Spis treści
- Resort środowiska zapowiada walkę z fetorem z ferm zwierzęcych
- Wadliwe prawo nie chroni mieszkańców, a fermy mogą być bezkarne
Resort środowiska zapowiada walkę z fetorem z ferm zwierzęcych
Zmiany w prawie dotyczącym uciążliwości zapachowych, m.in. z ferm zwierzęcych, są potrzebne „na wczoraj”. Kolejni Rzecznicy Spraw Obywatelskich apelują o rozwiązanie problemu od 2006 r., ale ten tylko narasta. Obecne przepisy są bowiem pełne dziur i zwyczajnie nieskuteczne. Za szczególnie absurdalny trzeba uznać fakt, że dziś prawo praktycznie nie daje urzędnikom możliwości przeprowadzenia kontroli uciążliwości zapachowych. Nie ma nawet określonych standardów określających dopuszczalny poziom odoru, a zatem nie ma jak nakazać rolnikowi czy fermie obniżenia tego poziomu.
Skarżąc się na uciążliwe oddziaływanie zapachowe ferm, [ich sąsiedzi – przyp. red.] wskazują też, że wartość nieruchomości w bezpośrednim sąsiedztwie fermy spada nawet o 80%. (...) Mieszkańcy miejscowości, gdzie lokalizowane są fermy, zwracają uwagę na ich szkodliwy wpływ na tradycyjne i ekologiczne rolnictwo. Gospodarstwa przestają spełniać kryteria właściwe dla upraw ekologicznych, co ma przełożenie na możliwość pozyskania przez rolników odpowiednich dotacji
– alarmuje Biuro RPO.
W odpowiedzi na najnowszy apel RPO Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało zmiany. Szczegóły są dopiero opracowywane, ale wykonywane są pierwsze kroki. Jak podano:
- trwają prace nad nowymi wymaganiami BAT, czyli wymogami dla intensywnej hodowli zwierząt – nowe wytyczne mają służyć m.in. eliminacji odorów;
- trwają przygotowania do stworzenia przepisów, które pozwolą na skuteczne pomiary uciążliwości zapachowej i określenie kryteriów, które inwestycje muszą spełniać w tym zakresie;
- szykuje się nowelizacja przepisów dot. tzw. pozwoleń zintegrowanych – po zmianach właściciele ferm zwierzęcych nie będą już mogli sztucznie ich dzielić, żeby obejść część przepisów związanych z ochroną środowiska.
Jak widać, do zapowiadanych zmian jeszcze długa droga i nie wiadomo, kiedy wejdą w życie. Tym bardziej, że – jak przypomniał sam resort klimatu – w latach 2019–2023 była już szykowana ustawa, która miała m.in. minimalną odległość uciążliwych zapachowo przedsiębiorstw od domów czy parków. Prac nad tą ustawą nigdy jednak nie dokończono i nie weszła ona w życie.
- Sprawdź również: Czego nie wyrzucać do gabarytów? Nagminnie popełniamy te błędy, a mogą nas kosztować nawet 5 tys. złotych
Wadliwe prawo nie chroni mieszkańców, a fermy mogą być bezkarne
Jak pokazała kilka lat temu kontrola NIK, ludzie słusznie obawiają się sąsiedztwa ferm zwierzęcych. Takie obiekty nie tylko powstają blisko zabudowań, ale też często łamią prawo, co tylko nasila problem smrodu.
Wykazano nieprzestrzeganie przez wielu właścicieli ferm przepisów weterynaryjnych, sanitarnych i środowiskowych oraz przepisów prawa budowlanego i zagospodarowania przestrzennego – na które właściwe inspekcje i organy kontroli nie reagowały
– przypomina Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Kontrola NIK wykazała też przypadki jawnego obchodzenia przepisów, m.in. nielegalną rozbudowę fermy i następnie legalizację samowoli budowlanej oraz dzielenie fermy na kilka, żeby nie musieć uzyskiwać pozwolenia zintegrowanego.
Niestety, sąsiedzi ferm zwierzęcych na ogół nie mogą skutecznie blokować powstania takiej inwestycji w swojej okolicy. Jak podkreśla RPO, dziś sąsiedzi inwestycji często nie są uznawani za strony postępowania o wydanie decyzji środowiskowej dla fermy. W efekcie nie dowiadują się odpowiednio wcześnie, że ferma w ogóle ma powstać. Co więcej, protesty okolicznych mieszkańców przeciwko budowie fermy nie mogą zablokować wydania dla inwestycji decyzji środowiskowej, bo prawo nie pozwala urzędnikowi tych protestów uwzględnić. Warto też zauważyć, że to inwestor planujący fermę zamawia na własny koszt dokument, który ma określić wpływ fermy na środowisko. Jak łatwo się domyślić, ekspert opłacony przez inwestora najczęściej stwierdza, że inwestycja nie oddziałuje na obszary poza granicami działki.
- Przejdź do galerii: Budynek mieszkalny w kształcie klina pod Warszawą
