Projekt domu D20 Okazały - dom na lata

2008-12-03 1:00

Budowanie domu to ogromne wyzwanie. Jeśli mu sprostamy, satysfakcja gwarantowana! Pan Darek od zawsze marzył o domu, pani Marzena od czasu, gdy pojawił się pies, który nie miał gdzie się wybiegać. Jednak dopiero kiedy nasi inwestorzy zostali rodzicami, zaczęli konsekwentnie dążyć do tego celu.

Okazały D20 - na lata
Autor: Andrzej Szandomirski

Dom pod puszczą

Oboje wychowywali się na Jelonkach, mieszkają tam dziadkowie. Od tego roku dzieci chodzą do przedszkola w tej dzielnicy. Ich wszystkie ogniska, imprezy plenerowe, wycieczki rowerowe odbywały się w okolicach Puszczy Kampinoskiej. Wielu znajomych wybrało te okolice na swoje siedziby. Dlatego to był naturalny kierunek, w którym szukali działki. O zakupie ziemi myśleli już 10 lat temu, wtedy też określili kwotę, jaką mogą na nią wydać. – Z czasem zauważyliśmy taką prawidłowość, że co dwa lata „oddalaliśmy się finansowo” o kolejną miejscowość od Warszawy. Aż zawędrowaliśmy tutaj. Tak naprawdę ostro rozpoczęliśmy poszukiwania cztery lata temu i wtedy też kupiliśmy tę działkę. Odpowiadała nam ze względu na wymiary – ma 1500 m2, a my od początku zakładaliśmy, że dom będzie parterowy. Nie przeszkadzał nam jej nieregularny kształt – działka ma szerokość 29 m, a front 37 m. Dom ma kształt litery T i bardzo ładnie się w nią wpisuje. Od razu zaczęliśmy myśleć o budowie. Ale dopiero niedawno pojawiła się możliwość postawienia domu w krótkim czasie – mówią państwo Stańczykowscy.

Okazały D20 - na lata
Autor: archiwum muratordom

Projekt jak spod igły

Inwestorzy zakładali, że dom powinien mieć trzy-cztery sypialnie, duży salon i podwójny garaż. D20 bardzo się im podobał, ale jego realizacja była dość kosztowna, dlatego zastanawiali się jeszcze nad innym projektem. Doszli jednak do wniosku, że budują na lata, a więc powinni postawić dom, który naprawdę będzie ich cieszył. – Atutem tego projektu był przede wszystkim duży salon, dwustanowiskowy garaż i to, że dom idealnie wpisywał się w naszą działkę. Linia poprowadzona przez zewnętrzne narożniki frontu domu przebiega pod takim samym kątem jak front naszej działki. Mamy małe dzieci, gdy wszystkie pomieszczenia są na tym samym poziomie, łatwiej je kontrolować – uzupełnia pani Marzena i dodaje: – Bardzo nam się podobał duży taras, ma ponad 45 m2.Poza tym na tak dużej działce mogliśmy sobie pozwolić na przestronny dom. W mieszkaniu mieliśmy antresolę, mimo że prowadziło na nią tylko kilka schodków, to i tak było to uciążliwe. Projekty MURATORA były najprzystępniej i najciekawiej pokazane, najłatwiej było sobie wyobrazić ten dom, dopasować go do działki. W większości katalogów nie ma na przykład informacji dotyczących powierzchni zabudowy, a u nas 60% powierzchni działki musi być biologicznie czynna.

Pomysł na zmiany

Nie było żadnych zmian konstrukcyjnych, zdecydowali się tylko na przesunięcie ścianek działowych. Dzięki temu dom stał się bardziej funkcjonalny. Nie wyobrażali sobie domu, w którym nie byłoby spiżarni, wydzielili ją z garażu ścianką działową, skracając jedno ze stanowisk. Nie potrzebowali tak dużych sypialni, jakie zaplanowano w projekcie, dlatego wygospodarowali z nich garderoby. Ponieważ mieli garderobę w starym mieszkaniu, wiedzieli, jaka to wygoda. W miejscu dużej łazienki zrobili sypialnię, tak więc zamiast trzech mają cztery. Tam, gdzie była zaplanowana jedna wspólna garderoba, jest łazienka. Przenieśli też wyjście na poddasze do pomieszczenia gospodarczego. Instalacja elektryczna jest bardziej skomplikowana niż w projekcie. Zaplanowano jeden obwód gniazdek po włączniku (na przykład do lamp), a jeden stały do zasilania innych urządzeń typu telewizor. W każdym pokoju jest skrętka komputerowa, obwód UPS oraz gniazdko telewizyjne. Wszystko jest przygotowane w miejscach, w których będzie potrzebne.

Dobra organizacja

Wprowadzili się w 10 miesięcy od wbicia pierwszej łyżki koparki. Mieli sprawną ekipę, która stawiała dom w stanie surowym. W szybkim budowaniu pomogła im umowa, w której dość precyzyjnie określono termin zakończenia budowy domu w stanie surowym. Jego postawienie zajęło dwa miesiące. – Na tym etapie korzystaliśmy z poleconej firmy, która stawia kilka budynków w ciągu roku. Pan, który ją prowadzi, kiedyś pracował w wojsku, był szefem jednostki remontowo-budowlanej. Nie tylko zna się na budownictwie, potrafi też zorganizować pracę i dyscyplinować ludzi, co w tym fachu ma znaczenie. Poza tym jest niezwykle słowny. Nam zależało na czasie, tylko on zechciał się podjąć wykonania stanu surowego w tak krótkim terminie. Tak ustawiał prace, by wszystko było wykonane o czasie. 10 października mieliśmy więźbę, jak tylko została odeskowana, natychmiast weszli dekarze. Zabiliśmy wszystkie otwory deskami i zaczęliśmy prace wewnątrz od ułożenia instalacji. Przed Bożym Narodzeniem 2006 roku mieliśmy zrobioną instalację hydrauliczną i elektryczną, wewnętrzne tynki i wylane posadzki. Okna wstawialiśmy w lutym 2007 roku – opowiada pan Dariusz.

W roli dostawcy

Dostawą wszystkich materiałów zajmował się tylko pan Darek. W ich szukaniu bardzo pomógł mu Internet. Ale głównie korzystał z kontaktów zawodowych, które ma z firmami produkującymi materiały budowlane i handlującymi nimi. Dzięki temu część materiałów mógł kupić z dużymi rabatami. Dbał, aby wszystko było na budowie przed rozpoczęciem danego etapu prac. Nie potknąłem się z niczym, na przykład dachówka ceramiczna była sprowadzana z Niemiec i udało się ją dostarczyć na dwa dni przed rozpoczęciem układania pokrycia. Mogłem sobie wtedy pozwolić na taką rolę, miałem dużo czasu i żona mi we wszystkim pomagała. Starałem się też sam włączać w prace – własnoręcznie zrobiłem podbitkę i założyłem w niej oświetlenie, jestem autorem wszystkich garderób, także szafy w garderobach to moje dzieło.

Prawdziwe wyzwanie

To wykonawcy. – Trudno o dobre ekipy. Mieliśmy problem z murarzami, którzy stawiali nam ogrodzenie – wzięli pieniądze za połowę roboty, a wykonali 10%, byli powolni i niesolidni. I chociaż nie było ludzi do pracy, podziękowałem im za usługę. Wolałem zrobić ogrodzenie z tatą, niż być zdanym na takich fachowców. Czasami trzeba być stanowczym. Jeszcze gorsza była sytuacja z malarzami, których wręcz poprosiłem o zapłacenie za naprawę uszkodzonego podczas malowania sufitu. Ponieważ nie umieli dobrze wykonać swojej pracy, zrezygnowałem z nich natychmiast. Tynkarze, którzy kładli tynki zewnętrzne i ocieplali dom, pracowali dobrze i szybko, ale zawyżyli liczbę metrów. Nie chcieli też wykonać poprawek. Każdemu z fachowców trzeba było coś palcem pokazać. Glazurnik zaczął nam w kuchni układać płytki od środka, tak aby przycięte były pod ścianami. Uświadomiliśmy mu, że cięte płytki mogą być pod szafkami, a więc może je układać od widocznej ściany. Również tapetę pan położył do góry nogami, kiedy zwróciłam mu uwagę, stwierdził, że teraz to tak zostanie. Ponieważ byliśmy konsekwentni, wykonawca zrywał tapetę i kładł ją ponownie już dobrze. Nie chcieliśmy wydawać pieniędzy, a potem narzekać, że coś jest źle zrobione. Jak już budować, to dobrze i na lata. W ciągu całej budowy mieliśmy kilka ekip, które można by polecić. Warta rekomendacji była ekipa od stanu surowego, cieśle, którzy stawiali więźbę, dekarze, hydraulicy, elektryk, druga ekipa glazurników. Co ciekawe, byli to ludzie, którzy nawzajem się polecali, a więc prawidłowość była taka, że dobrzy fachowcy polecali takich samych – stwierdzają inwestorzy.

Dom bezpieczny

Pani Marzena nie bała się budowy domu, ale mieszkania w dużej przestrzeni i braku ludzi wokół, tym bardziej że wcześniej mieszkali w centrum Warszawy, w otoczeniu pilnie strzeżonych ambasad i budynków rządowych. Dom jednorodzinny kojarzył się jej z łatwym łupem dla złodziei – wszędzie jest nisko i łatwo wejść. Teraz wie, że dom można tak zabezpieczyć, aby czuć się pewnie. Poza tym okolica, w której mieszkają, jest spokojna. Pani Marzena potrafi wyjść na spacer z psem w nocy i nie czuje się zagrożona. Dodaje: – Oczywiście zadbaliśmy o bezpieczeństwo. Zamówiliśmy antywłamaniowe okna ze wzmocnieniami, także drzwi antywłamaniowe, solidną bramę, okna tarasowe ważą po 180 kg. Długo nie mieliśmy alarmu, ponieważ ciągle ktoś mieszkał na budowie. Od połowy listopada pilnowaliśmy jej, szczególnie jeśli przywożono wartościowy materiał. Działka była ogrodzona siatką, mieliśmy umowę z firmą ochroniarską na podjazdy, ale nie był jeszcze założony alarm. Kiedy zostały zamontowane okna i drzwi, uruchomiliśmy alarm. Można założyć alarm przed zamontowaniem okien idrzwi, ale wtedy często się on uaktywnia w nieuzasadnionych przypadkach, my chcieliśmy tego uniknąć. W ciągu całej budowy ukradziono nam taczkę, w tym czasie 11 osób spało na działce. Jak widać, obecność ludzi nie zawsze jest przeszkodą dla złodziei, wcześniej zginęło kilka drzewek.

Przestrzeń uwolniona

– Urządzanie to najprzyjemniejszy etap, nikt nas nie ponaglał, mogliśmy zastanawiać się nad wyborami. Sami zaprojektowaliśmy wnętrza. Tylko łazienki próbowała nam urządzić pani architekt, ale w końcu i tak zrobiliśmy po swojemu. Podchodziliśmy z szacunkiem do przestrzeni, nie chcieliśmy jej zagracić. Wnętrza miały być stonowane, utrzymane w tonacji beżowo-brązowej – opowiada pani Marzena. Dlatego zdecydowali się na jaśminową barwę ścian i jasne podłogi – w salonie dębową, w części nocnej jesionową i jasny gres w kuchni. Na dwóch przeciwległych ścianach salonu położono tapety winylowe, które skracają go optycznie. Duży kolorowy wzór ożywia ścianę. Jednym z milszych momentów było urządzanie kuchni. Meble kuchenne wykonano z płyty obłożonej dębowym fornirem wybarwionym na kolor wenge.

Dom – wizytówka

– Boimy się, że skoro wykończyliśmy dom w takim tempie, nie będziemy mieli co robić później. Jednak cieszy nas, że możemy odpoczywać u siebie. Ponieważ pracujemy w domu, jest on ważny dla nas nie tylko w weekendy. Będziemy też tu przyjmować gości służbowych, także z tego powodu zależało nam na jego jakości. Dom musiał być ładny, porządny i na lata. Nie planujemy budowy następnego. Jeśli zabraknie nam miejsca, można pomyśleć o poddaszu – pod kalenicą jest około 60 m2 o wysokości 210 cm – mówi pan Dariusz.

Inny świat

– Najbardziej nas cieszy, że dom już jest. W starym domu nie dość, że musiałem wnosić zakupy na trzecie piętro, to jeszcze trudno było znaleźć miejsce parkingowe pod domem, ponad 150 m nosiłem zakupy. Często krążyłem po okolicy przez dłuższy czas, by zaparkować pod domem. Teraz zakupy to nie problem, z centrum jeździliśmy do hipermarketu na obrzeża miasta, stąd mamy bliżej. Kiedy mieszkaliśmy wWarszawie, dzieci zawsze były za krótko na spacerze. Dzięki przeprowadzce zobaczyły inny świat, znacznie ciekawszy niż ten miejski. Kształtuje je sąsiadująca z domem puszcza. Nieobce są im wygrzewające się na słońcu jaszczurki, obserwują ślimaki, w cisach zamieszkały ptaki. Jednym słowem, żyjemy za pan brat z naturą – podsumowują swoje życie pod puszczą państwo Stańczykowscy.

Zapoznaj się z projektem Okazały D20

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.