Nowoczesny dom podcieniowy. Jak odnowiono budynek na Żuławach z 200-letnią historią! [ZDJĘCIA]
Dom podcieniowy na Żuławach został rozebrany do gołej ziemi, a następnie zbudowany na nowo – wszystko po to, by wymienić zniszczone drewno, odtworzyć historyczny kształt budynku i zapewnić komfort zamieszkania taki jak we współczesnym domu. Czy właścicielom udało się to przedsięwzięcie? Zobacz WIDEO!
Autor: archiwum inwestora
Wymiary tego domu to 16 na 11 m plus wystawka na słupach, czyli podcień. Z boku dawne wyjście gospodarcze
Spis treści
- Dom na Żuławach z 200-letnią historią
- Szczegóły podcieniowej budowli
- Katarzyna i Michał - Nowi właściciele i ich plany
- Rozbiórka do gołej ziemi
- Budowanie od zera
- Stolarka na nowo
- Bezpieczne instalacje
- Ocieplenie starego domu z drewna
- Ogrzewanie kapilarne
- Wnętrze domu
- Znika dom, znikają pieniądze
Dom na Żuławach z 200-letnią historią
Niewiele domów podcieniowych zostało na Żuławach, dobrze jeśli setka. Dom młynarza ma ciekawą historię. Nocowała w nim królowa Luiza, żona cesarza Henryka Wilhelma III, uciekająca przed wojskami Napoleona. Może to fakt, może legenda? Potem dom służył kolejnym mieszkańcom przybyłym na Żuławy z Podlasia, aż w latach 80. stała się lokum dla dwóch rodzin, które podzieliły parter na dwa osobne mieszkania z dwoma wejściami, kuchniami i osobnymi kominami. Strych pozostał przestrzenią gospodarczą, a domek wysuwający się z dachu, stojący na słupach – czyli wystawka – był pokojem letnim.
W archiwach z czasów PRL-u konserwator opisuje ten dom jako żuławski zabytek z charakterystycznym podcieniem, z głęboką wystawką stojącą na sześciu drewnianych kolumnach. Liczba kolumn była świadectwem zamożności gospodarza. Wieś żuławska była kiedyś bogata i mocno wzorowała się na dworach i mieście. W nieodległym Miłocinie dom podcieniowy miał ponad 1000 m² powierzchni i 22 pokoje. Po wojnie ulokowano tam 11 rodzin!
Przeczytaj też:
- 100-letni drewniany dom przeszedł kapitalny remont. Po przebudowie mazurska chata zmieniła się nie do poznania!
- Stary dom z drewna - jak odnowić? Rady doświadczonych inwestorów
Szczegóły podcieniowej budowli
W opisie rozkładu przestrzennego domu podcieniowego powtarza się układ: sień główna i gospodarcza, czarna i biała kuchnia, wielka izba, gabinet i pomieszczenia gospodarcze. Podcień początkowo pełnił funkcję magazynu – wciągano na górę worki z ziarnem. Z czasem powstał trzeci typ domu podcieniowego – taki jak dom Katarzyny i Michała – z wystawką jako pokojem letnim.
Konserwator zabytków napisał też, że dawny dom młynarza ma laubzekinowe zdobienia szczytów. Laubzekin to drewniany element dekoracyjny w żuławskich domach z końca XIX wieku – drewniany ornament wbudowany w trójkąt utworzony przez dwie połacie zbiegających się dachów, znak zamożności.
Dom miał też „loewenowskie elementy dekoracyjne stolarki okiennej”. Peter Loewen był przed dwustu laty cenionym budowniczym żuławskich domów podcieniowych, który swój podpis zostawiał wyryty na belkach w reprezentacyjnym miejscu nowo zbudowanego domu.
Katarzyna i Michał - Nowi właściciele i ich plany
To, jak wyglądał po 200 latach dom podcieniowy w Mikoszewie, widać na zdjęciach. W takim stanie zobaczyli go też w 2014 r. Katarzyna i Michał Pielaszkiewiczowie – młodzi gdańszczanie, którym marzył się drewniany dom na wsi i od dłuższego czasu oglądali różne obiekty. Michał: – Pojechaliśmy zobaczyć i… tego szukaliśmy! Nieruchomość blisko Gdańska, na dużej działce bez sąsiadów po bokach, dom z podcieniem skierowanym na południe. Katarzyna: – Gdy pierwszy raz go zobaczyliśmy, była zima. Poczułam, że to jest nasz dom. Od razu się w nim zakochałam. Powiedziałam do Michała, że za rok będziemy tutaj mieszkać i jeść ciasto drożdżowe w podcieniu. I tak było, tylko nie za rok, lecz za długich pięć lat…
Rok trwały negocjacje ze sprzedającymi, aż wreszcie Katarzyna i Michał stali się właścicielami nieruchomości. By sprostać wyzwaniu, jakim był remont zabytku, Katarzyna, z wykształcenia architekt wnętrz, zapisała się na studia ochrony dziedzictwa kulturowego. Praca końcowa miała być na temat własnego domu w Mikoszewie. W momencie zakupu nie znali dokładnie stanu technicznego budynku, chociaż wiele można było się domyślić.
Rozbiórka do gołej ziemi
Michał: – Trudno było dokładnie ocenić, jaki jest zakres prac bez demontażu elementów budynku. Naroża były zasłonięte boniowaniem z desek. Dom był zamieszkany, ściany obite płytami pilśniowymi i oklejone tapetami, stały meble. Wiedzieliśmy, że dużo pracy przed nami, bo nawet nieruchomość była tak wyceniona przez sprzedających, że wartością jest duża działka, a nie stary wymagający dużych nakładów albo rozbiórki dom.
Po zakupie natychmiast zlecili badanie stanu technicznego budynku i opracowanie programu prac konserwatorskich, ponieważ od początku remont być uzgadniany z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków w Gdańsku.
Michał: – Szybko okazało się, że dom praktycznie nie ma fundamentu w części niepodpiwniczonej. Nie ma czego ratować, trzeba budować fundamenty na nowo. Nie ma też łączeń ścian, bo po zdjęciu boniowania okazało się, że zamki są zmurszałe, wręcz dziurawe – zniszczone przez czas, wodę i szkodniki.
Do wymiany były podwaliny oraz więźba dachowa, nieudolnie zastąpiona w latach sześćdziesiątych krokwiami o zbyt małych przekrojach, bez dbałości o oryginalny kształt dachu. Dom wymagał czegoś więcej niż remontu, ale Michał podsumowuje ten okres z wrodzonym sobie optymizmem: – Mogło być gorzej. Oglądaliśmy stare budynki, gdzie ingerencja w historyczny kształt była o wiele większa. Nasz dom 200 lat przetrwał prawie niezmieniony. Badanie stanu technicznego i… zdecydowali się rozebrać cały dom, a następnie złożyć na nowo. Katarzyna: – Trzeba było zbudować fundament, ale przede wszystkim zależało nam, żeby zobaczyć każdy element osobno i ocenić, czy wymaga naprawy, czy wymiany. Bez demontażu to niemożliwe.
Michał: – Gdybyśmy nie demontowali domu, wiele elementów porażonych i zniszczonych przez wilgoć zostałoby w ścianach, a nam zależało, by przywrócić dom do najlepszego stanu.
Uzyskali zgodę konserwator zabytków. Przez rok trwało znakowanie elementów, opisywanie każdej belki zwanej po dawnemu bierwionem i każdej deski. A potem demontaż, który od strony technicznej nie był trudny, ponieważ ściany były łączone na zamki i dyble. Rozebrany został wielki komin butelkowy – wąski na górze, rozszerzający się ku podstawie, w której znajdowała się czarna izba. To pomieszczenie, gdzie dawniej przygotowywano posiłki, a zimą spano. Wielki ciepły komin był centralnym miejscem domu. Efekt dokładnego obejrzenia wszystkich elementów domu? Michał: – 60-70% drewna nadawało się do powtórnego wbudowania. To i tak dużo, sądziłem, że nie będzie tego nawet połowa.
Budowanie od zera
Drewniane elementy budynku, składowane na działce, zaimpregnowano preparatami owadobójczymi, a impregnację powtórzono po złożeniu ścian, na etapie stanu surowego otwartego. Zaczęło się żmudne budowanie domu podcieniowego na nowo, przygotowanie nowych bali i belek, flekowanie ubytków nowym drewnem, a bardzo często dosztukowanie fragmentu elementu drewnianego. To zadanie dla ludzi z pasją, bo co na przykład zrobić z belką stropową, która jest częściowo w dobrym stanie, ale na całej długości wygięła się pod wpływem czasu i grawitacji?
Katarzyna: – Dosztukowany fragment belki musiał być dopasowany do wygięcia… I dodaje: – Mieliśmy szczęście do ludzi. Wspaniali cieśle, który mieli dość cierpliwości, by stosować oryginalne rozwiązania ciesielskie, dyble zamiast metalowych łączników; by naprawiać każdy element, który tylko dało się uratować. A czego się nie dało, to wyciosać, zrobić na nowo.
Tak jak kiedyś budowniczy Peter Loewen zostawiał swój podpis wyryty na belce podcienia, tak teraz śmiało mogło się pojawiać nazwisko zakochanego w drewnie, prawdziwego mistrza ciesielstwa i stolarki, Krzysztofa Szyluka.
Stolarka na nowo
Okna zostały zrekonstruowane z wykorzystaniem starych okuć i elementów drewnianych. Są nowe ościeża, czyli ramy okien. Okna zewnętrzne jednoszybowe otwierają się na zewnątrz. Okna wewnętrzne z wkładem szyb zespolonych osadzone są w maksymalnie zwężonej ramie, z myślą o tym, by ramy nie ograniczały dostępu światła. Przestrzeń między oknami jest dodatkowym izolatorem.
Autor: archiwum inwestora
Wymiary tego domu to 16 na 11 m plus wystawka na słupach, czyli podcień. Z boku dawne wyjście gospodarcze
Bezpieczne instalacje
Dużym wyzwaniem było ukrycie instalacji elektrycznych i grzewczych. Chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa przeciwpożarowego domu i o... estetykę. Wszystkie instalacje są ukryte w podłodze i stropie. Przewody elektryczne w stalowych kanałach. Między poziomami domu są tylko dwa przepusty na instalacje. Katarzyna: – Każdy punkt świetlny, każde gniazdo ma osobny obwód, nic tu nie jest łączone szeregowo, więc w domu są kilometry kabli. Łączniki wyglądają jak bardzo stare, ale to udana współczesna stylizacja.
Ocieplenie starego domu z drewna
Dom o powierzchni 360 m2, z bali sosnowych o grubości 15 cm, ma wymiary 16 x 10 m, a podcień 6 x 6 m. Dach jest wielospadowy. Bale są uszczelnione w sposób tradycyjny, warkoczem konopnym. Pięknie to wygląda, ale na pewno nie daje szczelności, jakiej dziś wymaga się od ściany. Przed inwestorami stanęło więc kolejne wyzwanie, jak ocieplić dom.
Duża powierzchnia domu wymagała najlepszych rozwiązań, wręcz energooszczędnych. Michał: – Zdecydowaliśmy się na rozwiązanie nietanie, ale służące i mieszkańcom, i budynkowi. Dom został ocieplony od wewnątrz – płytami z wełny drzewnej, miękkimi i twardymi. Na ścianach najpierw została rozpięta szczelna membrana jako wiatroizolacja, następnie ułożone płyty z miękkiej wełny o grubości 6 cm, a później – z twardej wełny o grubości 4 cm.
Cechą płyt twardych jest możliwość położenia na nich tynku. Kolejna warstwa to właśnie tynk – jak przystało na dom z historią – gliniany, w którym zatopione są maty kapilarne.
Katarzyna: – Wełna drzewna to materiał dyfuzyjny, który oddycha: zdrowy dla konstrukcji budynku i zdrowy dla mieszkańców. Ma też właściwości akumulowania ciepła oraz izolowania akustycznie. Maty z wełny drzewnej ułożone są także w połaciach dachu – 15 cm płyty miękkiej plus 4 cm płyty twardej – oraz w podłodze i w stropie.
By uzyskać miejsce na izolację poziomą, podłoga na poddaszu została celowo podwyższona. Najtrudniej było ocieplić wystawkę. Michał: – Nie mogliśmy podnieść poziomu podłogi, więc z konieczności izolacji jest mniej. To najchłodniejszy pokój w całym domu, różnica temperatur sięga półtora stopnia. Nie jest to jakiś duży problem.
Tynk gliniany to współczesny i nowoczesny produkt przygotowany przez producenta do nałożenia jako tynk cienkowarstwowy. Można z niego formować różne powierzchnie, na przykład chropowatą, jak w starym domu. Właściwościami gliny są antystatyczność, ochrona przeciwgrzybicza, zdolność do regulowania poziomu wilgoci w pomieszczeniu.
Ogrzewanie kapilarne
Ogrzewanie w tym domu jest płaszczyznowe jak ogrzewanie podłogowe, ale tu mamy coś więcej - maty kapilarne ułożone na ścianach, w połaciach dachu i w podłodze. Można powiedzieć, że wnętrze domu jest otulone ciepłymi rurkami o przekroju 3 mm, w postaci mat, przez które kropelkowo przepływa ciepła woda. Powierzchnia mat kapilarnych jest cztery razy większa niż porównywalne ogrzewanie podłogowe.
Źródłem ciepła jest gruntowa pompa ciepła o mocy 16 kW. Wątek ogrzewania domu w tej historii jest momentem, w którym Michał zwątpił w możliwość skutecznego ogrzania tak dużego domu. - Wymogłem na instalatorach, by pompa ciepła miała 16, a nie 14 kW - opowiada. - Miało być sześć odwiertów po 100 m, a ostatecznie wystarczyły cztery po 80 metrów. Z racji tego, że grunt - piaski i woda - idealnie nadaje się na dolne źródło, z naszych odwiertów spokojnie można by zasilić i drugą pompę ciepła. Czynnik grzewczy krążący w matach kapilarnych ma temperaturę 25-27oC. To wystarczy, by utrzymać w domu 22oC.
Drugą równie ważną funkcją pompy ciepła jest chłodzenie. Michał: - Latem czynnik grzewczy podawany przez pompę ma 15oC, co pozwala obniżyć temperaturę w domu w letnie upały o 2-3 stopnie.
Katarzyna: - Chłodzenie daje niesamowity komfort, w upały wewnątrz jest rześko.
Do cech ogrzewania dodajmy jeszcze, że maty kapilarne, przyklejone do ściany pod warstwą 1 cm tynku, mają o wiele mniejszą bezwładność cieplną niż ogrzewanie podłogowe. Zaczynają grzać już po kilku minutach od rozpoczęcia pracy pompy ciepła. Ważne też, by obiegi grzewcze były podzielone na pomieszczenia, dzięki temu można niezależnie sterować temperaturą każdego z nich.
Wnętrze domu
Katarzyna: - Dom wprawdzie stary, ale mamy w nim mieszkać, więc od razu założyliśmy, że chcemy przystosować go do współczesnych standardów: ma być ciepło, mają być łazienki. Koncepcja? Niczego nie udawać - pokazać to, co jest historyczne, co jest oryginalną tkanką domu, i to, co jest współczesne. Nie chcemy stylizacji.
Układ funkcjonalno-przestrzenny domu podcieniowego jest odtworzony tak, jak było oryginalnie. Zniknął więc podział na dwa mieszkania. Jest duża sień, pokój dzienny, pracownia Katarzyny i Michała w pomieszczeniu, gdzie był gabinet młynarza. Tego nie było - są trzy łazienki w dawnych pomieszczeniach gospodarczych.
Wyzwaniem była kuchnia. Katarzyna: – Jest stosunkowo mała jak na wielkość domu. Kuchnię urządziliśmy w miejscu jadalni. Płyta kuchenna jest we wnęce kuchni czarnej, a jedynym rozsądnym rozwiązaniem w pomieszczeniu, w którym jest mało ścian, były wyspa oraz półwyspa na styku usuniętej ściany do pomieszczenia gospodarczego, a teraz jadalni.
Nie zachowało się historyczne wyposażenie wnętrz poza dwoma wbudowanymi w ściany szafami wnękowymi oraz pięknymi rzeźbionymi drzwiami w styku klasycystycznym. Prawie wszystkie meble w domu zaprojektowała Katarzyna. – Są proste, minimalistyczne, wymyślone tak, żeby wyposażenie nie było konkurencją dla oryginalnej tkanki domu, bo dusza jest w tym, co się udało odzyskać albo odnowić. Stąd wiele starego drewna we wnętrzu.
W kuchni zostawiona ściana ze śladami malowania farbą w kolorze pruskiego błękitu, drewniane belki wyrzeźbione przez czas i stopy użytkowników, klamki odlane na wzór jednej jedynej, która zachowała się przez te dwieście lat.
Drzwi w domu są rzeźbione jak we dworze. Wyglądają dziś pięknie, pomalowane na ciemną zieleń z granatem. Benedyktyńską pracę oczyszczenia drzwi z warstw farby i uzupełnienia ubytków wykonał Ryszard Szyluk. Drzwi są kolejnym pięknym meblem w tym domu.
Poddasze zostało urządzone na nowo i po raz pierwszy. To część prywatna domu: sypialnia z biblioteką na antresoli, otwarty pokój muzyczny, łazienki. Wystawka w podcieniu pełni funkcję pokoju do zabaw dzieci. Na podłogach w łazienkach jest mikrocement, a na pozostałych podłogach szerokie deski malowane na biało.
Znika dom, znikają pieniądze
W relacjach inwestorów ratujących dom podcieniowy nie słychać ani śladów zmęczenia, ani trudów i rozczarowań: - Sama inwestycja była bardzo trudna – mówią zgodnie - ale nam to nie sprawiało problemu, nie było wielkim obciążeniem ani tym bardziej męczarnią. Mieliśmy wielką frajdę! Przywracanie starego domu do życia daje niesamowitą energię. Do tego mieliśmy dużo szczęścia do wykonawców, którzy tak jak my, podeszli do pracy z sercem. Poszczęściło się nam zawodowo i były pieniądze na prowadzenie inwestycji, której koszt ostatecznie przekroczył milion złotych. Jedna trzecia budżetu to dotacje na ratowanie zabytku, raz z Ministerstwa Kultury i Sztuki, dwa razy od Marszałka Województwa Pomorskiego.
Najtrudniejszy moment? Michał: - Gdy demontowaliśmy dom. Znikał na naszych oczach belka po belce, a wraz z nimi nasze pieniądze. Katarzyna: - Ale potem, jak zaczął wychodzić z ziemi, to już się tylko cieszyliśmy. Pamiętam, gdy był gotowy fundament, to mieliśmy wrażenie, że i dom jest prawie zbudowany, tylko tą drewnianą budkę postawić i gotowe.
Podsumowanie wysiłku inwestorów również brzmi bardzo dobrze. Michał: - Wspominamy ten remont jako wspaniałą przygodę… Katarzyna: - Jesteśmy dumni z tego, że nie poszliśmy na łatwiznę. Chcieliśmy odtworzyć stary budynek, więc były i koszty. Na przykład okna mogły być o wiele tańsze, ale zamówiliśmy rękodzieło stolarzy. Pierwsi na Żuławach zakładaliśmy ogrzewanie kapilarne. Michał: - Dla wielu osób remontujących zabytek problemem i kosztem są wymagania konserwatora zabytków. Dla nas nie, dobrze wspominamy współpracę, bo obu stronom zależało, by przywrócić pierwotny stan domu.
Minusy? Mały… dom jest ciepły, ale ma cechę charakterystyczną dla domów drewnianych. Drewno pracuje, trudno uzyskać stuprocentową szczelność. Michał: - Chodząc po budynku, wiem z której strony wieje wiatr, a nad morzem wieje przez 300 dni w roku. W pokoju od strony nawietrznej czujemy lekką bryzę. Trudno zaizolować belki stropowe wychodzące na zewnątrz czy 200-letnie drzwi zewnętrze, ale to nie jest problem. Generalnie dom jest ciepły, a wybrane ogrzewanie sprawdza się znakomicie.