Dom na Żuławach –140 mkw. w stylach farmhouse i prowansalskim
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – Renata z pupilkami
Renata kocha zwierzaki, a zwłaszcza psy. Mąż Bartek oraz córki Jagoda i Nina podzielają tę miłość. Suczki są prawdziwym oczkiem w głowie całej rodziny. – Jestem „psiarą” największą na świecie, to trwała miłość od lat – śmieje się pani domu. – Kolejną, która pojawiała się stosunkowo niedawno, jest zauroczenie stylami wnętrzarskimi farmhouse i prowansalskim – dodaje. – Nie bez powodu na ścianie pojawiła się tabliczka z takim napisem. Uważam, że połączenie tych konwencji daje wspaniałą mieszankę przytulności i ciepła.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – stara cegła na nowo
Choć dom został nowo wybudowany, Renacie zależało na tym, by panował w nim klimat dawności. Jako główną dekorację wybrała więc starą cegłę. Pomorze słynie z dobrej jakości, wiekowych cegieł pozyskanych z poniemieckich budynków różnego przeznaczenia, murów itp. zakwalifikowanych do rozbiórki. – Cegła przewija się u nas przez większość pomieszczeń – wyjaśnia gospodyni. – Uważam, że popularne okładziny imitujące cegłę może i na pierwszy rzut oka mogą być ładne, ale… no, cóż… nic nie przebije autentycznej cegły, zwłaszcza tej starej. Nasza jest starannie wyselekcjonowana, oczyszczona i pozbawiona przykrego zapachu. Fugę wyrabiał murarz ręcznie, według receptur sprzed wojny. Efekt wyszedł doskonały: ściany obłożone licami ciętych cegieł ze „starymi” fugami wyglądają rzeczywiście tak, jakby po usunięciu tynku ukazała się wiekowa ceglana ściana. Ładnie też się ona komponuje z delikatną barwą ścian – w całym domu pomalowaliśmy je farbą Dulux w odcieniu Odporny popielaty. We wszystkich pomieszczeniach (poza kuchnią i łazienkami) jest też jeden rodzaj podłogi. To panele laminowane marki GoodHome, Colours Dąb Srebrny.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – część jadalniana
Stół i krzesła w stylu Ludwika XV są z odzysku, kupione z drugiej ręki. Nie są to oryginalne meble, lecz stylizowane. Pani domu własnoręcznie się nimi zajęła, by nadać im obecny wygląd. Proces obejmował szlifowanie, czyszczenie, malowanie i był czasochłonny, lecz, jak mówi Renata, było warto! – Biel sprawiła, że meble są lżejsze, straciły na powadze. Specjalnie zrobione przetarcia sugerują, że mogą mieć już swoje lata, a jak wiadomo we wnętrzach w stylu prowansalskim liczą się meble z historią, od lat służące rodzinie i domowi.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – prawdziwe sentymenty
Miłość do rzeczy z przeszłości i z przeszłością sprawiła, że Renata z pasją przegląda aukcje internetowe oraz chadza do na pchle targi i do meblowych second handów. – Śmieję się, że mam retroduszę i urodziłam się nie w tej epoce, co trzeba – mówi. – Zaczęłam kolekcjonować stare rzeczy nie tylko z uwagi na ich urodę. Dzięki nim czuję, że żyję wśród opowieści o innych ludziach i czasach. Stare obrazy, fotografie, monety, naczynia, świeczniki, kapelusze (nazywam je duszochronami) pobudzają moją wyobraźnię, są jak wehikuły czasu… Pamiątki rodzinne jeszcze silniej oddziałują, bo na ogół wiemy o nich więcej i więcej nas z nimi łączy. Dla mnie np. wielką wartość ma ponad stuletni zegar stojący, tzw. baba, z pracowni Gustava Beckera. To bezcenna pamiątka po dziadkach. Kilka lat temu został poddany gruntownemu odświeżeniu w pracowni renowacji antyków. Do dziś chodzi idealnie i pięknie bije…
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – prowansalski łącznik
Klimatyczną dekoracją są autentyczne stare okiennice typu shutters. Te są autentyczne, pochodzą z południa Francji. Renata wypatrzyła je w Hala44 (sklep na Facebooku i Instagramie). Po delikatnym oczyszczeniu, które nie naruszyło naturalnej patyny, zawieszono je na ścianach. Pełnią wyłącznie funkcję ozdobną, ale wraz z szytymi na zamówienie lnianymi błękitnymi zasłonami (Maximiliano.pl) podkreślają prowansalską konwencję. W oknie tarasowym Renata zawiesiła przedwojenną firanę zrobioną z bawełnianych nici techniką kołkową. Na tym tle nieco egzotycznie prezentuje się ponad stuletni szwedzki fotel bujany.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – dobrze rozplanowane
W pobliżu schodów prowadzących na piętro usytuowano strefę relaksu z meblami kupionymi na Olx.pl. Podkreśla ją upolowany na Allegro.pl/Dywany_Swiata używany wełniany perski dywan. Po profesjonalnym oczyszczeniu wygląda jak nowy! Sofę i fotel (Laura Ashley) zdobią poduszki z H&M i JYSK oraz marki We Love Beds. – Na ścianie przy schodach wiszą zdjęcia naszej szalonej rodzinki – śmieje się Renata. – Żartujemy, że jesteśmy jak włoska famiglia – w której stale ktoś coś albo na kogoś krzyczy, ale w razie czego jeden za drugim pójdzie w ogień!
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – zmienne dekoracje
Funkcję stolika kawowego, a przy okazji schowka na różności, pełni skrzynia (Almi Decor) – pozostałość po czasach, gdy ten dom był urządzony w stylu kolonialnym. Wystarczyło ją lekko podstylizować i wpisała się w wystrój. Zdobią ją m.in. zielony wazon i świece z Hm.com oraz florystyczna dekoracja z kwiaciarni „Leśna”. W głębi widać wiejski kredens, na którym Renata ustawiła ozdobną klatkę dla ptaków oraz doniczki z kształtowanymi sztucznymi bukszpanami. Są one kontynuacją roślinnych nawiązań do południa Europy: ludwikowską szafkę pod telewizorem oflakowują spiralnie cięte sztuczne bukszpany, a powyżej – zawieszono dwa wianki (pierwsze zdjęcie w galerii). Obok kredensu stoi drabina z belek pozyskanych z rozbiórki starej stodoły. – To drabina tematyczna – żartuje Renata. – Wraz ze zmianą pór roku i nadchodzącymi świętami zmieniają się na niej dekoracje, uczy nas kreatywności. Grzejnik zdobią skrzyneczka z lawendowym „dodatkiem” (IKEA) oraz wyplatane serce.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – piękna ceramika
Wiejski kredens upolowany na Instagramie zamiast szybek ma wstawioną siatkę drobiarską. Zdaniem Renaty to przydaje mu pazura i lepiej eksponuje kupowane maniacko naczynia. – Wśród zbiorów są m.in. unikatowe sztuki francuskiej porcelany z przełomu XIX i XX wieku (Sarreguemines, Longwy czy Gien), a także przedwojenne cacka Villeroy & Boch czy Rosenthal. – mówi. – Moje zbieractwo się rozwija i dotyczy nie tylko ceramiki. Staram się pilnować i nie przedobrzyć, by domu nie zdominowały „graty i szmaty”. Staram się też nie trzymać wszystkiego jednocześnie na wierzchu. Gdy zmieniam „rzeczy na ekspozycji”, zauważa to Bartek oraz znajomi i wtedy od razu pytają: „Znowu coś kupiłaś?”, a ja odpowiadam: „Nieee, było cały czas, ale ukryte pod podłogą”.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – drzwi do innego świata
Wiatrołap od korytarza oddzielają oryginalne przesuwne drzwi. Skrzydła eklektycznych drzwi pochodzą z okolic Łańcuta, z rozbieranego domu. Bogata snycerka świadczy, że mogły pełnić służbę w jakimś dworku czy bogatej mieszczańskiej kamienicy. Po zakupie trafiły do pracowni renowacji antyków. Szyby z efektem zmrożonego szkła Renata kupiła oddzielnie na Dolnym Śląsku. Prowadnice pomalowano farbą imitującą rdzę. Ściana, na której je zamocowano, także została wyłożona licami starych cegieł, ale te pobiałkowano mlekiem wapiennym. Fotel w stylu Ludwika XVI zawdzięcza swoją oryginalność tapicerce w motywy roślinne, która uwspółcześniła poważny mebel. Dywanik leżący przed nim pochodzi z Allegro.pl/Dywany_Swiata, jak ten dekorujący strefę relaksu, i mimo że wyroby nie są z tej samej serii, to doskonale do siebie pasują.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – na progu kuchni
Z korytarza wchodzi się do kuchni, która znajduje się na prawo od wejścia. Granica między pomieszczeniami jest otwarta – brak drzwi sprzyja komunikacji, bo przestrzeń jest niewielka. Dwie ściany w kuchni są obłożone ceglanymi licami. Pod tą przy wyjściu Renata ustawiła przedwojenny śląski stół klapak. Gdy potrzebny jest dodatkowy blat, wystarczy podnieść opuszczone części i oprzeć na odstawionych nogach. Na co dzień wąski blat upodobnia go raczej do konsoli, na której pani domu tworzy sezonowe aranżacje. Kratownica wisząca na ścianie to miejsce, na suche bukieciki lawendy. Przy stole ustawiono taborety z charakterystycznym dla Prowansji siedziskiem wyplatanym z trawy morskiej.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – funkcjonalnie w kuchni
Klimat kuchni budują nie tylko ceglane ściany, ale także sufit wykończony deskami postarzanymi techniką shabby chic (Allegro.pl). Podłoga wygląda na równie starą, ale oczywiście to nowe płytki kupione w PHU Projekt Salon Łazienek w Gdańsku. Oryginalny, postarzany „patchwork” Renata wypatrzyła przypadkiem. To turecki matowy gres Nikea Sephia (20x20 cm) marki Yurtbay. Jego ułożenie okazało się trudne i czasochłonne, bo producent nie dołączył instrukcji tworzenia wzorów tak, by na metrze kwadratowym nie powtarzał się motyw. W efekcie fachowcy i pani domu spędzili długie godziny nad ułożeniem idealnej mozaiki. Stonowanemu wnętrzu koloru dodają miętowe AGD (Smeg).
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – urocze szczegóły
Pani domu z uwagą dobiera nawet naczynia codziennego użytku. – Lubię, gdy otaczają nas ładne rzeczy – mówi. – Nie muszą być dizajnerskie ani drogie, nie muszą być cennymi antykami… Wybierając je, kieruję się dwoma kryteriami: powinny pasować do wnętrza, miło uzupełniać wystrój i po prostu się podobać. Na tej zasadzie kolekcja kubeczków wzbogaciła się o te bez ucha marki Excellent Houseware oraz w ptaszki i konwalie marki Abbeydale.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – na wymiar
Zabudowę kuchenną na wzór angielskich zaprojektowała Renata. Miejscowy stolarz zrobił ją z płyty MDF lakierowanej na odcień „wiejskiej śmietany” (wykończenie matowe). Frezowana gzymsy są jednak drewniane. Ścianę nad drewnianym blatem chronią płytki Tamoe Bianco marki Paradyż. – Marzyłam o tradycyjnym angielskim piecu kuchennym – zdradza Renata. – Oczywiście, nowy Rangemaster kosztuje fortunę, więc osiągnęłam efekt okrężną drogą. Kupiłam używaną sprowadzoną z Anglii. Została ona poddana renowacji oraz przystosowaniu do naszego gazu w profesjonalnej firmie tym się zajmującej (Lourdes, M. Madej w Niebrzydowie Wielkim). Kuchnia jest cudowna: ma dwa piekarniki, grille wewnętrzny i zewnętrzny, palnik z rusztem przystosowane do woka i wspaniale się na niej pracuje!
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – miedź nie tylko dla ozdoby
Miedziane naczynia prosto z Francji, w tym rondle i garnki, gospodyni zbiera od lat. Zawieszone na relingu czy ustawione na półce pięknie się prezentują, przydając kuchni domowego ciepła w duchu retro. Fantastycznie się w nich przyrządza potrawy.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – sypialnia
W jednym z pokoi na poddaszu urządzono małżeńską sypialnię. Najważniejsze jest oczywiście łóżko (Almi Decor), choć w stylu kolonialnym, obłożone „babciną” pościelą dobrze się prezentuje w nowej oprawie. – To prawdziwe wiekowe „pieryny”, jak mawiała moja babcia, i poduchy wypełnione gęsim puchem – wyjaśnia Renata. – Pościel jest zdobiona falbanami, haftami, koronkami, mereżkami, monogramami… Część z nich to wiano mojej babci, które stało się już symbolicznym wianem mojej mamy, a potem moim. Inne wiekowe tekstylia kupiłam na Olx.pl. W paczce, oprócz pięknie upranej i wyprasowanej bielizny, przyszedł opis każdej sztuki z jego historią. Inna sypialniana dekoracja, z której jestem dumna, to żeliwna umywalka z porcelanowym zestawem składającym się z miednicy, dzbanka i nocnika! Osobiście przytargałam ją ze sklepu ze starociami w Sienie! – dodaje ze śmiechem.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – dekoracja z klimatem
Ścianę pod skosem dekorują francuskie okiennice (Hala44) podrasowione turkusową farbą. Ku ozdobie zawieszono na nich koszulę nocną „po prababci”.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – rzut oka w stronę korytarza
Mijając kolonialną komodę po lewej, opuszczamy sypialnię i kierujemy się na korytarz na piętrze. Jest on nie tylko ciągiem komunikacyjnym, ale także miejscem ekspozycji hobbystycznych zbiorów pani domu.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – hobby pani domu (1)
Wzorowany na bibliotekach w stylu Ludwika XVI regał zrobił stolarz według projekty Renaty. Mebel od początku miał swoje wyjątkowe przeznaczenie. Służy bowiem jako miejsce ekspozycji tzw. santonów, czyli tradycyjnie wyrabianych figurek prowansalskich.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – hobby pani domu (2)
– Zakochałam się w tzw. santonach podczas pierwszych wakacji w Prowansji – mówi Renata. – Od tamtej pory moja kolekcja powoli się powiększa. Ich zdobycie wcale nie jest proste. Zawsze coś przywożę z podróży na południe Francji, a poza tym szukam okazji na aukcjach internetowych – dodaje. Nazwa santon wywodzi się od słowa santoun używanego w Prowansji i oznaczającego małych świętych. Skąd się wzięła? Otóż początkowo saton de Provance oznaczało figurki z tradycyjnej bożonarodzeniowej szopki, w której postaciom biblijnym towarzyszyły osoby współczesne. Tradycja ta narodziła się w końcu XVIII wieku, kiedy to marsylski artysta Laurent do zrobionej przez siebie szopki wstawił, obok świętych, podobizny żyjących współcześnie ważnych osobistości oraz zwykłych mieszczan i wieśniaków. Pojawiły się też figurki egzotycznych zwierząt. Odbiorcom bardzo przypadł pomysł do gustu. Z czasem w każdej prowansalskiej szopce zaczęły się pojawiać postacie zwykłych mieszkańców regionu w precyzyjnie odwzorowanych strojach regionalnych, nakryciach głowy i z atrybutami danego zawodu. W szopkach więc zaczęli występować sprzedawcy czosnku, mleczarze, szewcy, bakalarze, staruszki z koszami, muzycy itp. Z czasem włączono figurki przedstawiające mieszkańców innych regionów Francji, np. Bretanii, ale także Cyganów itp. Początkowo wyrabiano figurki z drewna i gipsu, potem te materiały zastąpiono gliną. Wyrabia się je do dziś, a najbardziej znaną pracownią jest założona przez Marcela Carbonela w 1966 roku. W Polsce piękna kolekcja santonów znajduje się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie; została ona przekazana przez spadkobierców Barbary Mękarskiej-Kozłowskiej, pisarki i dziennikarki.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – klimat do pracy
Na piętrze znajduje się mały gabinet Renaty. – Pierwotnie projekt zakładał, że to będzie pomieszczenie gospodarcze, lecz potrzebowałam spokojnego miejsca do pracy – wyjaśnia. – Urządziłam go, łącząc piękne z pożytecznym.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – gabinet do zadań specjalnych
To mikroskopijne pomieszczenie jest spełnieniem dziecięcych marzeń Renaty o własnym azylu, w którym, jak sama mówi, może się schować i „poprzebywać ze sobą”. Tu Renata czyta, przygotowuje materiały do pracy w szkole, tworzy wpisy na instagramowy profil @renata_kusiak. Podczas pandemii gabinet stał się miejscem pracy – stąd prowadziła wszystkie lekcje i niemal nie wychodziła! Dobrze jej się pracuje przy przedwojennym biurku z nadstawką (Emma Antyki i Dekoracje, Malbork) z eklektycznym krzesłem. – Biurko nazywam biurkiem Sherlocka Holmesa – żartuje. – Gdy siadam przy nim, czuję się jakbym przenosiła się w czasie. Ściany zdobią wykonane na zamówienie obrazy namalowane na miedzianych blachach przymocowanych do kawałków starych desek. Obrazy przedstawiają postacie z Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla (wł. Charlesa Lutwidge’a Dodgsona), a raczej postacie z adaptacji filmowej tej książki. Autorką jest malarka Agnieszka Budenko. Uwielbiam tę powieść i film, więc obecność tych portretów sprawia mi wiele radości.
Dom Renaty i Bartka na Żuławach – łazienka
To mała łazienka, która jest już skończona (duży pokój kąpielowy wymaga remontu). Czarno-biała szachownica na podłodze należy do klasycznych rozwiązań. Podobnie jak białe prostokątne płytki na ścianie. Klimat stworzyły głównie tapeta z motywem Toile de Jouy wypatrzona na Allegro.pl oraz umywalka i bateria kupione w sklepie ze starociami w Sienie.