Dom nierównoległy do drogi – za to pełen naturalnego światła. Zdjęcia

2024-01-31 12:16

Projekt tego domu służy za sztandarowy przykład jak architektura może gwarantować mieszkańcom prywatność i doskonałe doświetlenie domowej przestrzeni. Tym razem odnajdywanie złotego architektonicznego środka nie było proste, ale niekonwencjonalne metody, choćby usytuowanie bryły nierównoległe do drogi, dały doskonałe efekty.

Spis treści

  1. „Przekręcona” bryła domu – lepsze nasłonecznienie wnętrz
  2. Dom nierównoległy do drogi – zdjęcia
  3. Połączenie dwóch brył z w jedną
  4. Intymność w domu i ogrodzie – taki projekt wybrali inwestorzy
  5. Dom z planem – wyraźny podział funkcjonalny
  6. Przemyślane rozmieszczenie okien 
  7. Tło dla życia, czyli kolory i oświetlenie wnętrz
  8. Projekt ogrodu ramą dla architektury
  9. Perypetie i perturbacje od wbicia łopaty
Szkoła Budowania: Instalacja grzewcza

„Przekręcona” bryła domu – lepsze nasłonecznienie wnętrz

Wjeżdżając w wąską uliczkę, widzimy w oddali intrygującą ażurową drewnianą elewację. Zbliżając się do domu, oryginalna żaluzja osłaniająca jedno z wejść wciąż zadziwia, jednak większe zdumienie budzi miejsce domu na działce. Jego bryła nie jest równoległa do drogi. Takie sytuowanie budynków z reguły jest zakazane, bo prowadzi do przestrzennego chaosu. Jednak nie tym razem, ponieważ dom znajduje się na optycznej osi wyznaczonej przez poprzednie domy. Bardziej naturalny jest porządek narzucony przez istniejącą już zabudowę, niż ten sztywno podporządkowany biegowi krętej ulicy. Pierwszy dominuje w pejzażu.

Niespotykane „przekręcenie” (cytując architekta) bryły domu nie tylko pozwoliło zachować przestrzenny ład, lecz także umożliwiło lepsze nasłonecznienie wnętrz i tarasu przy niekorzystnej orientacji parceli względem stron świata – z wjazdem od południa.Przesunięcie narożnika bryły z częścią mieszkalną w głąb działki i nierównoległe ustawienie domu do drogi okazały się niezwykle korzystne. Z jednej strony odsunęły mieszkalną przestrzeń od ulicy, z drugiej ukierunkowały największe przeszklenia na południowy zachód.

Dom nierównoległy do drogi – zdjęcia

Połączenie dwóch brył z w jedną

Ażurowa drewniana ścianka, którą jako pierwszą widzą zbliżający się do domu, jest najbardziej ozdobnym elementem tej architektury, przewrotnie usytuowanym na bocznej, a nie frontowej elewacji. Osłania dodatkowe wejście do domu i schody prowadzące na poddasze oraz przesądza o oryginalności kompozycji.

– Dom z założenia miał wyglądać skromnie. Nie epatować wielkością, bogactwem. Stąd prosta bryła i oszczędne estetycznie materiały wykończeniowe na elewacjach i dachu – mówi architekt. Musiał też spełnić wymagania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który przykładowo zezwalał na geometrię dachu o formie wielospadowej i kącie nachylenia głównych połaci do 25° do 45°. Poza tym dachy garaży i budynków gospodarczych musiały nawiązywać do geometrii dachów budynków lokalizowanych na tej samej działce. Dozwolona przez przepisy wysokość budynku to maksymalnie dwie kondygnacje nadziemne, w tym poddasze użytkowe – nie więcej niż 12 m.

Oczywiście projekt został podporządkowany przepisom – w domu zaprojektowano dwie kondygnacje o wysokości do 9,01 m i dach dwuspadowy o nachyleniu połaci 41°.

Połączenie dwóch brył z dachami dwuspadowymi w jedną, nieco różnicuje i urozmaica prostą architektoniczną stodołową formę.

Bryła domu za sprawą ujednoliconej barwy na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie odlanej z jednego materiału – grafitowe elewacje zlewają się z bezokapowym dachem i grafitową szeroką bramą garażową. Takie wrażenie osiągnięto również przez ograniczenie okien na frontowej elewacji – do dwóch niedużych, ujętych w grafitowe ramy i przesłoniętych grafitowymi żaluzjami. Po przyjrzeniu się „monolit” ożywa dzięki różnorodności faktur i wzorów. Gładki silikonowy tynk sąsiaduje z pasiastą blachą na rąbek stojący i pasami grafitowych żaluzji.

Poza tym architekt nadał całej kompozycji głębi (w dosłownym sensie) przez wnęki – garażową, wejściową i w spektakularny sposób dwie tarasowe – większą przy parterze i mniejszą przy piętrze. Obie dynamicznie wbijają się w bryłę – dolna na blisko 3,5 m, górna na 1,4 m. Mniejsza ze szklanymi dachem, przerywnikiem w połaci dachu i szklaną balustradą, widoczna od strony ulicy, najbardziej dynamizuje i unowocześnia architekturę.

Monolityczny charakter tej architektury osobliwie potęguje dostawiona do niej ażurowa lekka drewniana ścianka – tworząc kontrast z masywnością i prostą formą tej architektury, podkreśla jej główne cechy.

Projekt domu stworzony na planie litery L wypełnia ważne zadanie praktyczne – osłania prywatną część ogrodu od sąsiadów i od drogi.

Otwarcie ogrodu na zachód nie odbije się niekorzystnie na poczuciu prywatności, ponieważ inwestorzy dokupili sąsiednią zachodnią parcelę. Ma też istotne znaczenie dla nasłonecznienia ogrodu. Służy temu również obniżenie frontowej, garażowo-poddaszowej bryły aż o 3 m w stosunku do bryły mieszkalnej ze strefą dzienną i nocną.

Dom prezentuje się zgodnie z projektowym założeniem – skromnie, ale jednocześnie atrakcyjnie.Inwestorzy przyznają, że wykończenie elewacji jest przede wszystkim racjonalne i ekonomiczne. – Pierwotna koncepcja zakładała elewacyjne płyty włókno-cementowe, ale w czasie, gdy trwała budowa, wykończenie elewacji takimi płytami było blisko czterokrotnie droższe niż położenie tynku – mówi pan Krzysztof. – Zamiast wydawać czterokrotnie więcej na elewacje, woleliśmy lepiej i... drożej wykończyć wnętrza.

Intymność w domu i ogrodzie – taki projekt wybrali inwestorzy

– Zapewnienie przez projekt intymności w domu i ogrodzie było dla nas priorytetem. Ogród miał być osłonięty od ulicy i sąsiedztwa – tak usytuowany, żeby wychodząc na taras, nie trzeba było się witać z wszystkimi sąsiadami – śmieje się pan Krzysztof.

Architekt przedstawił inwestorom cztery pierwotne koncepcje projektu. Bez wahania wybrali tę, gwarantującą największą prywatność.

– Zawsze osobom zgłaszającym się do pracowni pokazujemy kilka koncepcji spełniających blisko w 100% ich oczekiwania. Żeby porównali różne nasłonecznienia, plany domu, różne układy bryły na działce. Niekiedy te koncepcje różnią się w zasadniczy sposób – mówi Robert Skitek.

– Tym razem wariant z obróconą bryłą i niższym garażem najbardziej spodobał się inwestorom – szybko podjęli decyzję i dalej pracowaliśmy nad projektem. Praca, jak to zwykle bywa, przypominała grę w ping-ponga – my proponowaliśmy rozwiązanie, inwestor zgłaszał uwagi i tak aż do optymalnego efektu – dodaje architekt.

Właśnie ten sposób pracy i bardzo dobre opinie o pracowni RS+ przeważyły o tym, że inwestorzy postanowili jej powierzyć stworzenie swojego domu.

– Oczywiście bardzo spodobały się nam prezentowane na stronie pracowni projekty, ale przed podjęciem ostatecznej decyzji zaciągnąłem języka. Wszyscy, których pytałem, bardzo dobrze wypowiadali się o panu Robercie, więc wybór był oczywisty – mówi inwestor.

Wspomina, też, że przygotowując się do pierwszej rozmowy z architektem, korzystał z jego rad umieszczonych na blogu.

– Na pierwszym spotkaniu w pracowni przede wszystkim mówiliśmy o tym, jak żyjemy i czego oczekujemy od przyszłego domu – architekt był bardzo dociekliwy, no i na spotkaniu była tak zwana chemia. Po pierwszej rozmowie już byliśmy pewni, że nie będziemy szukać innej pracowni – opowiada pan Krzysztof. – Cały czas komunikacja z biurem projektowym była łatwa i sprawna. Byliśmy w stałym kontakcie. Prace nad projektem postępowały szybko – wszyscy dobrze się rozumieliśmy – ja z żoną i my z architektem – podsumowuje.

Dom z planem – wyraźny podział funkcjonalny

Dwubryłowy dom ma wyraźny podział funkcjonalny. W niższej – frontowej części jest duży, mający ponad 53 m2 garaż, w którym wygospodarowano schowek na rowery i sprzęty ogrodowe. Praktycznie zaprojektowano tuż przy nim wejście od strony ogrodu.

W niższej bryle umieszczona została strefa wejścia do domu wraz z towarzyszącym jej zapleczem technicznym. Obok wiatrołapu, oprócz wygodnej garderoby, jest pomieszczenie gospodarcze i spiżarnia.

Po przejściu krótkiego – 2,5-metrowego korytarza znajdujemy się w przestronnej strefie dziennej. Wrażenie przestronności potęguje otwarcie jej jadalniano-kuchennej części po połacie i doświetlenie naturalnym światłem z góry wpadającym przez okna dachowe. Otwartość wysokiego na niemal dwie kondygnacje pomieszczenia przerywa masywny betonowy szczyt nad częścią wypoczynkową. W ten sposób architekt wyraźnie zaznaczył połączenie obu brył domu. Efekt jest zaskakujący, bo masywny beton w białej strefie dziennej optycznie ją ociepla.

Strefę dzienną wraz z prowadzącym z niej korytarzem (do gabinetu i WC) oraz schodami otwierają dwie szklane ściany wychodzące na taras i tarasową wnękę z miejscem na duży stół lub wypoczynkowe kanapy.

Umieszczone przy strefie dziennej wspornikowe schody prowadzą na piętro, do strefy nocnej domowników. Są tu dwa pokoje dziecięce z racjonalnie zaprojektowanymi wnękami/garderobami i antresolami, o których z reguły marzą dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym.

Na drugim krańcu piętra jest master bedroom gospodarzy – blisko 38 m2 (sypialnia15,8 m2 połączona z garderobą 6 m2 i łazienką 16 m2). Na szczególną uwagę zasługują tu sypialniane i przysypialniane przeszklenia. Vis-à-vis łóżka zaprojektowano duże okno tarasowe (mające ponad 2,5 m szerokości), sąsiadujące ze szklanym dachem tarasu i szklaną balustradą. W ten sposób sypialnia została otwarta na niebo i korony drzew.

W trakcie procesu projektowego podporządkowanego przepisom nakazującym dach skośny powstało nad garażem dodatkowe pomieszczenie. Architekt postanowił obniżyć garażowy strop, by stało się użytkowe.

– Żona wpadła na pomysł, żeby na poddaszu nad garażem zrobić bawialnię dla dzieci i ich gości. To był strzał w dziesiątkę. Po skończonej zabawie pomieszczenie można po prostu zamknąć i wrócić do sprzątania po „tornadzie” w dogodnej chwili – śmieje się pan Krzysztof.

Inwestorzy nie chcieli łączyć tego pomieszczenia z piętrem domu, gdzie są prywatne pokoje, woleli, żeby działało jako zupełnie odrębna strefa, z oddzielnym wejściem z zewnątrz. Dzięki temu toczące się tam życie towarzyskie nie zakłóca życia w strefie nocnej.

Przemyślane rozmieszczenie okien 

– Zawsze staramy się, żeby wnętrza były dobrze doświetlone naturalnym światłem. Temu służyło obrócenie całej bryły domu, aby okna ukierunkować bardziej na południowy zachód – mówi Robert Skitek. Przykładowo strefa dzienna, która przy tradycyjnej lokalizacji bryły byłaby otwarta na północ i zachód, w większym stopniu dużymi przeszkleniami otwiera się na światło zachodnie, a nawet łapie przez nie południowe promienie słońca. Doświetla ją też nieduże okno od strony południowo-wschodniej na elewacji frontowej, przez które wpadają plastyczne promienie słońca. Poza tym w wysokiej części strefy dziennej zaprojektowano okna dachowe, które są bezkonkurencyjne w doprowadzaniu naturalnego światła do wnętrza przez cały dzień – dodaje architekt.

Przemyślane jest także rozmieszczenie okien w pokojach na piętrze. W sypialni gospodarzy wychodzą na wschód, więc gwarantują przyjemny początek dnia i nie powodują nagrzewania pomieszczenia po południu. W pokojach dzieci – na zachód. Dzięki temu pomieszczenia te są najlepiej doświetlone wtedy, gdy dzieci najwięcej w nich przebywają.

Tło dla życia, czyli kolory i oświetlenie wnętrz

Domowa przestrzeń nawiązuje do kolorystyki bryły, ale jest zdecydowanie rozjaśniona – grafit występuje tu w znacznie mniejszym natężeniu. Grafitowa jest wyspa kuchenna, krzesła, hokery, niektóre ściany w toalecie, ale zdecydowanie więcej tu szarości – betonowe podłogi, strop i szczyt ściany w salonie. Dodatkowo wnętrza rozświetla biel ścian.

– Strefa dzienna jest minimalistyczna i surowa – biel i szarości dają wrażenie sterylności. Uważam, że takie neutralne tło sprawdza się najlepiej, bo domownicy wnoszą swoje rzeczy, które tworzą klimat – mówi Robert Skitek.

Inwestorzy, zachęceni sposobem tworzenia projektu architektonicznego, także projekt wnętrz powierzyli pracowni RS+.

Najistotniejsze dla stworzenia klimatu strefy dziennej są betonowe podłoga i strop wraz ze szczytem domu nad częścią wypoczynkową. Pierwsza jest podstawą aranżacji, drugi – najważniejszym, dominującym jej elementem.

– Połączenie obu brył domu było projektowo dość trudne – sypialnia „wchodziła” w część dzienną. Postanowiłem to wykorzystać we wnętrzu i podkreślić wbicie jednej bryły w drugą betonem z wyraźną fakturą desek nadaną przez szalunki – mówi architekt.

Dziś bez przesady można powiedzieć, że ten szczyt betonowy przesądza o charakterze wnętrza.– Szalunki dla betonu w salonie robione były z nowych desek, żeby ich odbicie było jak najbardziej gładkie. Wzór z drewna odbił się pięknie. Fachowcy też byli tego zdania – po ściągnięciu szalunków cieszyli się chyba bardziej niż ja – śmieje się pan Krzysztof.

Wnętrze strefy dziennej podobnie jak bryła z zewnątrz sprawia wrażenie monolitycznego, ale pokolorowanego na dwa kolory – szarość i biel. Próżno szukać tu jakichś dodanych do zasadniczej formy elementów – choćby półek, szafek. Są za to wnęki, które subtelnie rysują aranżację.– Wnętrza miały być przede wszystkim praktyczne. Dlatego nie ma w nich półek i szklanych szafeczek. Zastąpiły je wnęki zlicowane ze ścianą, jak choćby ta w salonie – mówi gospodarz.

Szczególną rolę w monochromatycznym wnętrzu odgrywa oświetlenie, które pozwala na tworzenie różnych scenariuszy świetlnych. Oświetlenie jest nie tylko regulowane, ale tzw. statyczne jest uzupełniane przez dynamiczne albo nim zastępowane. Poza tym same lampy są ważnymi elementami aranżacji. Choćby te, których wysokość można zmieniać, wypełniają przestrzeń nad stołem adekwatnie do bieżących potrzeb.

Takie oświetlenie stworzył domownikom Maks Gliński z Niuans Studio. Wciąż na co dzień są pod wrażeniem efektu jego pracy.

– Pan Maks Gliński otworzył nam oczy na temat oświetlenia – wręcz nas oczarował. Na przykładach pokazywał nam, czym się różni oświetlenie statyczne od dynamicznego i jakie efekty możemy stworzyć we wnętrzu. Jak światło buduje przestrzeń domu. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni – mówi pan Krzysztof.Właśnie za sprawą skrzętnie dobranego oświetlenia szaro-biała przestrzeń strefy dziennej nie sprawia wrażenia surowej, raczej dynamicznej, a nawet przytulnej. Za dnia, gdy domownicy nie korzystają ze sztucznego światła, skutecznie ogrzewa ją widok na modrzewiową wnękę tarasową oraz dębowy blat jadalnianego stołu, a w części wypoczynkowej ociepla betonowy sufit z wyraźnym rysunkiem drewnianych słojów.

Biało-szara kolorystyka ustępuje miejsca innym barwom jedynie w pokojach dzieci i gabinecie pani domu. Tam królują zieleń, błękit i róż. Dodatkowo kolorowe pokoje ocieplają drewniane posadzki dwuwarstwowe z warstwą wierzchnią z dębu zabezpieczone olejowoskiem z subtelnym, lekkim odcieniem bieli.

Projekt ogrodu ramą dla architektury

Tomasz Kurtek z Kurtek Landscape Design Studio w przemyślany sposób wpisał naturę w projekt zagospodarowania parceli i wyraźnie uatrakcyjnił architektoniczną formę domu. Jej grafitowa surowość wyłania się z barwnych plam tworzonych przez kwitnące naprzemiennie rośliny.

Ogród podzielono na strefy – reprezentacyjną od drogi i prywatną na tyłach posesji. Takie strefowanie podkreśla choćby sposób wykończenia nawierzchni – przy reprezentacyjnym froncie domu betonowe płyty tworzą perfekcyjnie ułożone drogi z wcinającymi się w nie plamami zieleni. Na tyłach posesji płyty zostały swobodniej ułożone – pozostawiają miejsce na granitowy żwir. Przy czym ta swobodność się stopniuje – im głębiej wchodzimy w ogród, tym jest większa. Przy domu beton i żwir ułożone są w uporządkowane pasy, dalej płyty są swobodniej rozrzucone, by w końcu ustąpić miejsca żwirowej nawierzchni i, oczywiście, trawie.

Ogród żyje nie tylko za sprawą zmienności barw, lecz także takiego doboru gatunków roślin, które są przyjazne owadom zapylającym i ptakom.

– Ogród był szybciej skończony niż dom. Zdecydowaliśmy się na taką kolejność, bo niezagospodarowana działka przy dwójce małych dzieci mogłaby być bardzo uciążliwa. Przyjeżdżaliśmy do kwitnącego ogrodu robić grilla, wywołując sąsiedzkie zdziwienie, że grillujemy, choć jeszcze nie mieszkamy – śmieje się inwestor.

Perypetie i perturbacje od wbicia łopaty

Budowa od przysłowiowego wbicia łopaty do wprowadzenia trwała 23 miesiące.

Perypetii budowlanych wprawdzie nie było wiele, ale bywało nerwowo przez natłok prac.– Przyjeżdżaliśmy na budowę, na której pracowało 5-6 ekip. Jedna robiła kuchnię, inna taras, jeszcze inna elektrykę... Każda miała do nas kilka pytań i, oczywiście, dla fachowców ich pytania były najważniejsze. Głowa rosła od natłoku, bo nie na wszystkie pytania odpowiedzi były proste – wspomina pan Krzysztof.

Inwestor przypomina sobie jedną sytuację, w której – jak mówi – „zbladł”.

– Podłoga cementowa zgodnie z projektowym zamysłem miała być surowa (jak to podłogi cementowe). Była ręcznie zacierana przez fachowców i zabezpieczona trzema warstwami specjalnych preparatów. Nie mogliśmy wchodzić do domu przez 48 godz., żeby posadzka wyschła. Pamiętam jak dziś, przyjechałem w sobotę rano na budowę, otworzyłem drzwi, a podłoga... świeciła się, jakby była nasmarowana olejem. Była przeciwieństwem tego, czego oczekiwaliśmy. Miała nawiązywać do surowego betonowego sufitu, a wyglądała jak tafla wody. Na szczęście był to efekt nieporozumienia wynikającego z mojej niewiedzy. Fachowcy usunęli ostatnią warstwę i został uzyskany efekt matu. To był jeden z momentów, w którym serce zatrzymało się na chwilę – wspomina pan Krzysztof.

Reakcja wykonawcy była natychmiastowa, dzięki czemu błyskawicznie udało się wyjść z opresji.

– Pomimo sytuacji, która na początku wydawała się być w moich oczach beznadziejna, fachowa wiedza, zaangażowanie oraz szybka reakcja pana Andrzeja z firmy WITAN, spowodowały, że po dwóch dniach uzyskano efekt, na którym nam zależało – wspomina dalej inwestor, polecając firmę WITAN, która perfekcyjnie wykonała cienkowarstwową posadzkę cementową, stosując autorski sposób aplikacji dający efekt przecierających się wzajemnie warstw i zabezpieczyła ją transparentnym, matowym lakierem poliuretanowym.

Rady dla budujących– Zanim ten dom zaczął być budowany, wielokrotnie po nim z żoną „chodziliśmy”. Mieliśmy sprecyzowane potrzeby nasze i dwójki dzieci – opowiada inwestor.

Dziś gospodarze są zgodni, że nie ma w tym domu niczego, co by było nie na swoim miejscu. Niczego, co by zmienili. Jest tak dlatego, że powstał bardzo dobry projekt, za który są wdzięczni architektowi, ale także dlatego, że cały czas aktywnie uczestniczyli w procesie projektowym i budowlanym. I to właśnie radzą wszystkim, którzy myślą o budowie domu lub już go budują.

– Znam osoby, które podchodziły do budowy na tak zwanym luzie, a teraz ubolewają nad niedopracowanymi rozwiązaniami. Czy ktoś buduje dom tańszy, czy droższy to zawsze jest inwestycja życia – trzeba o nią dbać i jej pilnować – stwierdza pan Krzysztof.

* * *

Czas na puentę. Najdobitniej sformułował ją gospodarz: – Znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi. Nie zamienilibyśmy tej działki na żadną inną. Nie zmienilibyśmy domu pod względem projektowym w najmniejszym stopniu. Gdyby ktoś zaproponował nam, że zapłaci za ten dom cztery razy tyle, ile jest wart, to odesłalibyśmy go z kwitkiem. 

Zobacz więcej nowoczesnych domów:

Nasi Partnerzy polecają