O architekturze z duszą
Z architektem Bogusławem Barnasiem z pracowni BXB studio o roli duszy, marzeń i światła w architekturze rozmawia Anna Okołowska.
Ukończył Architekturę na PK oraz FH Münster w Niemczech. W 2009 r. założył BXB studio, skupiając doświadczenie zdobyte między innymi w Londynie u Normana Fostera. W latach 2012-2017 wykładał na KAAFM. W 2014 r. został zaliczony do grona 20 najbardziej utalentowanych młodych architektów świata według wydawnictwa Wallpaper. W 2015 r. znalazł się w gronie 15 najlepszych polskich architektów przed czterdziestką według Property Design. Architekt czerpie inspiracje z rodzimych tradycji, między innymi stylu zakopiańskiego, drewnianej architektury sakralnej – kościółków zrębowych, odwołuje się do bogatej polskiej i światowej kultury, przetwarzając historyczne motywy na nowoczesny design. W roku 2018 r. otrzymał nagrodę „Architekci Małopolski 2017” za projekt Małopolskiej Chaty Podcieniowej oraz PLGBC Green Building Awards za najlepszy projekt ekologiczny dla Eco Warsaw Tower. W tym samym roku Property Design umieściło BXB studio na liście 25 najpopularniejszych polskich biur architektonicznych. W 2019 r. architekt został ponownie nagrodzony przez PLGBC za Dom Symbiotyczny w kategorii najlepszy projekt ekologiczny. W 2021 projekt Małopolskiej Chaty Podcieniowej został zwycięzcą międzynarodowego konkursu Global Design Architecture Awards – Rethinking the Future jako jedyna realizacja z całego świata w tej kategorii. W tym samym roku za ten dom otrzymał również nagrodę German Design Award 2022 Special.
Realizacja Pana projektu Małopolskiej Chaty Podcieniowej zwyciężyła w konkursie Global Architecture & Design Awards 2021 (w kategorii prywatna rezydencja – mała i średnia realizacja). Czy to nie pewien paradoks, że w konkursie dla architektów wyznaczających trendy, stawiających na innowacje wygrywa dom inspirowany dawną architekturą podcieniową?
Małopolska Chata Podcieniowa jest projektem nowatorskim i to na wielu płaszczyznach, a architektoniczna retrospekcja służy transformacji tradycji na nową formę i nowoczesny design. Projekt utrzymuje się w nurcie nowatorskim, a nawiązanie do przeszłości jest dodatkowym walorem, który podnosi jego wartość. Tu właściwie nie ma paradoksu, bo nie jest to architektura historyzująca, tylko nowatorska.
To, co wyróżnia tworzoną przez Pana architekturę, to z jednej strony inspiracje z przeszłości, a z drugiej dynamika formy. To zaskakujące zestawienie…
Tak, to jest zaskakujące i nietypowe zestawienie. To połączenie w szczególny sposób widać w Małopolskiej Chacie Podcieniowej. Bardzo lubię formy dynamiczne, ponieważ budują emocje przez dialog z kontekstem historycznym, który zazwyczaj jest bardzo statyczny ze względu na osadzenie w zupełnie innej epoce. Polskie chałupy, chaty są statyczne, bo gdy powstawały, inna była technologia, inne możliwości. Teraz te ostatnie są większe i architekci mogą poszukiwać nowych form. Dobrze, gdy są one zakorzenione w tradycji, w kontekście miejsca. Wtedy mają ponadczasową wartość.
Autor: BXB studio Bogusław Barnaś
Typowy dla pracowni trójpodział bryły – nad betonowym parterem jest konstrukcja nawiązująca do konstrukcji zrębowej, potem ekspresyjny dach. Między tym, co statyczne, a tym, co dynamiczne, jest szkło
Najbardziej ekspresyjne, wyraziste są w Pana projektach dachy. Jaka jest definicja dachu według Bogusława Barnasia?
Dach to zwieńczenie bryły domu i jednocześnie jej część uwolniona. To taka przestrzeń, gdzie można pozwolić sobie na kreację kształtem. W swoich projektach zdefiniowałem własny dach polski. Można go zobaczyć w projekcie Domu Polskiego i Chaty Polskiej. To bardzo ekspresyjna, niepowtarzalna forma. Ma strukturę dachu wielospadowego. Ten dach jest nieskomplikowaną, łatwo rozpoznawalną, a zarazem bardzo dynamiczną, wielopłaszczyznową formą. Składa się z kilku przełamanych płaszczyzn, które formują lukarnę. Takiej formy do tej pory nie było. Właśnie ona jest definicją mojego współczesnego dachu polskiego. Została opatentowana przez BXB studio. Różne, ale również ekspresyjne są dachy w innych moich projektach. Na przykład w Domu Artysty. Szukałem tam sposobu nawiązania do otoczenia, w którym panował chaos urbanistyczny. W okolicy było sporo zamieszania – różne dachy i domy. Szukałem też dla tego budynku ekspresyjnego zestawienia. Zaprojektowałem parter jako statyczną, ciężką podstawę betonową, wbitą klinem w górskie zbocze, i zestawiłem ją z dynamiczną formą dachu. Te odmienne struktury połączone są dwiema podstawami – garażem i komunikacją pionową. W Małopolskiej Chacie Podcieniowej mamy modernistyczny, na pierwszy rzut oka statyczny parter (dynamizuje go w pewnym zakresie rozbicie na kilka poziomów). Tu dach jest formą optycznie oderwaną od niższej kondygnacji, swobodnie na nią nałożoną. Choć jest minimalistyczny, przez takie zestawienie staje się bardzo dynamiczny. Tak więc wykładnia dachu według Bogusława Barnasia to właściwe uwolnienie formy. Nie zawsze jest to łatwe ze względu na miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Na przykład Polska Zagroda zgodnie z miejscowym planem miała mieć dach dwuspadowy, symetryczny. Zaprojektowaliśmy pięć dachów dwuspadowych wbitych w siebie. Urzędnik nie zakwestionował nam tego, że dach składa się z pięciu dachów dwuspadowych, które są usytuowane względem siebie pod różnymi kątami. Dzięki czemu finalnie mamy jakiś wielopłaszczyznowy dynamiczny dach asymetryczny, a zmieściliśmy się w definicji prawnej.
To nie jedyny przykład interesującego interpretowania przez BXB studio zapisów miejscowych planów zagospodarowania...
Plany są, niestety, źle napisane albo są pisane na zasadzie przekopiowania innego planu. Myślę, że urzędnicy, którzy je tworzą, często nie wnikają w charakter miejsca i nie wychodzą poza pewien schemat. W efekcie plany miejscowe często nie są napisane pod dany krajobraz, konkretne miejsce i stają się niepotrzebnym ograniczeniem. Jeśli chcemy stworzyć coś wpisanego w kontekst, a mierzymy się z takim planem, który niespecjalnie nam na to pozwala, musimy poszukiwać jakiegoś pomysłowego, inteligentnego rozwiązania. Spróbować przez kreatywność wydobyć z tego planu coś niekonwencjonalnego. Na przykład w Małopolskiej Chacie Podcieniowej uniknęliśmy dziwnego zapisu, że dom może być parterowy z poddaszem. Zrobiliśmy dom, który ma pięć różnych poziomów, jest wielopłaszczyznowy, przestrzenny. Ale tworząc wielopoziomową strukturę, zmieściliśmy się w definicji tego miejscowego planu – jest parter i poddasze. Kolejny przykład to Dom z Prywatnym Giewontem. W tym przypadku plan tak mocno definiuje bryłę, że nie da się poza nią wyjść, więc wolności architektonicznej poszukaliśmy we wnętrzu – przedefiniowaliśmy całą strukturę wnętrza budynku. Skorupę mamy taką, jaką chcieli mieć urzędnicy, ale już wjeżdżając do garażu, widzimy prześwit przez wszystkie kondygnacje – przez szklany strop garażu patrzymy na szlak górski, który przebija całą strukturę domu.
Obecnie w dobrym architektonicznym tonie jest maksymalne upraszczanie formy. Pan się temu nie podporządkowuje, raczej poszukuje złotego środka…
Dziękuję za ten komplement, że się nie podporządkowuje temu, co jest w głównym nurcie, i szukam czegoś innego. Powiedziałbym jednak, że szukanie złotego środka jest poszukiwaniem kompromisu, a ja chcę być bezkompromisowy w swojej twórczości. Myślę, że architektura może być jednocześnie bardzo nowoczesna i zakorzeniona w tradycji, że nie trzeba szukać kompromisu. Uważam, że wtedy, kiedy jest i nowoczesna, i zakorzeniona w tradycji, jest trwała, wartościowa i ponadczasowa.
Wróćmy jednak jeszcze do prostoty i złożoności. W Pana projektach są elementy upraszczające bryłę. Ale te uproszczenia służą temu, by wydobyć formę, która nie jest prosta...
Zdecydowanie tak. Gdyby w Polskiej Zagrodzie, Domu Artysty, Domu Polskim nie było uproszczeń, odwrócilibyśmy uwagę od idei. Chowamy technologię, dopracowujemy detale. Poprzez uproszczenie detalu i minimalistyczną formę architektoniczną uwypuklamy ideę, która dzięki temu staje się jednoznaczna.
Najważniejsze w Pańskich projektach jest światło. Spytam o bardziej przyziemne materiały, z którymi najchętniej Pan łączy i przez które przesącza wspomniane światło.
Światło daje obraz, kolor, fakturę – jest wszystkim. Ten sam materiał może być chropowaty albo gładki. Światło pozwala nam dostrzec tę różnicę. Zawsze drobiazgowo dbam o dopasowanie materiału i jego faktury do efektu, jaki chcę osiągnąć. Na przykład ażurowa fasada wejścia do Polskiej Zagrody, która jest przeszklona, ale jeszcze dodatkowo przykryta firaną – współczesnym ornamentem drewnianym zbudowanym z łusek. Te łuski nie zamykają fasady – są ażurem. Filtrują słońce, wpuszczają do środka i jednocześnie są elementem, który zapewnia intymność holu wejściowego. W nocy tworzy się piękny lampion, podkreślający strefę wejścia. Bardzo chętnie wykorzystuję w swoich projektach drewno, ale sięgam też do innych materiałów, by jak najlepiej wpisać dom w kontekst miejsca. W projekcie miejskim Mikrokamienicy wykorzystałem cegłę. Przez jej niekonwencjonalne ułożenie elewację rozrzeźbiają cienie, które tworzą zmienną fakturę. To już nie jest ściana z cegły. To ściana, którą buduje światłocień. W Domu z Prywatnym Giewontem fasadę tworzą płyty włóknocementowe Equitone, które będą perforowane. W tej chwili opracowujemy artystyczny projekt perforacji tych płyt. Zależy nam na tym, by były nawiązaniem do struktury ośnieżonego Giewontu. Taki efekt da biała płyta, w której powstaną grafitowe ubytki. Z zewnątrz będzie to nawiązanie do ośnieżonych szczytów gór, a wewnątrz stworzy efekt lampionu.
Co Pan czuje, widząc, że Pana pomysły stają się inspiracją dla innych architektów?
Cieszy mnie to, gdy widzę, że pewne rozwiązania, pomysły stają się inspiracją dla innych architektów. A Pani widzi inspiracje projektami BXB studio u innych pracowni?
Tak jest choćby w przypadku dachu Małopolskiej Chaty Podcieniowej. Jego nowoczesne okapy i sposób nałożenia na dolną kondygnację są już nie tylko w projektach BXB studio, z których się wywodzą.
Myślę, że przyczyna może być dość prosta. Do nas dziennie zgłasza się około dziesięciu klientów. Wielu z nich mówi, że podoba im się konkretny projekt i chcieliby podobny. Nie podejmujemy codziennie dziesięciu tematów, raczej jeden miesięcznie. Niektórzy klienci po usłyszeniu cen nam dziękują. Nasze stawki są dużo wyższe niż przeciętna rynkowa, ale jak popatrzymy na ilość czasu, który wkładamy w nasze projekty, oraz jakość, jaką dostarczamy klientowi, to myślę, że te ceny po prostu są adekwatne. Nasi niedoszli klienci prawdopodobnie zgłaszają się do innych biur i pokazują swoje inspiracje z naszych projektów.
Wiem, że Pan też rezygnuje z niektórych zleceń. Także tych intratnych, ale mało interesujących propozycji od niektórych inwestorów. Kiedy propozycja jest dla Pana interesująca, a kiedy nie?
Mamy dość dużo ofert deweloperskich, których z reguły nie przyjmujemy, dlatego że z założenia nie staną się one poszukiwaniem czegoś świeżego, nowego. Najczęściej mają być zgrabnym, ekonomicznym rozwiązaniem. Poza tym nie decydujemy się na pracę pod presją czasu, na przykład na przedstawienie koncepcji w trzy tygodnie. Żeby stworzyć coś dobrego, potrzebny jest czas. Staramy się zawsze wybierać te tematy, które pozwolą stworzyć coś wyjątkowego, nowego. Poza tym na zlecenie decydujemy się wtedy, gdy inwestor jest świadomy – potrafi rozróżnić dobrą architekturę od złej lub gdy wiem, że mi zaufa jako profesjonaliście. To jest bardzo ważne.
Blisko trzy lata po założeniu firmy został Pan zaliczony do grona 20 najbardziej utalentowanych młodych architektów świata (według wydawnictwa Wallpaper). Czy to wiele zmieniło w Pana pracy? Przełożyło się na zamówienia projektowe?
To pokazuje, że tylko przez krótki czas byliśmy w cieniu. Tym, co najbardziej przyciągnęło nowych klientów, były nie nagrody, tylko projekty, które publikowano w mediach i doceniono. Na przykład gdy zrobiliśmy Dom Polski, to właściwie wszystkie media architektoniczne kontaktowały się ze mną i chciały go pokazać. Tak pokazywały, że zgłosił się klient z Niemiec, w dodatku architekt z wykształcenia, który poprosił mnie o projekt Dom Artysty. I znów media o nas pisały i pojawiały się kolejne nagrody. Dzisiaj mamy mnóstwo zamówień i komfort zarówno ekonomiczny, jak i twórczy. Zgłasza się wielu klientów, którzy chcieliby coś podobnego do naszych realizacji, a my nie jesteśmy w stanie ich obsłużyć ze względu na kameralność pracowni i niedostatek czasu. W odpowiedzi na ich prośby pracujemy nad domami, które będą mogły być powtarzane. Przykładowo taki projekt powstaje na zamówienie pani architekt, która ukończyła tę samą uczelnię co ja, ale zawodowo projektuje wnętrza. Nie poznaliśmy się nigdy na uczelni, ale nasze drogi skrzyżowały się właśnie teraz. To dla mnie zawsze wielkie wyróżnienie, gdy projekt własnego domu zleca mi architekt.
Czy zdarzyło się, że zgłosił się inwestor z własną wizją swojego domu, a Pan zaprojektował dom zupełnie inny i klient był zadowolony?
Dobrym przykładem takiej sytuacji jest Dom z Prywatnym Giewontem. Klientem jest deweloper i współpracuje z różnymi biurami architektonicznymi, ale kiedy chciał wybudować dom na działce pod Giewontem, przyszedł do naszej pracowni. Powiedział, że chciałby mieć dom, o którym będzie się mówiło i stanie się wartością w polskiej architekturze. Wszystkim zależało na czymś odkrywczym i przełomowym. Inwestor precyzyjnie nakreślił funkcje tego domu. Chciał mieć na parterze salon, a na piętrze cztery sypialnie. My zaprojektowaliśmy odwrotnie – salon na poddaszu, a sypialnie na parterze. Stworzyliśmy coś sprzecznego z tym, o co prosił inwestor, a mimo to od razu to zaakceptował. Ta zmiana była podyktowana tym, że z salonu na poddaszu roztacza się piękny widok na Giewont, a z parteru niestety go nie widać. Poza tym za sprawą połaci dachu dwuspadowego można stworzyć klimatyczne wnętrze, w którym będzie czuć góralszczyznę. Klienci bardzo często nie wiedzą, czego chcą, i zadaniem architekta jest odnalezienie tego właściwego rozwiązania. Przekazują tylko jakieś informacje, co jest dla nich ważne, ale to architekt powinien ich poprowadzić i wskazać najlepsze rozwiązanie. Czasami nie ma ono nic wspólnego z tym, co nakreślali podczas pierwszych rozmów.
Jakie projekty domów jednorodzinnych uznałby Pan za przełomowe?
Nieskromnie powiem, że to Dom Symbiotyczny, który zaprojektowaliśmy wspólnie ze Studiem Projektowym Paweł Jarosz. Projekt dostał nagrodę PLGBC Green Building Awards 2019 – najlepszy projekt ekologiczny roku 2019. To dom bardzo prosty w formie – stodoła, która staje się domem przełomowym, bo pozwala na odzyskanie tego, co utraciliśmy przez industrializację. Pozwala na powrót do tradycyjnych zasad symbiozy z naturą przy jednoczesnym zachowaniu komfortu oraz najnowszych zdobyczy technologicznych. Ideę tego projektu przedstawiliśmy na schemacie, który pokazuje ewolucję ludzkich domostw. Do około 1900 r. dom tradycyjny był połączony z naturą. Obok mieszkalnej bryły były miejsca przeznaczone dla zwierząt i roślin. Wszystko to razem tworzyło zamknięty obieg. Potem przeszliśmy do następnej fazy: dom, gdzie mamy dostawy żywności (typowy dom Kowalskiego). Żyjemy w oderwaniu od świata – mamy wykrojoną kubaturę betonową i telewizor. Tak jest od ponad 100 lat. To betonowe pudło jest oczywiście udoskonalane, nie pobiera energii z elektrowni, tylko ma panele słoneczne i rekuperację. Ale to tylko kolejny etap rozwoju. Dom Symbiotyczny jest następnym. Do wszystkich najnowszych technologii zostało w nim dodane to, co utraciliśmy przez ostatnie lata – kontakt z naturą. To dom, który odbudowuje relacje człowieka z otoczeniem, włączając go w obieg ze środowiskiem naturalnym. Pozwala na naturalną symbiozę. Mamy tu biobasen, czyli nie pływamy w chlorowanej wodzie, tylko w akwarium. Mamy oranżerię (może być wykonana w tani sposób z przemysłowych przeszkleń), w której możemy uprawiać rośliny. Poza tym stanowi ona zabezpieczenie przed smogiem, bo do domu możemy wprowadzić powietrze z oranżerii. Są też zwierzęta w domu – kury w zmechanizowanym kurniku. Nie musimy do niego wchodzić i go czyścić, po prostu pobieramy jajka ze strefy czystej. Nad kurnikiem jest namiastka stodoły, gdzie możemy gromadzić skoszoną trawę i mieć w domu zapach siana. Obok kurnika jest też przestrzeń z wybiegiem dla kur i automatycznymi zraszaczami. Dzięki takim rozwiązaniom kury będą budziły domowników. Projektując ten dom, szukaliśmy różnych naturalnych przestrzeni. Od frontu domu nie ma koszonego trawnika, ale jest łąka kwiatowa, przez którą idziemy do domu drewnianym pomostem usytuowanym 40 cm nad gruntem – tak, żeby u stóp mieć kwiaty. Z drugiej strony domu jest plaża i oczko wodne – możemy łowić ryby i pływać. Poza tym świat podwodny możemy oglądać z przestrzeni rekreacyjnej na poziomie -1, gdzie mamy przeszkloną ścianę. Wystarczy zapalić światło w biobasenie. Nawet wjazd do garażu jest blisko natury. Przed nami jest przeszklona ściana, a za nią podwodna przyroda.
Przyznam, że gdy kilka lata temu pierwszy raz zobaczyłam projekt Domu Symbiotycznego, byłam sceptyczna. Pandemia bardzo go uwiarygodniła...
To był przełom nawet w moim myśleniu o architekturze. Można powiedzieć, że Dom Symbiotyczny, który powstał tuż przed pandemią, jest właściwie domem postpandemicznym. Gdybym ze wszystkich zaprojektowanych przez siebie domów miał wybrać dom na kataklizm, na lockdown, to wybrałbym ten. Wszystkie supernowoczesne domy – pasywny czy plus energetyczny – to rozwiązania przejściowe, tak jak antena satelitarna na dachu. Celem będzie zbliżanie się do natury – powrót do czystego życia. Przecież finalnie chciałbym, i myślę, że nie tylko ja, wrócić do standardu jakości życia prapradziadka, oczywiście nie rezygnując z osiągnięć technologii.
Oprócz tworzenia architektury opowiada Pan o niej. W BXB studio powstają filmy animowane – niezwykłe, oniryczne obrazy. Nawiasem mówiąc, nie tylko realizacje projektów, ale też te filmy, tworzone przez Pana brata Rafała Barnasia, dostają międzynarodowe nagrody. Czy nie uważa Pan, że w Pańskich projektach również jest coś nierealnego, jak z sennego marzenia – choćby szlak górski wewnątrz domu?
Właśnie tak. Moje projekty są często bajkowe i idee, które roztaczam klientom, wydają się im oderwane od rzeczywistości. Powiem więcej, nawet czasem takie są dla mnie (śmiech). Gdy wymyśliłem Dom z Prywatnym Giewontem, szczerze mówiąc, wydało mi się to bardzo mało realne, żeby w budynku o powierzchni 300-400 m2 zmieścić się ze szlakiem górskim. Wydawało się to niemożliwe, bajkowe, ale udało się nadać temu formę. Szlak jest widoczny już z garażu – prowadzi do samego szczytu, przebijając się przez trzy kondygnacje. Podobnie było z Polską Zagrodą. Ekspresyjna, szalona forma zaproponowana inwestorowi spodobała mu się, ale nie wierzył, że uda się stworzyć dobrze funkcjonujący dom w tak nowatorskiej formie. Udało się zrealizować bardzo bajkowy, nierealistyczny projekt. Teraz nierealny może się komuś wydawać Dom Symbiotyczny, ale jestem przekonany, że jest dużo bardziej osadzony w realiach niż bajkowe idee Domu z Prywatnym Giewontem czy Polskiej Zagrody. Jest racjonalny, ekonomiczny. To dom tani, ale jest tak skomponowany z naturą, że tworzy coś przełomowego. To bardzo rzeczywisty projekt do zrealizowania. Czekam aż ktoś się po niego zgłosi.
My też czekamy na jego realizację. Dziękuję za rozmowę.
Pełna treść wywiadu i więcej projektów BXB studio Bogusław Barnaś znajdziecie w Muratorze 1/2022. Ponadto w numerze przeczytasz między innymi o: schodach w domu, projektach domów z dużą częścią gospodarczą, zabezpieczeniach przed śniegiem i lodem, gruntowych wymiennikach ciepła, lekkich konstrukcjach szkieletowych ścian, budowie domu bez formalności.