Stara nowa kuchnia. Metamorfoza warszawskiej kuchni
Ciemne meble wykonane na zamówienie według projektu architektki wyglądają, jakby były w tej kamienicy od dziesiątków lat. Tymczasem zamontowano je przed trzema miesiącami. Nawiązują do pełnego ładu i harmonii stylu panującego w latach 20. ubiegłego wieku.
Agnieszka i Jacek przed rokiem kupili mieszkanie na ostatnim piętrze powojennej kamienicy na warszawskim Mokotowie. Jak wiadomo, stare domy mają nie tylko swoje tajemnice, ale i problemy. Jednak Agnieszka z racji swojej profesji – jest architektem – nie obawiała się trudów remontu. Bez wahania podjęła decyzję o zerwaniu wszystkich podłóg, wyburzeniu kilku ścian i przeniesieniu schodów prowadzących na drugi poziom mieszkania oraz renowacji balkonu i części dachu. Kuchnię zaplanowano w klasycznym układzie L, tak aby przy jednej ze ścian udało się zmieścić jeszcze okrągły stary stół z kompletem krzeseł, nad którym zawisła stylowa mosiężna lampa. Jednak zanim pojawiły się tu meble, trzeba było włożyć masę pracy.
O Agnieszce, architektce, właścicielce 90-metrowego mieszkania w Warszawie:
- ulubione kolory – zielenie, brązy, ale także złamany róż, karmin i fiolet;
- preferowany styl – proste meble wykonane ze szlachetnych materiałów, o dopracowanych detalach i proporcjach; ornamentyka secesji wiedeńskiej, zwłaszcza geometryczna stylizacja;
- ostatnio kupiła – lampę z okresu międzywojennego, z kwadratowych mosiężnych rurek, z dodatkiem drewna.
Autor: Marcin Czechowicz
Autor: Marcin Czechowicz
Krok 1
Na początku konieczne okazało się skucie starych płytek, które ostały się na ścianach, i zerwanie linoleum pokutującego na podłodze. Po wyrównaniu ścian położone zostały duże białe kafle z dekoracjami. Szachownica to pomysł Jacka. – Ja o takiej podłodze nie pomyślałam, wydawała mi się zbyt agresywna, ale teraz jestem z niej zadowolona – opowiada Agnieszka.
Krok 2
Projekt mebli architektka zrobiła sama. Każdy detal, frez, kształt wyrysowała starannie, tak aby stolarz nie musiał zgadywać jej intencji. Inspiracją stała się witryna, którą Agnieszka znalazła ponad rok temu na śmietniku – przepiękna stolarska robota z lat 20., cała z litego drewna. Nie można jej było zostawić na zmarnowanie. Stała się więc punktem odniesienia dla projektu całej zabudowy kuchni – bejcowane na ciemny brąz lite drewno dębowe plus witrynki ze sfazowanymi szybkami. Blaty z granitu wykonał znajomy kamieniarz. Właścicielka zapłaciła za nie bezgotówkowo, wykonując w zamian kilka projektów.
Krok 3
Skoro udało się załatwić piękne kamienne blaty, Agnieszka zamarzyła, aby mieć montowany podblatowo zlew ceramiczny. Sprawdziła ofertę dostępnych w Polsce modeli i okazało się, że kosztują, bagatela, 3 tys. złotych. W internecie znalazła tańszy i taki, który by jej odpowiadał, ale... do kupienia w Wielkiej Brytanii. Na szczęście Jacek musiał wyjechać na kilka dni w podróż służbową do Londynu. Z delegacji wrócił ze zlewem w walizce.
Krok 4
Sprzętowi AGD nie pozostawiono wyboru – musiał się dostosować do obowiązującej stylistyki retro. Dlatego zmywarka i lodówka zostały ukryte za frontami meblowymi, a to, co musiało być widoczne – płyta gazowa, piekarnik i okap – udało się dopasować. Wiszącą lampę oraz kinkiety Agnieszka i Jacek kupowali na targu staroci jeszcze na długo przed przeprowadzką. To właśnie one spójnie domknęły całość.
Kuchnia została urządzona z dużą konsekwencją stylistyczną. Kolorystyka od bieli i beżu do ciemnego drewna nadała jej kontrastowy wygląd. Dynamiczna czarno-biała podłoga ułożona w karo wizualnie spaja całe pomieszczenie. Anna Blauth