Czy w Polsce działa system ochrony przeciwpowodziowej?
Powódź, która dotknęła w 2010 r. południową Polskę, jest kolejnym dowodem na to, że system ochrony przeciwpowodziowej w naszym kraju jest przestarzały i nieskuteczny.Cz
Autor: Paweł de Ville SE/EASYT NEWS
Zdaniem organizacji ekologicznej WWF Polska, stary system, oparty głównie na obwałowaniach i zbiornikach, powinien zostać zmieniony na nowoczesny, przyjęty przez Unię Europejską system zarządzania ryzykiem powodzi i ograniczania jej skutków.
Powodzie co roku wywołują w Polsce fale dyskusji o braku rozwiązań ograniczających powodowane przez nie dramatyczne straty gospodarcze i społeczne. Niestety, za każdym razem polityczne deklaracje na temat konieczności reformy systemu ochrony przeciwpowodziowej znikają wraz z opadaniem fali powodziowej i związanych z nią emocji. Ta sytuacja powtarza się regularnie od czasu wystąpienia wielkiej powodzi w 1997 roku.
„Ochrona przeciwpowodziowa w Polsce oparta jest głównie na rozwiązaniach technicznych: wałach i zbiornikach. Wiara w ich skuteczność jest jednak zgubna. Stwarzają fałszywe przekonanie o bezpieczeństwie terenów za wałami, przez co w dolinach rzek, na terenach zagrożonych powodzią budowane są nowe domy” - mówi Piotr Nieznański, kierownik działu ochrony przyrody WWF Polska. „W przypadku przerwania obwałowań dochodzi do ogromnych strat, co powoduje zwiększanie wydatków na nowe umocnienia, a w dalszej perspektywie coraz większe straty i coraz większe wydatki na likwidację skutków powodzi. WWF apeluje o przerwanie tego błędnego koła.
Skuteczne, nietechniczne metody ochrony przed powodzią, takie jak ostrzeganie, prewencja, sporządzenie i udostępnienie map stref ryzyka powodziowego czy uwzględnienie stref ryzyka w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego i wykluczenie możliwości zabudowy tych terenów, są w Polsce traktowane marginalnie. Kontrola NIK przeprowadzona w województwie małopolskim i świętokrzyskim w grudniu 2009 roku wykazała, że nietechniczne środki ochrony przeciwpowodziowej wykorzystywane były w znikomym stopniu, lub wcale”.
Postępujące zabudowywanie i zagospodarowywanie dolin rzecznych zostało powszechnie uznane za główną przyczynę rosnących strat powodziowych. Obecna nowelizacja prawa wodnego jest szansą na powstrzymanie budowania nowych obiektów w strefach wysokiego ryzyka wystąpienia powodzi. WWF od wielu lat apeluje o przyjęcie takich zapisów. Zdaniem WWF, w każdej gminie powinny być dostępne szczegółowe mapy stref ryzyka powodziowego a tereny zalewowe powinny zostać wprowadzone do miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i wykluczone z możliwości zabudowy. Wraz z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej we Wrocławiu WWF opracował i przekazał nieodpłatnie takie mapy gminom nadodrzańskim w województwie dolnośląskim. Większość z nich wykorzystuje je przy wydawaniu decyzji o zabudowie. Konieczne jest również zachowanie i odtwarzanie wolnych od zabudowy terenów w dolinach rzek, gdzie wody mogą rozlewać się bezpiecznie. Niestety nie spotyka się to ze zrozumieniem władz samorządowych, które chcą tam lokalizować nowe inwestycje.
„Z pewnością kolejne inwestycje techniczne, takie jak podwyższenie wałów czy zbudowanie zbiornika cieszą się dużo większym powodzeniem wśród polskich polityków. Są widoczne gołym okiem - zbiornik można zobaczyć, a na jego otwarciu można uroczyście przeciąć wstęgę. Tymczasem zamiast nowych, wpisujących się w kampanię wyborczą zbiorników i wałów, potrzebne nam jest zintegrowane podejście do ochrony przeciwpowodziowe” - dodaje Piotr Nieznański.
Według danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, począwszy od roku 1996 powodzie regionalne wywołane przez opady występują w Polsce co roku. Liczba powodzi stale rośnie, rośnie też wysokość szkód i strat, które powodują. Badania naukowe dotyczące potencjalnych skutków zmian klimatu w Polsce pozwalają spodziewać się dalszego wzrostu zagrożenia powodziowego, będącego skutkiem narastającej liczby gwałtownych opadów deszczu i burz. Tym bardziej zatem warto zająć się stałą i konsekwentną reorganizacją systemu ochrony przed powodzią, który z jednej strony ograniczy straty na obszarach już zabudowanych, a jednocześnie skutecznie zapobiegnie lokalizacji nowych inwestycji na terenach, na których występują wylewy rzek. Stworzenie i wprowadzenie takiego systemu wymaga jednak stałej woli politycznej, niezależnej od bieżącego poziomu wód w polskich rzekach.