Jak właściwie odczytać świadectwo energetyczne budynku
Zrozumienie informacji ze świadectwa energetycznego nie jest łatwe dla przeciętnego zjadacza chleba, który nie zajmuje się na co dzień energooszczędnością. Podpowiadamy, na co zwracać szczególną uwagę i jak odczytać świadectwo energetyczne.
Co znajdzie się w świadectwie energetycznym?
Mają tam być zamieszczone dane na temat zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną i energię końcową. Niestety, te terminy dla większości osób, które już wkrótce mają otrzymać taki dokument, są zupełnie niezrozumiałe. Wyjaśnijmy je więc pokrótce.
Zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną (EP) to wielkość wyrażająca energię, która musi być wydobyta u źródła, żeby pokryć zapotrzebowanie na ogrzewanie domu, przygotowywanie ciepłej wody użytkowej, ewentualną wentylację mechaniczną, chłodzenie (w domach z klimatyzacją) oraz na pracę napędów. Wartość ta pokazuje, ile faktycznie zużyjemy energii pierwotnej nieodnawialnej, aby zaspokoić te potrzeby, na przykład ile węgla albo gazu trzeba wydobyć.
Obliczeniowe zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną jest najbardziej wyeksponowane przez twórców świadectw energetycznych – będzie umieszczane w centralnym miejscu pierwszej strony świadectwa. Na kolorowym suwaku wartość EP dla domu będzie porównana z wartością EP dla budynku standardowego.
Zapotrzebowanie na energię końcową (EK), czyli tę, którą się kupuje, zostało przedstawione drobniejszym drukiem niż wartość EP. Określa ono ilość energii potrzebnej każdego roku do ogrzewania (w tym wentylacji), przygotowywania ciepłej wody użytkowej w przeliczeniu na 1 m2 powierzchni, a w domach z klimatyzacją dodatkowo do chłodzenia. Energia końcowa uwzględnia też konieczną nadwyżkę energii ze względu na to, że system grzewczy przetwarza energię zawartą w paliwie na ciepło ze sprawnością poniżej 100%. Zapotrzebowanie na energię użytkową jest równoznaczne z podawaną dotychczas energią netto nieuwzględniającą sprawności systemów grzewczych. Energię końcową wylicza się właśnie z energii użytkowej (netto), dzieląc ją przez tę sprawność.
Co się składa na wskaźnik EP?
Jego wartość w ogromnym stopniu zależy od tego, czym dom jest ogrzewany. Pokazuje przede wszystkim to, jaki wpływ na środowisko ma budynek. Wartość energii pierwotnej uzyskiwana jest bowiem po przemnożeniu energii końcowej przez współczynniki nakładu nieodnawialnej energii pierwotnej potrzebnej do wytworzenia i dostarczenia nośnika energii lub samej energii do budynku (patrz tabela na stronie obok). Przykładowo – jeżeli zapotrzebowanie na energię końcową to 100 kWh/(m2·rok), zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną (EP) może wynosić:
- 300 kWh/(m2·rok) – gdy do ogrzewania domu wykorzystywany jest prąd;
- 110 kWh/(m2·rok) – jeżeli dom jest ogrzewany olejem opałowym, gazem ziemnym, gazem płynnym albo węglem;
- 20 kWh/(m2·rok) – jeśli dom jest ogrzewany biomasą.
Uwaga! Przy takim samym zapotrzebowaniu na energię końcową na pierwszej stronie świadectwa może być zaznaczona bardzo różna wartość EP, która zależy od tego, czym dom jest ogrzewany. Nawet dom o źle zaizolowanych przegrodach, zużywający dużo ciepła, będzie miał niskie EP. Wystarczy, że do ogrzewania będzie wykorzystany nośnik energii o bardzo niskim współczynniku nakładu, na przykład pelety.
Autor: archiwum muratordom
Czym się różni energia pierwotna od końcowej i użytkowej?
Energia użytkowa uwzględnia:
- straty ciepła przez przegrody;
- energię potrzebną do ogrzewania ciepłej wody;
- energię na ogrzanie powietrza wentylacyjnego lub na działanie wentylacji mechanicznej;
- energię wykorzystywaną do chłodzenia, jeśli dom ma klimatyzację.
Energia końcowa dodatkowo bierze pod uwagę sprawność systemu grzewczego i przygotowywanie ciepłej wody użytkowej.
Energia pierwotna różni się od końcowej tym, że uwzględnia straty powstające na etapie produkowania i przesyłania energii. Różnice między energią pierwotną a końcową zależą od nośnika ciepła. EP może być większa od końcowej od 10 (dla gazu) do 300% (dla prądu). Może też być mniejsza – jeśli nośnikiem ciepła jest biomasa (drewno, pelety).
Czy na podstawie wskaźnika EP można w przybliżeniu określić koszty ogrzewania domu?
Niestety, wartość ta nie informuje nawet o przybliżonym koszcie ogrzewania budynku. Dopiero na podstawie rocznego zapotrzebowania na energię końcową oszacujemy koszt ogrzewania domu. Wyliczenie to będzie orientacyjne, ponieważ metoda obliczeń zakłada:
- uśrednione warunki meteorologiczne, a przecież zimy mogą być różne;
- standardową eksploatację budynku.
Nie uwzględnia się na przykład obniżania temperatury na czas nieobecności domowników ani intensywności i czasu wietrzenia (tylko określony strumień wymienianego powietrza wentylacyjnego). Dlatego w zależności od sposobu eksploatacji budynku i warunków atmosferycznych rzeczywiste zużycie energii może się różnić od obliczeniowego.
Posłużmy się przykładem – jeśli zapotrzebowanie na energię końcową zostanie określone na 100 kWh/(m2·rok), tę wartość trzeba pomnożyć przez powierzchnię ogrzewaną domu, na przykład 120 m2, a następnie otrzymany wynik – 12000 kWh/rok – pomnożyć przez cenę wytworzenia z danego nośnika 1 kWh energii. Przykładowo z gazu będzie to kosztowało 0,152 zł. W ten sposób dowiemy się, jaki będzie koszt ogrzewania domu – 1824 zł rocznie.
Czy świadectwo energetyczne może wpłynąć na wartość nieruchomości?
Teoretycznie tak, jednak sposób przygotowania tego dokumentu sprawia, że pojawiają się wątpliwości, ile osób będzie potrafiło go odczytać i wykorzystać. Nie każdy jest profesjonalistą, a świadectwa miały być przecież informacją dla użytkowników.
Zapewne byłoby inaczej, gdyby na pierwszej stronie świadectwa znalazły się dwa suwaki. Jeden pokazujący zapotrzebowanie na energię końcową, która może pomóc w oszacowaniu kosztów ogrzewania, i odniesienie jej do faktycznej klasy energetycznej. Drugi – przedstawiający zapotrzebowanie na energię pierwotną lub emisję dwutlenku węgla, która mówi o tym, jak eksploatacja budynku wpływa na środowisko.
Niestety, zrezygnowano z opisywania budynków klasami energetycznymi, tak jak jest w wielu krajach Unii Europejskiej. Dlaczego? Taki sposób oceny energetycznej byłby przecież najłatwiejszy do zrozumienia dla osób, które nie zajmują się na co dzień energooszczędnością, czyli dla większości spośród kupujących domy i odbierających ich świadectwa.