Pompa ciepła i koza - czy takie połączenie ma sens?
Chciałbym, żeby moja pompa ciepła miała wsparcie w postaci dodatkowego źródła ciepła, które w najzimniejsze dni ograniczy włączanie się grzałki w pompie. Czy w tej roli sprawdzi się piec typu koza?
Spis treści
Pan Bogdan napisał na grupie Muratora: jako urządzenie wspomagające działanie pompy ciepła pewnie najlepsza byłaby koza z płaszczem wodnym i zintegrowanie tego obiegu wody z instalacją pompy ciepła. Ale to już większa inwestycja. Myślę zatem o zwykłej kozie bez płaszcza, która ogrzewałaby jedynie przestrzeń salonu, otwartej kuchni i przyległego korytarza w parterowym domu. Jak myślicie, czy ma to sens? I dla wyjaśnienia: na działce nie mam gazu i PGNiG nie planuje w przewidywalnym czasie jego doprowadzenia.
Społeczność grupy „Gdybym budował drugi raz - mądry Polak przed budową” odpowiada:
Koza - tak, płaszcz wodny - nie
- Mamy właśnie tak, jak napisałeś. Koza 6 kW bez płaszcza wodnego. Stoi na antresoli.
- Też tak mam. Dom dwupiętrowy, parter koza ogrzewa doskonale.
- Też tak mam zrobione. Koza (stara, żeliwna) sporo dogrzewa, w zasadzie u mnie głównie ona grzeje salon, kuchnię i piętro (salon jest otwarty na piętro więc sporo ciepła tam idzie). U mnie to jeszcze okresowo rozdmuchuje wentylator i zrobiłem odzysk ciepła spod sufitu, też coś tam dmucha dodatkowo.
- Jasne, że kominek czy kozę zawsze warto mieć. Chociażby ze względu na możliwość awarii pompy czy dłuższego braku prądu. O klimacie naturalnego ognia nie wspomnę.
- U nas koza została zamontowana z kilku powodów. Po pierwsze, rezerwa na wypadek blackoutu (nie wierzę, że zabraknie prądu, ale trzeba być przygotowanym) Po drugie, mamy rekuperację, a koza grzejąca w salonie stanowi źródło ciepła, które w jakimś stopniu rozprowadza wentylacja. Po trzecie, koza ma certyfikat ekoprojekt i jest super alternatywą dla tradycyjnego kominka - miałem i uważam, że piecyk jest lepszy.
- Ja przy pompie ciepła mam kominek. Używam dosłownie tydzień w roku (zanim odpalę grzanie pompą) i nie planowałam płaszcza wodnego. Przegadałam z trzema znawcami tematu i oczywiście da się zrobić, ale awaryjność układu kombinowanego zdecydowanie większa, więc odpuściłam. Nie żałuję. Polecam. Zwłaszcza, jak zdarzają się braki prądu, a rok temu miałam przerwę 16 h i przy małym dziecku kominek to był ratunek.
- Koniecznie wybierz coś z akumulacją ciepła. Inaczej jak palisz, to jest za ciepło, a potem szybko robi się zimno. Jeśli koza, to ze ścianką grzewczą. Ja mam piec Kuzniecowa i trzyma ciepło dwa dni. A jeszcze można coś upiec w piekarniku.
- Taka koza potrafi porządnie ogrzać, mam doświadczenie. Płaszcz wodny - nie ma potrzeby.
- Kominek z płaszczem wodnym połączony z pompą ciepła to prosta prosta droga do zepsutej sprężarki w pompie. Pompa ma działać na jak najniższej temperaturze, wtedy jest bezawaryjna.
- Do ogrzania można też kota...
Ekspert Muratora podpowiada:
Koza to dobre rozwiązanie
Wolnostojący piec typu koza to najrozsądniejszy sposób na awaryjne ogrzewanie domu w przypadku braku zasilania energią elektryczną. Urządzenie jest stosunkowo tanie i proste do zainstalowania - wymaga jedynie wyprowadzenia na zewnątrz przewodu dymowego. Działa niezależnie od instalacji centralnego ogrzewania.
Natomiast koza czy kominek z płaszczem wodnym wymagają zastosowania dość kosztownego rozwiązania umożliwiającego bezproblemową współpracę pompy ciepła z urządzeniem na paliwo stałe - obieg wody przez pompę ciepła nie może być zakłócany przez obieg przez płaszcz wodny kominka czy kozy. Potrzebny jest układ sterujący obniżający temperaturę wody wychodzącej z płaszcza. A jeśli ma to być ogrzewanie działające w przypadku braku prądu elektrycznego, to potrzebne jest awaryjne zasilanie pompy obiegowej, której działanie jest niezbędne do wymuszenia obiegu wody w instalacji. Cały system jest przez to skomplikowany i drogi.
Dołącz do grupy Gdybym budował drugi raz – mądry Polak przed budową i zadaj swoje pytanie lub podziel się opinią.
