Mazowiecka chata XXI wieku. Niezwykły dom jednorodzinny z drewnianą elewacją
Ten dom jednorodzinny swą prostą bryłą nawiązuje do tradycyjnych mazowieckich chat drewnianych. Tym, co go wyróżnia, jest nietypowa drewniana elewacja z modrzewiowych gontów i desek świerkowych.
Drewniane, mazowieckie chatki zachwyciły właścicieli malowniczo położonej działki w Lipkowie. Wydały się im bliższe niż dworki. Zgodnie twierdzą, że działka o powierzchni 1000 m2 – choć pięknie położona – jest za mała, żeby budować na niej rezydencję. Chcieli mieć dom na miarę miejsca, swoich oczekiwań i możliwości. Postanowili zbudować taki, który wywodzi się z architektury wiejskiej Mazowsza.
Chata drewniana w nowoczesnej wersji
Dwukondygnacyjny budynek w porównaniu z przycupniętymi chatami wiejskimi prezentuje się okazale. Jednak to, co najważniejsze, pozostało – idea drewnianej chaty mazowieckiej. Przede wszystkim pozostał trzon dawnej formy – plan o kształcie wydłużonego prostokąta, dwuspadowy dach i drewniane tworzywo wpisujące dom w krajobraz. Podobieństw można się doszukiwać także w tak zwanym jednotraktowym układzie wnętrza na parterze mającym szerokość jednego pomieszczenia. Mimo inspiracji z przeszłości dom jest bardzo nowoczesny.
Dwie części, dwie funkcje
Podczas projektowania, architekt z prostokątnego planu wyciął dwie sylwetki archetypu domu. W ten sposób powstały patia wprowadzające ogrodową zieleń niemal do wnętrza. Jednak mają one znaczenie nie tylko estetyczne. Wyraźnie dzielą bryłę domu na części o odrębnych funkcjach. Na parterze oddzielają strefę dzienną od tej, w której jest biuro i garaż – tak jak tak zwaną komorę w dawnych chatach przylegającą do izby lub sieni. W tym domu, podobnie jak w jego archetypie, do „komory” prowadzą oddzielne wejście umieszczone w ścianie wejściowej i drugie drzwi wewnątrz domu. Podobnie jak parter również piętro jest funkcjonalnie podzielone przez patia – na część przeznaczoną dla rodziców – ich master bedroom (sypialnię połączoną z garderobą i pokojem kąpielowym) oraz część zarezerwowaną dla dziecka i gości.
POLECAMY: Zobacz projekty gotowe domów z kolekcji MURATORA
Autor: Andrzej Szandomirski
Dom ustawiono do ulicy ścianą szczytową wykończoną deskami świerkowymi, dla których modrzewiowy gont stanowi jedynie ramę
Drewniana elewacja ze szklanymi wstawkami
Ilość drewna miała być rekompensatą za użycie szkła i stali. Zresztą architekt przewrotnie „zamienia” szkło w drewno – dzięki przeszkleniom zagłębionym w bryle domu to właśnie drewniana elewacja wchodzi do wnętrz. Jednak o ile drewno jest typowe dla wiejskiej architektury, to gont trudno uznać za charakterystyczny dla Mazowsza. Dlaczego zdecydowano się na to wykończenie? Taki był efekt poszukiwania materiału, który można by ułożyć zarówno na dachu, jak i na elewacji – aby wykańczając, ujednolicić, a nie zróżnicować bryłę domu. Przez chwilę architekt wspólnie z inwestorami zastanawiał się, czy głównym materiałem wykańczającym nie powinna być trzcina. Jednak w końcu pomysł uznano za zbyt ekstrawagancki. Modrzewiowy gont oprócz tego, że pięknie wygląda, ma jeszcze inne zalety – jest twardy (odporny na uszkodzenia mechaniczne), dość trudno zapalny, w małym stopniu zmienia wymiary, a nawet (dzięki odporności na działanie zasad i kwasów) jest zalecany w miejscach występowania kwaśnych deszczów. Ma jeszcze dodatkowy atut – w cieple promieni słonecznych pięknie pachnie.
Duże przeszklenia dla pięknych widoków
Widoki oglądane przez mieszkańców tego domu są skrzętnie dobrane. Duże przeszklenia nie tylko napełniają go światłem i – pokazując drewnianą elewację – przypominają o rodowodzie domu, lecz także zamykają w zagłębieniach bryły fragmenty ogrodu – sprawiają, że drzewa i trawa stają się częścią wnętrza. Patia zachowują przy tym intymność, o którą z reguły trudno, gdy otwiera się na działkę tak pokaźne fragmenty elewacji. Rola wszystkich przeszkleń została precyzyjnie określona. Okna w pokojach uważnie kadrują widoki, wycinając z działki najładniejsze obrazy, na przykład poziome okno w salonie i sypialni gospodarzy pokazuje grupę drzew, wśród których ustawiono drewniane, wycięte z pni fotele. Małe kwadratowe okna w salonie stały się elementem dwukondygnacyjnej biblioteki. Dzięki temu w słoneczny dzień urzeka ona promieniami światła, które wdziera się do wnętrza między półkami z książkami. Horyzontalne okno w kuchni ma mniej poetyckie, ale równie ważne zadanie – doskonale doświetla kuchenny blat.
Rzemieślnicza robota
Właściciele, przy wykańczaniu domu chcieli zaangażować jak najwięcej miejscowych rzemieślników. I tak się stało – większość mebli była robiona na zamówienie przez okolicznych stolarzy i ślusarzy. Pierwowzór stołu stojącego w jadalni gospodyni zobaczyła w Internecie. Stół, przy którym rodzina zasiada do wspólnych posiłków, był dla niej bardzo ważny, dlatego nawet stal na ramy wybierała na miejscu w niedużym zakładzie ślusarskim. Największym zaskoczeniem dla gospodarzy były ławki stojące w holu i przy wejściu do domu. Tym razem ich projekt ograniczył się do stwierdzenia, że ławki mają być z bali na stalowych nogach – reszta to zasługa pomysłowości fachowców.
Tradycyjny kominek
Wiele energii i czasu pochłonęło gospodarzom poszukiwanie odpowiedniego kominka. Oboje nie chcieli takiego, który natrętnie przyciągałby uwagę swoją wyjątkowością czy ceną. Wykończenie go bazaltem lub miedzią nie wchodziło w grę. Taki nie pasowałby przecież do domu wiejskiego. Wymarzyli sobie kominek prosty, nowoczesny, ale nawiązujący do wiejskiej tradycji. Zdecydowali się na dwustronny zaprojektowany przez Krystynę Kaszubę-Wacławek. Kupili też wykonane przez nią ręcznie kafle. Obok prostych kominek tworzą też kafle ażurowe (wentylacyjne) i zdobione kwiatami, zasługujące na miano ceramicznej biżuterii.
Materiały z rozbiórki
We wnętrzach obok materiałów nowych – często ręcznie robionych i fabrycznie postarzanych – pojawiają się pochodzące z rozbiórki starych domów. Ręcznie wykonane kafle cementowo-marmurowe ułożone na balkonach sąsiadują z postarzanymi, fazowanymi deskami ze szczotkowanego dębu, a te – z terakotą zrobioną z żółto-różowych dachówek cementowych ze starej stodoły niemieckiej, które ułożono w holu na parterze. Biblioteka w salonie powstała ze starej podłogi, a ściany i sufit jednej z łazienek wykończono deskami z rozebranej chałupy.
Autor: Andrzej Szandomirski
Przeszklone wejściowe patio – jeden, jak mówią gospodarze, z „wygryzów” – jest tak duże, że gospodyni przy drzwiach posadziła sosnę.