Na jakie problemy natrafili przy budowie domu z deweloperem? Historia budowy Wdzięcznego

2010-10-20 15:06

Monika i Piotr opowiadają, jak budowali dom według projektu domu Murator M07 Wdzięczny. Sprawdź, na jakie problemy natrafili przy budowie, czy opłacało się budować dom z deweloperem i jak wykończyli wnętrza.

Na jakie problemy natrafili przy budowie domu z deweloperem? Historia budowy Wdzięcznego
Autor: Marcin Czechowicz Monika i Piotr podeszli do budowy swojego domu tak, jakby miał on im służyć przez całe życie

Dom Moniki i Piotra od strony drogi dojazdowej w lecie jest prawie niewidoczny – niemal całkowicie zasłania go rosnąca na polu obok wysoka kukurydza. Wystaje tylko czubek dachu. Trudno uwierzyć, że taki widok można zobaczyć zaledwie 10 minut jazdy samochodem od Warszawy, na skraju jednego z podstołecznych miasteczek. Wokół stoi jeszcze kilka domów, ale na razie  niezamieszkanych, nie ma utwardzonej drogi ani latarni, więc po zmroku zapada całkowita ciemność. Mieszkańców domu to jednak nie przeraża, za to bardzo cenią sobie spokój i ciszę, które zapewnia im dom poza miastem.

Zobacz koniecznie:

Dlaczego postanowili wybudować dom?

Kiedy gospodarzom urodziło się dziecko, podjęli decyzję, że muszą wyprowadzić się na swoje i opuścić mały pokoik w mieszkaniu rodziców pani Moniki. Początkowo zamierzali zainwestować w mieszkanie, ale w okolicy prawie nie budowano nowych bloków, a na rynku wtórnym można było kupić tylko mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, z pokojami wielkości klitek. Dlatego zmienili plany, kiedy przypadkowo trafili na ogłoszenie o sprzedaży działki.

– Okazało się, że za taką samą kwotę, jaką zgromadziliśmy na pierwszą ratę za mieszkanie, możemy kupić działkę w tej samej okolicy. Po doświadczeniu życia na kilku metrach kwadratowych własny dom był spełnieniem marzeń. Co prawda działka była nieuzbrojona, co stanowiło spore wyzwanie i podnosiło koszty, ale mimo to podjęliśmy decyzję o jej zakupie – opowiada pan Piotr.

Jakie mieli problemy na początku budowy?

– Aby ruszyć z budową domu, musieliśmy ma własny koszt doprowadzić drogę – do tej pory jest tylko ziemna. Nie było również wody, a z firmy wodociągowej uzyskaliśmy informację, że nie przewidują poprowadzenia sieci, bo odległość od istniejących przyłączy jest za duża, a ewentualnych odbiorców zbyt mało, żeby koszt był możliwy do poniesienia przez właściciela domu jednorodzinnego. Na szczęście okazało się, że będziemy mogli korzystać z własnego źródła – zatrudniliśmy radiestetę, który wskazał, w którym miejscu można wykopać studnię – mówi gospodarz, a żona dodaje: – Wybór był dobry, nasza woda została przebadana, spełnia wszystkie normy, a studnia nie wysycha nawet podczas suszy.

Z brakiem energii elektrycznej początkowo inwestorzy poradzili sobie, korzystając z prądu użyczonego przez sąsiada. Było to rozwiązanie tymczasowe, ale na czas budowy wystarczało. Dopiero później podpisali umowę z zakładem energetycznym, który przyłączył działkę do sieci. O dostarczenie gazu też musieli zadbać sami – zainstalowali na działce zbiornik, który niebawem trzeba będzie wykopać, ponieważ gazownia poprowadziła już sieć w ulicy.

Dlaczego wybrali projekt domu Murator M07 Wdzięczny?

Chociaż projekt domu małżonkowie wybierali wspólnie, decydujące było zdanie Moniki, z wykształcenia architekta, która wymienia zalety projektu i kryteria wyboru:

– Zależało nam przede wszystkim na funkcjonalności domu, ale wygląd bryły również miał duże znaczenie – chcieliśmy, aby dom był jednocześnie prosty i elegancki, bez zbędnych detali. Od razu musieliśmy wykluczyć rozłożyste domy parterowe lub na planie w kształcie litery L, ponieważ nasza działka jest na to zbyt mała.

W projekcie domu Murator M07 „Wdzięczny” oprócz zwartej bryły odpowiedniej do wielkości parceli i stylu pasującego do podmiejskiego otoczenia spodobał się nam również wygląd elewacji. Wole oko nad wejściem to o wiele ciekawszy detal niż typowa lukarna. Jest ono dość nietypowe, ponieważ umieszczone w nim okno oświetla dwa pokoje.

Co istotne dla Moniki, wole oczko pasuje do kształtu domu zaprojektowanego na planie zbliżonym do kwadratu. Jest umieszczone centralnie i dzięki temu zapewnia dobre proporcje domowi, w którego bryle dominują linie poziome. Inwestorom odpowiadał również pomysł wykończenia fragmentów ścian zewnętrznych cegłami klinkierowymi, co daje zróżnicowaną fakturę i światłocień na elewacji. W domu znajdują się wszystkie niezbędne pomieszczenia, które były na ich liście wymagań wobec projektu, czyli: trzy sypialnie na poddaszu, łazienki na obu kondygnacjach, dodatkowy pokój na parterze, duże pomieszczenie gospodarcze, z którego można wyjść wprost do ogrodu i zadaszony taras.

Na jakie problemy natrafili przy budowie domu z deweloperem? Historia budowy Wdzięcznego
Autor: Marcin Czechowicz O zaprojektowanie wystroju wnętrz zadbała Monika

Czy opłacało się budować dom z deweloperem?

Piotr nie miał czasu, żeby samodzielnie organizować i nadzorować budowę – powierzył więc to zadanie firmie deweloperskiej, a dodatkowo, aby zapewnić kontrolę niezależnego specjalisty, zatrudnił inspektora nadzoru inwestorskiego.

Oczywiście mimo to nie obyło się bez błędów – betonowe schody dopiero za czwartym razem wylano prawidłowo, wcześniej trzeba było je burzyć i zaczynać od nowa. Nieprawidłowe wykonanie powodowało to, że wykonawcy zamiast przewidzianych w projekcie 17 stopni uparcie chcieli zrobić 16, przez co ich wysokość bardzo się różniła, a schody nie sięgały poddasza.

Ostatecznie dom w stanie surowym zbudowano w 2006 roku w ciągu sześciu miesięcy, a gospodarz mimo usterek dostrzega zalety zatrudniania jednej firmy do większości prac budowlanych: – W roku, w którym budowaliśmy, ceny materiałów rosły z dnia na dzień, a wielu fachowców wyjechało do pracy za granicę. My jednak mieliśmy podpisaną umowę z firmą na konkretne kwoty i nie mogli potem bezkarnie podnosić nam cen.

Niestety przestojów i czekania na materiały budowlane nie udało się uniknąć. Deweloper, który zgodnie z umową miał zapewnić zamontowanie okien i drzwi, zakończył współpracę z producentem i gospodarze musieli zająć się tym samodzielnie. Szczególnie dużo problemów nastręczyło okno do wolego oka – drewniane byłoby niezwykle drogie, a z PCW na tyle trudne do wykonania, że kilka firm produkujących takie okna odmówiło wykonania zlecenia, argumentując, że tego nie da się zrobić. W końcu problem rozwiązano, dzieląc okna w lukarnie w obu pokojach na dwie niezależne części w osobnych ramach – dzięki temu łuk wygiętej ramy okiennej był łatwiejszy do wykonania.

Najbardziej przeciągnęły się prace wykończeniowe wewnątrz domu – układanie posadzek, wyposażenie kuchni, łazienek, wykonanie kominka – tych prac nie organizowała już firma deweloperska, lecz inwestorzy samodzielnie.

Jak urządzili wnętrza?

O zaprojektowanie wystroju wnętrz zadbała Monika. Niektórzy fachowcy byli z tego zadowoleni, bo dzięki szczegółowym rysunkom wiedzieli dokładnie, co i jak mają robić – na przykład jaki wzór ułożyć z płytek ceramicznych. Inni natomiast denerwowali się, że gospodyni wszystkiego skrupulatnie pilnowała i upierała się przy swoim, chociaż ich zdaniem kilka milimetrów różnicy w grubości fugi jest niezauważalne.

– Budowa jest lekcją cierpliwości i pokory – przyznaje Monika. – Nad pewnymi usterkami i rzeczami wykonanymi inaczej, niż planowaliśmy, trzeba przejść do porządku dziennego, poprawiać szybko to, co się da, i przechodzić do następnego etapu. Grunt, żeby nie było poważnych błędów konstrukcyjnych, co nie znaczy, że do detali wykończenia nie warto przywiązywać wagi. Wręcz przeciwnie, ale trzeba zachować równowagę i umiar – zdradza receptę na budowę bez zbędnych stresów.