomowych momentów w rozwoju Koronki Koniakowskiej jest historia Zuzanny Wałach, która trafiając na służbę do Goleszowa, dostrzegła, że koronka może być używana nie tylko do odzieży, ale także jako element dekoracyjny – jak serwetki czy obrusy. Tak zaczęła tworzyć wyroby z cienkich nici, które sprzedawała najpierw w Wiśle, a później także turystom w Istebnej i Koniakowie.
O niepowtarzalności koronki koniakowskiej stanowi tradycja, która nie opiera się na gotowych schematach czy szablonach, lecz na przekazie ustnym i indywidualnej twórczości.
- Nie posiadamy żadnych gotowych szablonów do tworzenia naszych wyrobów, wszystko jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, zapisane w głowach koronczarek. Często naukowcy pytają nas, dlaczego nie spisujemy wzorów i nie tworzymy schematów. Odpowiadam im wówczas, że to nie o to chodzi. Koronczarka w Koniakowie nie potrzebuje wytycznych, by zrobić serwetkę. Ona sama wymyśla wzory, dostosowując je do chwili – do światła, pogody, nastroju. Gdy świeci słońce, tworzy energiczne kompozycje, w pochmurny dzień – spokojniejsze. To jest właśnie ta wyjątkowa, niepowtarzalna twórczość, która sprawia, że każda praca jest inna. Dziś mamy tu wciąż około 700 aktywnych koronczarek, które utrzymują tę tradycję.
Jak ta wyjątkowa technika, która przez wieki łączyła codzienne życie z artystycznym wyrazem, znalazła swoje miejsce we współczesnej modowej branży, sztuce, a także w sercach ludzi na całym świecie?
i
Wymyśliły „stringi z Koniakowa”, ale nie o taki rozgłos im chodziło
Po II wojnie światowej koronczarki w Koniakowie żyły z rękodzieła, a kluczową rolę odgrywała Cepelia (Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego), która za sprawą Marii Gworek, od 1949 roku przez kilkadziesiąt lat współpracowała z miejscowymi artystkami. Dzięki temu kobiety mogły zarabiać na swoich wyrobach. Jednak po upadku Cepelii, zainteresowanie rękodziełem spadło, a produkowane przedmioty straciły na popularności. Koronczarki zostały wówczas pozostawione same sobie przez długi okres.
W tym trudnym czasie Małgorzata Stanaszek wpadła na pomysł stworzenia „koniakowskich stringów”, które stały się medialnym fenomenem. Choć przyciągnęły uwagę świata, to koncentrowano się głównie na kontrowersyjnej formie, pomijając artystyczną wartość koronki.
W 2006 roku, pracując w Gminnym Ośrodku Kultury w Istebnej, nasza rozmówczyni, magister etnologii i antropologii, uczestniczyła w tym medialnym szumie, pełniąc funkcję tłumacza. Wówczas dostrzegła, że przedstawianie koronki w mediach skupia się głównie na powierzchownych aspektach, pomijając jej prawdziwą artystyczną wartość. Postanowiła wówczas zmienić formę prezentacji koniakowskiej tradycji, skupiając się na głębokim, twórczym wymiarze.
Koronczarki ustanawiają Rekord Guinnessa
Lucyna, świadoma wartości Koniakowskiej Koronki, zdecydowała się wypłynąć z nią na szerokie wody. Przełomowy okazał się pomysł z 2011, gdy postanowiła zrealizować projekt wykonania „Największej Koronki Koniakowskiej Świata”.
W 2013 roku zdobyłyśmy rekord Guinnessa. Stworzyłyśmy serwetę o średnicy 5 metrów, zużywając ponad 50 kilometrów nici. Pięć koronczarek wzięło udział w tym procesie.
Przedsięwzięcie okazał się strzałem w dziesiątkę. Lucyna zaczęła wówczas podróżować, brała udział w wystawach, festiwalach i galeriach, starając się pokazać koronkę na światowej arenie.
Sukces przyszedł szybciej, niż się spodziewała. W wyniku jej działań Koniakowską Koronką zainteresowała się japońska projektantka Rei Kawakubo.
- Zakupiła ogromną ilość serwetek, a 40 koronczarek przez pół roku realizowało dla niej to zamówienie. Z tych prac powstała kolekcja, która trafiła na Paris Fashion Week w 2018 roku. To był przełomowy moment, który pokazał mi, że muszę zająć się Koniakowską Koronką zawodowo, na sto procent – opowiada Lucyna.
Zainspirowana tym osiągnięciem, postanowiła stworzyć instytucję, która nie tylko będzie promować dzieła koronczarek, ale także je sprzedawać. W sierpniu 2018 r. założyła Fundację Koronki Koniakowskiej, a w kwietniu 2019 r. otworzyła Centrum Koronki Koniakowskiej w Koniakowie.
- Wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, wszystko się rozpadnie. Koronczarki przestaną pracować, bo nie będą miały komu sprzedawać swoich wyrobów. To była dla mnie oczywista decyzja.
i
Koronka z Koniakowa trafia na angielski dwór Elżbiety II
Koronka ze Śląska zyskała uznanie na całym świecie, a historia z tym związana sięga czasów Marii Gwarek, założycielki oddziału Cepelii w Koniakowie. To właśnie ona, poprzez kontakty z zespołem „Śląsk” i jego założycielem Stanisławem Chadyną, otrzymała jedno z najważniejszych zamówień – serwetę dla królowej Elżbiety II z okazji dziesięciolecia jej panowania, które przypadało w 1962 roku.
- Maria Gwarek podjęła się tego wyzwania i zaczęła tworzyć, używając cienkich nici chirurgicznych. Niestety, nie zdążyła ukończyć dzieła, ponieważ zmarła w tym samym roku. Mimo to angielska władczyni otrzymała obrus, który finalnie wykonała Anna Bury, a nieukończoną serwetę Marii można zobaczyć dziś w Koniakowe w jej Izbie Pamięci.
Na tym jednak nie zaprzestano promocji śląskiej tradycji, gdyż w 1979 roku, w trakcie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski, papież Jan Paweł II otrzymał biały obrus wykonany przez Marię Kulej. A w 1983 roku, ta sama artystka podarowała papieżowi koronki w kształcie orła białego, które towarzyszyły mu podczas lotu do Watykanu.
- Jest zdjęcie, które przedstawia moment, gdy papież podpisuje dokumenty, a w tle widać naszą ręcznie wykonaną koronkę - wspomina Lucyna.
Przenosząc się już do bliższych nam lat, warto wspomnieć, iż w 2018 roku Koronki Koniakowskie trafiły na antenę Discovery Channel. Stacja wyemitowała program dokumentalny na ich temat. Z innych ważnych do odnotowania wydarzeń - Lucyna, jako ekspert koronki, współpracowała także przy projekcie Pawilonu Polskiego na Expo 2020 w Dubaju, gdzie koronki z Koniakowa zostały zaprezentowane na jednej z największych światowych wystaw.
Z kolei w 2024 roku firma Adidas zaprosiła koronczarki do współpracy, a Małgorzata Stanaszek stworzyła serwetę z logotypem marki, która stała się częścią promocji nowych trampek. W tym samym roku na okładce polskiego Vogue’a zagościła największa koronkowa serweta na świecie, a w Vogue México pojawiła się aktorka Eva Mendes, ubrana w kombinezon z Koronki Koniakowskiej, zaprojektowany przez Magdalenę Butrym.
i
Koronczarki realizują zamówienia światowych gigantów mody
Jak to już zostało wspomniane, Koronka Koniakowska zdobyła międzynarodowy rozgłos w branży modowej dzięki współpracy z japońską projektantką Rei Kawakubo, która zamówiła ogromną ilość serwet do swojej kolekcji na Paris Fashion Week 2018. To wydarzenie otworzyło drzwi śląskim koronczarkom do świata mody, gdzie ich rękodzieło stało się symbolem niepowtarzalności i finezji.
Polska koronka nadal zyskuje coraz większe uznanie na światowych wybiegach, dzięki współpracy z prestiżowymi domami mody.
Pracujemy z markami takimi jak Dolce&Gabbana, Dior czy Magda Butrym. Otrzymujemy szablony i tworzymy kreacje całościowo lub skupiamy się tylko na koronkowych detalach, które stanowią część luksusowych kolekcji sukienek, bluzek, kombinezonów czy torebek.
Tworzenie koronkowych elementów to proces, który wymaga precyzji i talentu.
- W przeciwieństwie do standardowych tkanin, koronka nie jest czymś, co można po prostu uszyć na maszynie.To, co robimy, jest absolutnie niepowtarzalne – koronkę z Koniakowa trudno skopiować, bo jest tworzona z najcieńszych nici i zgodnie z naszą własną, niepowtarzalną estetyką.
Nadzieja pokładana w młodym pokoleniu
Koronka Koniakowska to nie tylko tradycja, ale także żywa sztuka, która ma swoją przyszłość w małych rękach. Lucyna podkreśla, że ogromne nadzieje pokładane są w młodym pokoleniu. Jak sama mówi, gdy zakładała Centrum Koronki Koniakowskiej, dzieci i młodzież nie miały poczucia tożsamości z koniakowską tradycją, a koronka była traktowane bardziej jak relikt, który powoli zanika. Dziś, po sześciu latach intensywnej pracy, sytuacja zmieniła się diametralnie.
- Dzieci są dumne z tego, że potrafią heklować. Widać w nich chęć kontynuowania tej tradycji – mówi Lucyna.
Młodzi ludzie angażują się w warsztaty, biorą udział w projektach - zainteresowanie jest ogromne. Co więcej, w ramach swojej działalności Lucyna stawia jeszcze mocniej na edukację i rozwój młodych talentów.
i
– W tym roku po raz pierwszy zatrudniłam koronczarkę, a także zaczęłam organizować staże i praktyki. Współpraca z młodymi jest kluczowa, by przekazywać tę tradycję dalej.
Właśnie dzięki takim inicjatywom młode pokolenie ma szansę nie tylko na naukę w tym obszarze, ale również na dalszy rozwój niepowtarzalnego rękodzieła, które wciąż żyje w Koniakowie.
Centrum Koronki Koniakowskiej. Zdjęcia
Przeczytaj także: Biżuteria z potłuczonych talerzy. Na warsztat Magdy trafiają nawet przedwojenne fajanse