Wzrost liczby pożarów w 2025 roku. Eksperci PTEDP: potrzebne są głębokie zmiany w przepisach

Rosnąca liczba pożarów w 2025 roku oraz rekordowe straty finansowe unaoczniają skalę systemowych zaniedbań w obszarze bezpieczeństwa pożarowego. Najnowsza analiza PTEDP wskazuje, że kluczowe problemy dotyczą zabudowy mieszkaniowej, przestarzałych regulacji oraz braku skutecznego nadzoru nad ryzykiem

Wzrost pożarów w 2025 r. – analiza PTEDP

i

Autor: Alex Milan/ Getty Images Rosnąca liczba pożarów w budynkach mieszkalnych w 2025 roku uwidacznia luki w obowiązujących przepisach i potrzebę modernizacji standardów ochrony przeciwpożarowej, obejmujących zarówno projektowanie, jak i eksploatację obiektów
Debata Muratora: Domy na dziś, jutro i pojutrze

W 2025 roku odnotowano wyraźny wzrost liczby pożarów w porównaniu z rokiem poprzednim, co – zdaniem ekspertów Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych – powinno stać się impulsem do głębokich zmian w przepisach dotyczących bezpieczeństwa pożarowego.

Dynamiczny rozwój gospodarczy oraz intensyfikacja życia społecznego i kulturalnego w Polsce mają swoją ciemną stronę: coraz częściej dochodzi do pożarów, które powodują poważne straty materialne w gospodarstwach domowych, przedsiębiorstwach i instytucjach.

Dane Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego pokazują, że wartość szkód brutto wynikających z katastrof w 2024 roku przekroczyła 3,8 mld zł, z czego pożary odpowiadały za 399 mln zł – o 184 mln zł więcej niż rok wcześniej. Najnowsze statystyki potwierdzają narastający trend: po krótkim okresie spadku liczby pożarów w latach 2023–2024 rok 2025 przyniósł ponowny, znaczący wzrost – z około 59 tysięcy do blisko 77 tysięcy zdarzeń.

Z analizy Polskiego Towarzystwa Ekspertów Dochodzeń Popożarowych (PTEDP) wynika, że największy problem dotyczy głównie budynków mieszkalnych, czyli domów jednorodzinnych i bloków. To właśnie w tych obiektach notuje się największą liczbę ofiar. Na świecie w pożarach ginie średnio osiem osób na godzinę, setki doznają obrażeń, a straty ekonomiczne sięgają około 1 proc. produktu narodowego brutto wszystkich krajów. Uwzględniając fakt, że w Polsce od lat 80. liczba pożarów wzrosła niemal dziewięciokrotnie, jasno widać, że problem ma charakter systemowy, a nie jest jedynie zbiorem pojedynczych przypadków.

Liczby niewidoczne w oficjalnych statystykach

Aż 66 proc. najbardziej tragicznych pożarów, skutkujących ofiarami śmiertelnymi, zdarza się w budynkach mieszkalnych. W ostatnich latach średnio 500-600 osób rocznie ginęło w pożarach w Polsce, a od 2 do 4 tysięcy odnosiło obrażenia. Dane te są jednak zaniżone, ponieważ statystyki Państwowej Straży Pożarnej obejmują tylko ofiary śmiertelne odnotowane na miejscu zdarzenia, nie uwzględniając tych, którzy zmarli później w szpitalach w wyniku rozległych poparzeń.

Nowe warunki techniczne – potrzebne, choć spóźnione

Trwają prace legislacyjne nad nowelizacją rozporządzenia dotyczącego warunków technicznych budynków, która przewiduje szereg zmian w zakresie ochrony przeciwpożarowej.

Jednym z najważniejszych elementów są bariery ogniowe na elewacjach i dachach budynków wielorodzinnych. Mają one funkcjonować jak „bezpieczniki”, zatrzymując płomienie w wyznaczonej strefie, ograniczając rozprzestrzenianie się ognia, wydłużając czas ewakuacji i umożliwiając strażakom skuteczną interwencję.

Takie rozwiązania są od lat stosowane w wielu krajach Europy, a w Polsce mogą realnie zmniejszyć liczbę tragicznych pożarów w zabudowie wielorodzinnej. Pozostałe zmiany porządkują wcześniej pomijane lub nieprecyzyjne przepisy. Projekt przewiduje m.in. ograniczenie długości pasów izolacyjnych do 40 metrów i ich wyraźne oznakowanie, traktowanie przedsionków jako stref bezpieczeństwa ewakuacji, doprecyzowanie relacji między budynkami o różnej wysokości w celu utrudnienia przemieszczania się ognia po dachach, a także szczegółowe zasady dotyczące przepustów instalacyjnych, otworów i izolacji ogniowych.

Równocześnie utrwalany jest obowiązek montażu czujników tlenku węgla i pożaru w mieszkaniach. Nowe przepisy, po ponad 20 latach, aktualizują podejście nie tylko do bezpieczeństwa pożarowego, ale także do komfortu życia mieszkańców, m.in. wprowadzając klasy akustyczne, takie jak AQ-0, które lepiej chronią przed hałasem w gęstej zabudowie miejskiej.

- To jest krok w dobrym kierunku, ale trzeba jasno powiedzieć, to początek nadrabiania zaległości z ostatnich dwóch dekad - ocenia Wiśniewski. - Rozporządzenie, które dziś jest aktualizowane, funkcjonowało w praktycznie niezmienionej formie ponad 20 lat. Technologia, materiały, gęstość zabudowy - wszystko się zmieniło

– podsumowuje ekspert.

Murator Google News (desktop)

Mieszkania poza kontrolą – luki w prawie przeciwpożarowym

Zgodnie z Ustawą o Państwowej Straży Pożarnej, funkcjonariusze prowadzą czynności kontrolno-rozpoznawcze. Problem polega na tym, że przepisy nie obejmują budynków mieszkalnych, co w praktyce oznacza ograniczone możliwości systematycznego nadzoru nad ochroną przeciwpożarową w domach i blokach.

- Nie możemy dalej udawać, że budynki mieszkalne to prywatna sprawa lokatorów, a rolą państwa jest jedynie wysłać straż, kiedy już się pali - mówi Wiśniewski. - Dzisiejsze wymagania w zakresie ochrony przeciwpożarowej dla budynków mieszkalnych są zwyczajnie nieadekwatne. Mamy luki prawne i administracyjne, a ciągłe odwoływanie się do rozwiązań sprzed pięćdziesięciu lat utrwala tzw. stan zastały. To wygodne dla systemu, ale niebezpieczne dla ludzi

– twierdzi prezes PTEDP.

Ryzykowne remonty i stare instalacje w mieszkaniach

Słabości prawa widać szczególnie tam, gdzie codzienne wybory mieszkańców spotykają się z przestarzałą infrastrukturą. Na przedmieściach domy jednorodzinne i szeregowce często oddawane są w stanie deweloperskim, a właściciele wykańczają je sami – instalując elektrykę, kominki czy wybierając materiały. Zbyt często odbywa się to bez fachowej wiedzy i świadomości ryzyka.

- W Polsce pokutuje przekonanie, że „złota rączka” poradzi sobie ze wszystkim, elektryką, kominkiem, gazem. A każde poważne niedociągnięcie w tych obszarach może się skończyć pożarem lub wybuchem. W starych kamienicach i zwartym budownictwie śródmiejskim problemem pozostają archaiczne instalacje. W takich budynkach mamy do wyboru kompleksowy remont albo ciche przyzwolenie na to, że kiedyś coś się wydarzy. To nie jest już tylko kwestia techniki, ale decyzji systemowych i politycznych

- komentuje Wiśniewski.

Profesjonalny nadzór ryzyka jako brakujące ogniwo systemu

Według PTEDP sama zmiana przepisów technicznych nie rozwiąże problemu. Konieczne jest włączenie do systemu inżynierów ryzyka. Obecnie pracują oni głównie dla ubezpieczycieli, szacując potencjalne straty i projektując strategie ochrony. Mogliby jednak pełnić szerszą rolę, od tworzenia standardów bezpieczeństwa po audyty istniejących budynków.

- Inżynierowie ryzyka powinni stać się jednym z filarów systemu bezpieczeństwa pożarowego. To oni, we współpracy z ubezpieczycielami, mogą wymuszać lepsze standardy projektowe i eksploatacyjne. Państwo i straż pożarna nie są w stanie co roku wracać do tych samych budynków, sprawdzać każdej klatki, każdego komina. Zasoby kadrowe i prawne PSP są ograniczone. Bez odciążenia ich poprzez profesjonalny nadzór ryzyka będziemy wciąż działać reaktywnie, zamiast zapobiegawczo

- dodaje Wiśniewski.

Pomoc ofiarom pożarów – rola państwa a inicjatywa obywateli

Tragiczne pożary wywołują falę solidarności – zrzutki, zbiórki, pomoc sąsiedzka i wsparcie samorządów pozwalają poszkodowanym stanąć na nogi. Kryje się za tym jednak pytanie: kto powinien ponosić odpowiedzialność za pomoc – system ubezpieczeń tworzony przez obywateli, czy państwo poprzez administrację publiczną?

Eksperci PTEDP zauważają, że ich praca często kończy się jedynie na ustaleniu przyczyny zdarzenia. Tymczasem wnioski z analiz ryzyka, powtarzalności błędów i luk prawnych mogłyby realnie wpłynąć na przepisy i praktykę budowlaną.

- Dziś prawo nie wykorzystuje w pełni wiedzy ekspertów dochodzeń popożarowych. Potrzebna jest rewizja naszego statusu prawnego, tak aby wnioski z dochodzeń stawały się impulsem do realnych zmian w przepisach, standardach projektowych, praktykach zarządców budynków. Inaczej będziemy zapisywać kolejne raporty, a statystyki ofiar pożarów niewiele się zmienią

– twierdzi Tomasz Wiśniewski.

Murowane starcie
Dom - drewniany czy murowany? MUROWANE STARCIE

Decyzje, których nie można już odkładać

Nowelizacja warunków technicznych, rosnące straty i dramatyczny bilans ofiar śmiertelnych – to wszystko tworzy sytuację, w której nie da się już rozwiązać problemu kosmetycznymi poprawkami.

Eksperci PTEDP mają nadzieję, że dyskusja o bezpieczeństwie pożarowym nie skończy się jedynie medialnymi deklaracjami. Bo za każdą pożarową statystyką stoi czyjeś życie, zdrowie i dorobek całego życia.

Zobacz: TOP 10 największych osiedli mieszkaniowych w Polsce