Ogród może być miejscem, w którym nie tylko wyciszamy zmysły oraz ładujemy akumulatory. Wraz z rozwojem i popularyzacją hortiterapii można już śmiało mówić o tym, że kontakt z zielenią przyspiesza również procesy leczenia, wzmacnia układ nerwowy, a także redukuje stres.
Nie każda przestrzeń stwarza takie właściwości – ogród bioróżnorodny ma znacznie więcej życiodajnej energii niż ten, zbudowany głównie z płyt betonowych i połaci żwiru. Na szczęście jest kilka zabiegów, dzięki którym da się poprawić mikroklimat ogrodu.

i
Renaturyzacja ogrodu
Miejsca pozbawione ingerencji człowieka stanowią bardzo ważny element środowiska. Są domem wielu pożytecznych owadów, ptaków oraz ssaków. W nich też sekwestrowany jest CO2 zanieczyszczający powietrze.
W trakcie renaturyzacji ogrodu (czyli przywracania do stanu naturalnego) oddajemy fragment działki z powrotem naturze, by ona tam rządziła. To koncepcja zagospodarowania przestrzeni całkiem inna, niż zakładanie typowego ogrodu, w którym to człowiek decyduje, gdzie, co i jak będzie rosło.
I tu pojawia się główny problem – czy to, co natura zrobi z oddaną jej częścią ogrodu, będzie się nam podobać? Dlatego na renaturyzację lepiej przeznaczyć na początku tylko fragment działki i przeprowadzać ją etapami. Poprawnie założony ogród naturalny powinien:
- rosnąć bujnie;
- zatrzymywać wodę na działce;
- obniżać temperaturę powietrza.
Należy dążyć do samowystarczalności miejsc oddanych naturze. Jeśli – postępując według metody opracowanej przez japońskiego botanika Akirę Miyawakiego – rośliny w renaturyzowanej części ogrodu posadzimy bardzo gęsto, to wprawdzie będą one konkurować ze sobą, ale w końcu sobie poradzą, tworząc efekt estetycznego chaosu.
- Czytaj także: Darmowy taras widokowy w Warszawie z widokiem na Wisłę. A na górze - jak w u Alicji z krainy czarów. Ogród na dachu BUW

i
1. Przegrzanie
To problem odczuwalny szczególnie w miastach, gdzie dużo ciepła oddają beton i asfalt. Cierpią również rośliny rosnące w otoczeniu dużych powierzchni kamiennych i betonowych. Ciepło oddają nie tylko nawierzchnie, ściany domów, ogrodzeń czy murów oporowych. Żwirowe ściółki, tak chętnie ostatnio stosowane do pokrywania powierzchni między roślinami, także bardzo się nagrzewają. W walce z przegrzaniem niezawodne są rośliny, bo powierzchnia nimi pokryta nie akumuluje ciepła. Jeśli możemy – sadźmy ich jak najwięcej. Wprowadzajmy pnącza na ściany i zadaszenia tarasów. Rabaty komponujmy piętrowo, a glebę zakrywajmy roślinami zadarniającymi. I nie bójmy się drzew w ogrodzie – jeśli zacienią dom, to i on nie będzie się nagrzewał.
2. Susza
Brak wody to kolejny problem. Lata są coraz bardziej upalne i suche. Pada rzadko, a jeśli już – to ulewnie, więc woda po opadzie nie jest w stanie wsiąknąć w głąb ziemi, tylko ucieka z miast – spływa po powierzchni wprost do kanalizacji, która odprowadza ją dalej, do rzek. Jednym z rozwiązań pomagających walczyć z suszą jest gromadzenie deszczówki w zbiornikach naziemnych i podziemnych (ostatnio są one dotowane przez wiele samorządów). Można ją potem wykorzystać w ogrodzie. Dużą rolę odgrywają zarówno drzewa (a ściślej ich korzenie), jak i dobra próchniczna gleba bogata w mikroorganizmy. Dzięki nim grunt w ogrodzie lepiej chłonie wodę i ją zatrzymuje, by później oddawać roślinom rosnącym w pobliżu.

i
Ogród naturalny czy naturalistyczny?
Ogród naturalistyczny to taki, który ma wyglądać i naturalnie, i ładnie – kluczowy jest tu styl ogrodu kontrolowany za pomocą różnych zabiegów pielęgnacyjnych.
Ogród naturalny (prawdziwa naturalność) to taki, gdzie zachodzą procesy naturalne, w które nie ingerujemy – nie wiemy, jak będzie wyglądać, bo nie mamy na to wpływu. W ogrodzie naturalnym nie trzeba przestrzegać sadzenia roślin wyłącznie rodzimych. Sytuacja fitosocjologiczna zmienia się bardzo dynamicznie. Ekstremizacja temperatur skutkuje podziałem pór roku na mroźne zimy oraz bardzo upalne lata. Lepiej więc sadzić takie rośliny, które po prostu radzą sobie w miejscowych warunkach.

i
Bioróżnorodność w dużym ogrodzie
Nie ma na ziemi wyższego i bardziej wartościowego stanu rozwoju cywilizacji roślinnej niż naturalny las. Żaden inny ekosystem nie wbudowuje w swoją tkankę równie dużo CO2, ani nie daje możliwości rozwoju życia tak wielu zwierzętom i mikroorganizmom.
Jeżeli teren do zagospodarowania jest duży (najlepiej powyżej 20 arów), to warto jak największą jego część przeznaczyć na dzikie zagajniki i krajobrazowe zarośla, które będą odgrywały kluczową rolę kompozycji ogrodu.
Oczywiście najbliższą przestrzeń przy domu (kilka, kilkanaście arów) można potraktować w tradycyjny sposób, ale resztę warto zaaranżować w formie bliskiej angielskiemu stylowi krajobrazowemu kształtowania ogrodów.
Zagajniki powinny być założone nie na zasadzie uprawy gospodarki leśnej (sosny w równych rządkach, a niżej nic, oprócz ściółki), ale na wzór lasów naturalnych – z roślinnością rozmieszczoną piętrowo, tworzącą las mieszany (drzewa i krzewy zarówno iglaste, jak i liściaste), w którym wiele roślin konkuruje ze sobą o miejsce, budując samowystarczalny ekosystem. Do tych zagajników nie wchodzimy, nie robimy w nich przecinek, ani nie usuwamy z nich krzewów czy dolnych gałęzi drzew, by zrobić prześwit. To ma być swobodnie rosnące, dzikie chaszczowisko.
Zagajnik można otoczyć grupami krzewów tworzących strefę buforową pomiędzy dzikim wnętrzem mikrolasu a bardziej uporządkowaną częścią ogrodu – na przykład w formie miękko ukształtowanego rzędu krzewów ozdobnych, takich jak cisy, forsycje, laurowiśnie, różaneczniki czy krzewiaste świerki. Ale niech to będą rośliny przystosowane do gleby i do miejscowych warunków świetlnych. Strefa buforowa da wrażenie porządku w ogrodowej przestrzeni.

i
Lasy zakładane w ten sposób są też znane pod nazwą „lasów kieszonkowych” – samowystarczalne siedlisko leśne może powstać nawet na bardzo małej powierzchni (od 50 m2). To coraz bardziej popularny na świecie sposób na zwiększenie bioróżnorodności w mieście.
Prawdziwy las powstaje w naturze stopniowo, w wyniku procesów naturalnej sukcesji. Najpierw w spłycających się zbiornikach wodnych lub na łąkach przez lata odkłada się humus. Gdy powstanie odpowiednio gruba warstwa próchnicy, wysiewają się w niej pionierskie gatunki roślin, później większe i dojrzalsze drzewa i krzewy, aż w końcu zostanie osiągnięte najbardziej dojrzałe stadium lasu.
Japoński botanik Akira Miyawaki, obserwujący przez niemal pół wieku powolne odradzanie się zdewastowanych terenów, doszedł do wniosku, że proces powstawania lasu można przyspieszyć przez odpowiednie przygotowanie gleby. Lasy posadzone metodą Miyawakiego rosną dwa razy szybciej, cechują się też kilkanaście razy większą bioróżnorodnością. Nie wymagają pielęgnacji, podlewania ani nawożenia. Magazynują wodę w glebie i obniżają temperaturę otoczenia. Na czym polega ta metoda?
1.Najpierw zdewastowaną glebę trzeba gruntownie przekopać na głębokość od 50 do 100 cm.
2. Następnie dodajemy do niej dużo materii organicznej – w postaci gotowego kompostu z kompostowni, ziemi z pieczarkarni, nieprzetworzonych liści, kolb kukurydzy czy zrębkowanych gałęzi. Mieszamy ją z gruntem w proporcji: jedna część materii organicznej na dwie części ziemi. Dzięki temu gleba stanie się pulchna, a rozkładająca się materia organiczna długo będzie pożywką dla wzrastających rośli.
3. W tak przygotowane podłoże sadzimy rośliny bardzo gęsto – w ilości 3-7 szt. na 1 m2. Rosnące w takim ścisku będą konkurować o światło i w związku z tym szybko piąć się w górę.
4. Powierzchnię ziemi przykrywamy grubą warstwą ściółki próchnicznej, która ograniczy wzrost chwastów oraz parowanie wilgoci z podłoża.

i
Bioróżnorodność w małym ogrodzie
Na niewielkiej działce trudno urządzić dzikie chaszczowisko, bo ani nasi sąsiedzi, ani my nie bylibyśmy zadowoleni z aż tak intensywnego obcowania z dziką naturą. Tu trzeba realizować plan minimum ogrodu zbliżonego do naturalnego, dopasowując go do skali, którą mamy do dyspozycji.
Im ogród jest bardziej leśny, czyli zacieniony – tym chłodniejszy i przyjemniejszy panuje w nim mikroklimat, a woda wolniej wyparowuje z gleby. Ogród zacieniają przede wszystkim drzewa, dlatego warto je sadzić – oczywiście rozważnie wybierając gatunki i pilnując bezpiecznych odległości między nimi a ogrodzeniem oraz budowlami.
Wprowadzajmy więc do ogrodu jak najwięcej zieleni. I najlepiej niech rośliny rosną na wszystkich piętrach – tak jak w lesie. Dzięki temu do maksimum wykorzystamy dostępną przestrzeń do pokrycia jej roślinnością:
- grupujmy rośliny, zamiast sadzić je pojedynczo na trawniku;
- jeśli wprowadzamy krzewy, to pod nimi niech znajdzie się miejsce na byliny, a na granicy z trawnikiem czy ścieżką – na niskie rośliny zadarniające;
- pod drzewami i krzewami komponujmy obsadzenia mieszane z bylin i traw ozdobnych;
- wprowadzajmy pnącza – na ogrodzenia, pergole i ściany.

i
Bioróżnorodność: o co jeszcze zadbać?
Nie każdy ogród musi być naturalny, ale w każdym prawidłowo założonym ogrodzie rośliny powinny zdrowo i bujnie się rozwijać. Dopóki nic nie wskazuje na to, że warunki glebowe i środowiskowe nie sprzyjają roślinom, dopóty nie warto w ogrodzie nic zmieniać.
Natomiast jeśli rośliny rosną słabo, albo gorzej – cierpią na choroby grzybowe lub często atakują je szkodniki – to trzeba będzie poszukać rozwiązań tych problemów. Pamiętajmy, że każdy ogród jest inny, i do każdego należy podchodzić bardzo indywidualnie.
Można zacząć od poprawy jakości gleby, by pobudzić do życia mikroorganizmy glebowe. Dobrze jest też przyjrzeć się składowi gatunkowemu obsadzeń. Jeśli w ogrodzie duże połacie porasta tylko jeden rodzaj rośliny (na przykład róże, pod którymi na dodatek rozłożona jest ściółka żwirowa), to gdy w takich warunkach pojawi się choroba grzybowa lub szkodnik – bardzo szybko zaatakują rośliny. W naturalnym ogrodzie, w którym panuje bioróżnorodność, żaden z żywych organizmów nie jest w stanie zdominować reszty populacji. Albo musi się podzielić terenem z innymi, albo trafia na naturalnego wroga, co ratuje rośliny przed szybkim zniszczeniem.

i
W ogrodach przydomowych powstaje dużo odpadów organicznych. Co z tym materiałem zrobić? Jeśli wielkość i układ ogrodu na to pozwalają, to najlepiej wygospodarować miejsce do odkładania ich na kompost. Aby przyspieszyć przetwarzanie składowanej masy organicznej na kompost, powinno się materię miękką (czyli pokos trawy, chwasty) przekładać warstwami materii napowietrzającej (gałęzie drzew i krzewów). Pryzmę kompostową trzeba raz na 1-2 miesiące przerzucić, żeby te wszystkie warstwy mogły się przemieszać i dotlenić. Dzięki temu po roku będziemy mieli dobry i – co najważniejsze – własny materiał organiczny do ściółkowania rabat i wzbogacania gleby w próchnicę.

i
Gleba, czyli zadbaj o jej jakość
Dobre podłoże to podstawa, dlatego rozwiązania większości problemów powodujących słaby lub nieodpowiedni rozwój roślin należy szukać właśnie w glebie. Z nią też bezpośrednio wiąże się sposób gospodarowania wodą w ogrodzie. Od rodzaju ziemi zależy to, czy trzeba wykonać drenaż, czy wręcz przeciwnie – jest zbyt sucha, bo nie ma zdolności do zatrzymania wody deszczowej na dłużej.
Zazwyczaj wiele problemów leżących w złym stanie gleby da się rozwiązać przez zastosowanie metod naturalnych. Gdy przywracamy ogród naturze etapami, to przy okazji poprawiamy strukturę gleby, przekopując ją gruntownie ze sporym dodatkiem materii organicznej (własnym kompostem lub zrębkami zrobionymi z gałęzi pozostałych po cięciu pielęgnacyjnym) poprawiającej żyzność i zdolności podłoża do zatrzymywania wody deszczowej. W wyjątkowych wypadkach można pójść jeszcze dalej – z rabaty, na której rośliny rosną najsłabiej, wysadzić wszystkie rośliny, podłoże solidnie przekopać z dodatkiem materiału organicznego i zobaczyć, czy po takim poprawieniu gleby posadzone z powrotem rośliny będą lepiej rosły.
Jeśli mimo to sytuacja się nie poprawi – warto zwrócić się o pomoc do specjalisty, który przyjedzie na miejsce i sprawdzi jakość gleby.
Bywa, że problemem jest pozostawiony głęboko w ziemi gruz budowlany lub inne śmieci. Możemy o nich nie wiedzieć, a jedynym sygnałem będzie słaby wzrost roślin w pewnym miejscu. Woda będzie tam ściekać w dół, powodując lokalne osuszanie terenu. Szczególnie często takie sytuacje występują w miastach – gdzie niejednokrotnie w ziemi wciąż znajdują się pozostałości po budynkach sprzed wojny. Mogą one powodować zbyt szybkie uciekanie wody z gleby albo wręcz przeciwnie – tworzyć nieprzepuszczalną warstwę powodującą powstawanie miejscowych zastoisk.
Sadzenie roślin
Metoda sadzenia lasów Akiry Miywakaiego sprawdza się nie tylko w przypadku zakładania dzikich zagajników. Warto ją stosować również w niewielkiej skali – choćby przygotowując miejsce pod rabatę, żywopłot i każde inne nasadzenia w ogrodzie.
Podłoże dobrze przekopane z dodatkiem maksymalnej ilości materii organicznej jest pulchne, ma większą pojemność wodną i wystarczająco duży zasób węgla, co ułatwia start roślinom posadzonym na nowym miejscu.
I tu znów – jak w lasach Miyawakiego – rośliny warto sadzić w dużym zagęszczeniu, tak żeby się poprzerastały, bo wtedy tworzy się mikroklimat sprzyjający ich szybkiemu wzrostowi. Na koniec między roślinami rozkładamy grubą warstwę ściółki.
Ściółka
Zarówno w dużym, jak i małym ogrodzie warto niezarośniętą ziemię pokrywać ściółką – ale nie włókniną, ani też nie żwirem, bo pod nimi gleba się zbija, tworząc warstwę nieoddychającą i nieprzepuszczalną dla wody opadowej (wtedy zamiast dobroczynnych bakterii glebowych rozwijają się grzyby). Chodzi o grubą warstwę ściółki organicznej z tego, co mamy do dyspozycji pod ręką. Mogą to być zrębki albo kora sosnowa – najlepiej wstępnie przekompostowana i zmielona, gdyż w takiej postaci szybko wzbogaci glebę w próchnicę. Ściółka z kory w kawałkach może i ładniej wygląda, ale za to dużo wolniej się rozkłada, a przy niekorzystnym ukształtowaniu ogrodu po ulewnych deszczach może spływać z powierzchni ziemi.
Na rabatach z gęstym i piętrowym obsadzeniem roślin każda materia organiczna, która upadnie na podłoże, stworzy dobrą ściółkę. Dlatego możemy na niej pozostawić wyrwane chwasty (korzonkami do góry, po otrzepaniu z nich ziemi). Tak jak i liście opadłe z drzewa czy przekwitłe byliny – nie trzeba ich stamtąd zabierać, bo po rozłożeniu powiększą warstwę ściółki i wzbogacą glebę.
Pielęgnacja
Ogród naturalny jest prawie bezobsługowy. Nie ma w nim plewienia, usuwania gałęzi, nawożenia ani podlewania – tam po prostu rządzi natura. Nawet jeśli pojawią się chwasty, wysieją się drzewa z sąsiedztwa, a ptaki przyniosą i zasieją orzech – nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się tym, że ogród żyje. Im więcej w nim naturalności, tym lepiej. Jeśli to jest typowy zagajnik stworzony metodą Miyawakiego, to naturalnym stanem jest walka między roślinami, więc jeśli coś uschnie, to tylko dla dobra roślinnej społeczności.
Zadbany trawnik przy tarasie jest do zaakceptowania, ale już za tym trawnikiem może rosnąć łąka kwietna, którą skosimy tylko 2-3 razy w roku. Warto zmieniać podejście do ogrodu i akceptować to, że jego część nie jest zadbana, tylko dzika. Jeśli nadal trudno jest się z tym pogodzić, to rozwiązaniem mogą być strefy buforowe. One sprawią, że oko najpierw rozpozna harmonię i nie będzie się już skupiać na fragmentach nieuporządkowanych.
Najlepiej komponować ogród na zasadzie gradacji stref – na przemian trochę dzikości i trochę porządku. Rolą projektanta jest to, żeby wszystko dobrze zgrać.
- Przejdź do galerii: Eleganckie lampy ogrodowe - inspiracje
